Błona dziewicza. Dlaczego ludzkość uparła się, że jest ona tak ważna?

Błona dziewicza na całym świecie stała się symbolem cnoty, choć w rzeczywistości wcale nie jest gwarancją dziewictwa.

W klinikach chirurgii plastycznej można odzyskać cnotę. Zabiegi, choć przeprowadzane od niedawna, mają długą ludową tradycję. Z anatomicznego punktu widzenia błona dziewicza nie ma żadnego znaczenia, ale w kontekście kulturowo-obyczajowym uchodzi za bezcenną. Problem powstaje wówczas, gdy zostaje utracona. Od stuleci próbuje się ją zrekonstruować, aby w odpowiednim momencie ofiarować wybrankowi – albo przynajmniej zatuszować jej brak.

 

Opieka Hymena

Pierwsze zabiegi przeprowadzano w starożytnym Sumerze. Warunkiem dostąpienia zaszczytu rytualnego seksu w świątyniach Pu Abi była defloracja, przeprowadzona za pomocą ostrych kawałków muszli. Po zagojeniu się ran pozostawał półokrągły wałeczek, do złudzenia przypominający błonę. W czasie inicjacji dochodziło więc do krwawienia, a kapłanka mogła podjąć pracę.

W starożytnej Grecji błonę dziewiczą nazwano hymenem na cześć boga małżeństwa Hymena, który zamieszkiwał w… pochwie.

Przedstawiano go jako uskrzydlonego młodzieńca i przypisywano opiekę nad uroczystościami weselnymi, których kulminacyjnym momentem był krzyk panny młodej. Na podstawie jego natężenia można było przewidywać koleje losu młodej pary. Gdy w łożnicy panowała cisza, rokowania były fatalne. Aby uniknąć kłopotów, kobietom wszywano wcześniej w ścianki implanty ze skóry ośmiornicy lub pęcherza żółciowego ryby. Zabieg przeprowadzali biegli w cerowaniu sieci rybacy. W czasie nocy poślubnej ból był tak ogromny, że krzyku nie trzeba było wcale udawać.

„Trotula”, średniowieczne kompendium na temat medycyny kobiet, proponowała na przywrócenie stanu dziewiczego stosowanie białka kurzego, świeżej kory dębu oraz pijawek.

Zapotrzebowanie na dziewice było olbrzymie w dobie renesansu na Bliskim Wschodzie. „Żywy towar” stał się wiodąca gałęzią handlu, a dziewice warte były konia lub beczki wina. Prawa rynku wymusiły tworzenie fałszywek. Rekonstrukcja polegała na wypreparowaniu płata skóry pochwy, obłożeniu go ziołami i czekaniu na zagojenie się ran. Jeśli dochodziło do zakażenia, zabieg powtarzano do czasu, aż utworzyły się blizny przypominające błonę dziewiczą. Dopiero tak przygotowana „dziewica” otrzymywała certyfikat i była wystawiana na sprzedaż.

 

Dziewice na etacie

Nasze rodzime znachorki też potrafiły zadbać o krwawienie podczas nocy poślubnej. Zabieg sprowadzał się do nacięcia pochwy na dwa dni przed ślubem. Ranka pokrywała się świeżym naskórkiem, który w noc poślubną pękał i krwawił. Tę metodę praktykowano jeszcze w XX w.

W Azji i Afryce w latach 70. XX wieku rozkwitła seksturystyka. Jednak widmo AIDS wystraszyło turystów, którzy byli skłonni zapłacić za seks bez ryzyka. Jedynym naturalnym certyfikatem zdrowia była cnota prostytutki, gdyż dziewica nie mogła być nosicielką choroby przenoszonej drogą płciową. Gdy zabrakło naturalnych dziewic, powstały placówki zajmujące się cerowaniem cnoty. Interes kwitł do wybuchu afery, gdy klienci zaliczający dziewice bez stosownego zabezpieczenia zachorowali na AIDS.

W naszym półświatku też pracowała dziewica. Gdy zatrudniła się w agencji towarzyskiej, była cnotliwa. Jej zdjęcia umieszczono w Internecie, ogłaszając licytację za prawo do defloracji. Cena osiągnęła wartość samochodu. Dochodowa randka nasunęła pomysł, by panience przywrócić  cnotę. Interes kręcił się do czasu, aż wśród amatorów dziewicy znalazł się jeden z jej poprzednich klientów…

 

Chirurgiczny przebój

Zabiegi przywracające dziewictwo cieszą się dziś powodzeniem w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Wielkiej Brytanii, przeprowadza się je także w Polsce. „Poddają im się najczęściej 30-letnie kobiety, które planują małżeństwo z mężczyzną pochodzącym z rodziny konserwatywnej i religijnej” – tłumaczy chirurg plastyk dr Krzysztof Migała z warszawskiej Kliniki Sfera. „Wiele szanujących się kobiet uważa, że utrata cnoty w czasie nocy poślubnej jest równie ważna jak wianek, welon, szampan czy luksusowa limuzyna. Rekonstrukcja sprowadza się do odtworzenia błony w jej dawnej postaci. Na podstawie zachowanych strzępków mogę określić jej pierwotny kształt. Od tego uzależniam rodzaj zabiegu. Najczęściej stosuję sfałdowanie śluzówki, naciągnięcie jej i zszycie.

Czasami konieczne jest utworzenie sztucznego fałdu skórnego z wypreparowanej ściany pochwy lub przedsionka. Bez względu na stopień trudności, zabieg nie stanowi zagrożenia dla zdrowia pacjentki” – tłumaczy dr Krzysztof Migała. Trwa godzinę, przeprowadza się go w znieczuleniu miejscowym lub dożylnym. Po wszystkim zalecana jest trzytygodniowa abstynencja seksualna. Nie ma przeciwwskazań zdrowotnych ani ograniczeń prawnych.

Zdarza się, że do przeprowadzenia zabiegu zachęca lekarz. „Miałam kilka klientek, którym groziło leczenie w zakładzie dla nerwowo chorych, ponieważ utraciły cnotę w czasie gwałtu” – opowiada psychoterapeutka Halina Molęda. – „Jako terapię wspomagającą zalecałam zabieg rekonstrukcji błony dziewiczej. Dzięki temu kobiety łatwiej odzyskiwały równowagę, a rany psychiki szybciej się zabliźniały”.