Asterix, Obelix i Cezar – fałszerze historii. Jak było naprawdę?

Czy Galowie to wąsaci, prymitywni brutale? Nic bardziej błędnego – mówią historycy, walczący o przywrócenie dobrego imienia „barbarzyńcom”.

Rzymianie okupują cały kraj, ale przytłaczającym siłom wroga wciąż niestrudzenie stawia opór jedna wioska. Mieszkający w niej Asterix, Obelix i ich przyjaciele stali się bohaterami masowej wyobraźni i symbolami narodu Galów. Stało się to dzięki komiksom scenarzysty René Goscinnego i rysownika Alberta Uderzo, a także wielu filmom, które powstały na ich podstawie. Wszyscy dziś wiedzą, że Galowie byli wojowniczy, prości, zamieszkiwali gęste lasy i nie stronili od wina, prawda? Jak się okazuje, nie do końca. Od lat 90 XX wieku historycy próbują wyprostować mity, jakie narosły wokół Asteriksa i jego paczki. Przy okazji zmieniają też wizerunek barbarzyńców, ukształtowany przez starożytne kroniki.

Niedomyci niewolnicy?

Przekonanie o wyższości nad wszystkimi innymi ludami jest charakterystyczne dla każdego narodu czy plemienia. Jednak Rzymianie, a przed nimi Grecy, pielęgnowali je w szczególny sposób. Uznawali bowiem wszystkie inne nacje za niewolników, czyli gorszy rodzaj ludzi. Takie poglądy głosił m.in. Arystoteles. Rzymianie przejęli tok rozumowania od Greków, łaskawie wyłączając ich z grona istot niższych. Resztę natomiast uznali za barbarzyńców. Początkowo to określenie nie kojarzyło się tak negatywnie. Wywodziło się ponoć od dźwięku „bar-bar”, rzekomo wydawanego przez nie-Greków. Z czasem jednak Rzymianie zaczęli gardzić obcymi nacjami.

Z kronik opisujących wojnę z Galami (zaliczanymi do ludów celtyckich) wyłania się obraz ludzi prymitywnych, brutalnych, niedomytych i pozbawionych kultury. „Celtowie mają pewną przerażającą cechę fizyczną, a jest nią szorstki i dudniący głos. Używają niewielu słów i mówią zagadkami” – napisał grecki historyk Diodor Sycylijski, który żył w tamtych czasach. Juliusz Cezar z kolei, pisząc o zajętych przez siebie terenach, używał określenia „Galia Włochata” (po łacinie Gallia Comata). Dzisiejsi historycy twierdzą, że nie było to odniesienie do sumiastych wąsów chętnie noszonych przez Galów, ale do widywanych na ich terenach gęsto rosnących drzew.

Waleczni, ale pokonani

Tymczasem prawda historyczna zaciera różnicę między „dzikimi” barbarzyńcami a „cywilizowanymi” Rzymianami. Podczas wojny w latach 58–51 p.n.e. legiony rzymskie podporządkowały władzy Juliusza Cezara około 300 galijskich plemion i zniszczyły ponad 800 miast. Dokonały tego dzięki błyskotliwej strategii militarnej oraz wyjątkowej brutalności. Jak donosi Plutarch, życie straciło wówczas ponad milion Galów, a drugie tyle dostało się do niewoli. Największy opór stawił Wercyngetoryks, przywódca wielkiego powstania, które zostało krwawo stłumione przez legiony rzymskie w 52 roku p.n.e.

Galowie – choć waleczni – przegrali na całej linii. Rzym podbił całą Galię wraz z południową częścią Wysp Brytyjskich i żadna z wiosek nie zdołała zachować pod jego rządami niepodległości. Nie zachowały się galijskie zapisy z tamtych czasów. Wykonywano je na drewnianych czy woskowych tabliczkach, które nie miały szansy przetrwać setek lat. Jednak w ciągu ostatnich dekad naukowcy odkryli ponad 500 stanowisk archeologicznych związanych z kulturą tego ludu. Z licznych zdjęć lotniczych tych miejsc i ich najbliższej okolicy badacze byli w stanie odtworzyć z grubsza typ zabudowy i zarys przekształceń terenu, jakich dokonywali Galowie. Odkrycia te stawiają pobratymców Asteriksa w nowym świetle.

 

Mieszczanie, rolnicy, żołnierze

Galowie nie byli dzikimi łowcami-zbieraczami zamieszkującymi lasy. Budowali złożone miasta i wioski obronne nazywane oppidum. Bogatsi mieszkańcy stawiali piętrowe domy. Rolnicy wycinali drzewa, by tworzyć miejsce pod pastwiska. Uprawiali też zboża na przydomowych polach. „Galowie nie czekali na Rzymian czy Greków, by ci ich ucywilizowali. Żyli w wyrafinowanym społeczeństwie: byli zdolnymi rolnikami i hodowcami, znającymi się na obróbce metali i władaniu bronią w stopniu niedoścignionym w całym starożytnym świecie” – mówi francuski archeolog François Malrain. Nawet w zapiskach samego Juliusza Cezara z „Wojny galijskiej” można znaleźć na to dowody. Największe galijskie oppida były dobrze umocnione i zbudowane na niedostępnych dla najeźdźców terenach. O wielkości tych miast świadczy liczba ludzi, którzy się tam znaleźli.

W Alezji – grodzie położonym na terenie dzisiejszej Burgundii, wokół którego w 52 roku p.n.e. rozegrała się największa w starożytnej historii operacja oblężnicza – schroniło się około 80 tys. osób. Z kolei Avaricum (dzisiejsze Bourges w centralnej Francji) broniło 40 tys. członków galijskiego plemienia Biturygów. W zapiskach Cezara znaleźć można informacje o tym, że galijscy wojownicy byli uzbrojeni przeważnie we włócznie, tarcze i świetnie wykonane miecze. Ich dowódcy dysponowali sprawną konnicą i oddziałami łuczników. Galowie nosili proste, solidne hełmy i kolczugi. Były to wyroby wysokiej jakości, wykonane przez sprawnych w swoim fachu rzemieślników. Znali się oni na obróbce wielu metali. Do dziś przetrwała wykonana przez nich biżuteria z brązu i naczynia zdobione precyzyjnymi ornamentami, a także monety z wytłoczonymi stylizowanymi twarzami. W 2004 r. we francuskiej miejscowości Tintignac archeolodzy wykopali zbiór pięknie wykutych przedmiotów, w tym ceremonialną trąbkę wojenną i hełm w kształcie łabędzia. Nie jest to może skrzydlate nakrycie głowy Asteriksa, ale i tak robi wrażenie.

Bez dziczyzny, ale z winem

Tym, co na pewno nie mogło się pojawić w otoczeniu Galów, były menhiry dostarczane przez Obeliksa. Takie nieociosane głazy Celtowie stawiali na grobowcach, ale w epoce brązu, na długo przed czasami Asteriksa i jego drużyny. Dowody kopalne nie mówią też nic o polowaniach na dziki, mające stanowić podstawę wyżywienia w czasie komiksowych uczt. „Nie wiemy dokładnie, skąd pochodzi ten mit. Być może wziął się z popularnego przekonania, że Galowie żyli w lasach” – twierdzi Vincent Charpentier, archeolog z francuskiego Institut National de Recherches Archéologiques Préventives. Zgodne z prawdą jest natomiast upodobanie Galów do wina.

Na tym polu szczególnie zdolne okazało się wspomniane wcześniej plemię Biturygów. Tereny przez nie zamieszkiwane to okolice dzisiejszego Bordeaux. Już w połowie I wieku p.n.e. słynęły z produkcji świetnych trunków. Wino było w Galii artykułem pierwszej potrzeby, co potwierdzają wykopaliska. Archeolodzy odnaleźli m.in. liczne amfory, składowane w okolicy galijskich domów. Czy te wszystkie nieścisłości sprawiają, że urocze komiksy tracą na wartości? Oczywiście nie – to nadal kawał dobrej rozrywki. Warto jednak pamiętać, że powstały one w konkretnym celu. Pierwsze zeszyty autorstwa Goscinnego i Uderzo trafiły do sprzedaży pod koniec lat 50. XX wieku, kiedy we Francji wciąż żywe były wspomnienia z czasów II wojny światowej.

Niezłomność Galów miała być odtrutką na kompleksy ich potomków, zrodzone w okresie kolaboracji z okupantem. I chyba ten plan się powiódł, skoro do dziś sprzedano ponad 325 mln egzemplarzy komiksów o Asteriksie i Obeliksie, a lada moment na ekrany kin wejdzie nowy film o ich przygodach…