12 lat temu NASA straciła kontakt z satelitą. Odnalazł go astronom amator

Inżynier elektryk zawstydził najsłynniejszą agencję kosmiczną świata.
12 lat temu NASA straciła kontakt z satelitą. Odnalazł go astronom amator

Satelita IMAGE obserwowała i wyznaczał mapę powłoki gazowej chroniącej Ziemię przed działaniem Słońca. Gdy w 2000 roku rozpoczynała się misja, jeden z jej głównych naukowców James L. Burch określił powłokę jako “niewidzialny ocean, w którym nic nie pokazuje jego ogromnego pulsowania i prądów.”

Warstwa ta osłania naszą planetę między innymi przed wiatrem słonecznym, jednocześnie przepuszczając światło. Tak samo, jak ocean, jest podatna na “sztormy” – gwałtowne wiatry słoneczne, które potrafią zniszczyć sztuczne satelity lub nawet uszkodzić sieci energetyczne na Ziemi. IMAGE powstał by wysyłać obrazy magnetosfery i pomóc w przewidywaniu nadchodzących kosmicznych burz. Przez pięć lat działała i przekazywała fascynujące dane. W 2005 roku zamilkł i zniknął z radarów. Ogłoszono sukces misji i zakończenie projektu. Sprawę tłumaczono wyczerpaniem źródeł zasilania.

Ponad dekadę później okazało się, że NASA się pomyliło.

Na samym początku 2018 roku rządowa agencja z USA z pomocą prywatnej spółki wystrzeliła w kosmos satelitę “Zuma”. Z założenia projekt miał być ściśle utajniony. Zakończył się porażką, choć nikt nie podał oficjalnej wersji – czy obiekt utonął w morzu, czy też zepsuł się na orbicie. To wzbudziło ciekawość Scotta Tilley, 47-letniego inżyniera elektryka mieszkającego w Kanadzie, którego hobby to radioastronomia.

– Kosmos nie jest niczyją własnością – powiedział redakcji The Washington Post – Każdy powinien móc spojrzeć w górę i wiedzieć czy te świecące kropeczki na niebie to nie bomby.

Mężczyźnie nie podobała się tajna działalność kosmiczna rządu więc wraz z grupą znajomych postanowili wyśledzić wszystkie ukryte satelity latające nad Ziemią.

20 stycznia Tilley trafił na sygnał, który z początku zignorował, ponieważ nie znajdował się on na orbicie odpowiadającej Zumie. Z czystej ciekawości sprawdził sygnał w katalogu NASA i okazało się, że częstotliwość odpowiada IMAGE. Ale IMAGE powinna być martwa.

Tilley przeczytał raport z misji satelity i doszedł do wniosku, że to nie może być przypadek – natychmiast poinformował agencję, a ta potwierdziła – to był sygnał zaginionego obiektu.

IMAGE korzystał z baterii słonecznych, dlatego podejrzewano, że 2 lata po awarii mogła się zresetować, gdy jego orbita znalazła się w cieniu Ziemi. Jednak nie wykryto go wtedy. Cees Bassa, niezależny astronom sugeruje, że mogło to nastąpić w 2014 lub 2016 roku.

Tilley chwalił się na swoim blogu listem z gratulacjami od samego Burcha. Co prawda NASA nie wymieniła go z nazwiska w żadnym ze swoich komunikatów, ograniczając się do stwierdzenia “astronom amator”, ale 47-latek swoje wie. Odnalazł to, co wielki zespół naukowców dysponujący ogromnymi funduszami uznał dawno temu za nie do odnalezienia.  

Źródło: The Washington Post