Brakuje prądu. Czy grozi nam blackout?

20. stopień zasilania przez kilka dni obowiązywał w całej Polsce. Ograniczenia w dostawie prądu dotknęły głównie dużych firm, ale także pojedynczych obywateli. Była to pierwsza tego typu sytuacja od czasu wprowadzenia stanu wojennego w naszym kraju.

Z powodu rekordowych upałów część fabryk musiała wstrzymać produkcję, w wielu centrach handlowych wyłączono klimatyzację. Ograniczenia w zużyciu prądu dotknęły ponad 1600 przedsiębiorstw, głównie dużych zakładów produkcyjnych i hut. Nie dotyczyły natomiast tzw. “odbiorców wrażliwych”, czyli np. szpitali. O ograniczenie prądu poproszeni byli także indywidualni odbiorcy. 

W czasie upałów zazwyczaj zużywamy więcej prądu niż mogą zapewnić elektrownie. Korzystamy z klimatyzacji, wiatraków i innych urządzeń chłodzących. Tymczasem elektrownie potrzebują wody do chłodzenia, co jest utrudnione przy obniżonym poziomie wód w rzekach i jeziorach.

– Sytuacja jest poważna. Mamy do czynienia ze znacznymi ubytkami w dostawie energii elektrycznej. Służby dyspozycyjne na bieżąco monitorują i analizują sytuację właśnie po to, by nie dopuścić do poważniejszej awarii w kraju. Liczymy na to, że sytuacja ulegnie poprawie, gdy tylko minie fala upałów – komentowała Beata Jarosz, rzecznik Polskiej Sieci Elektroenergetycznej.

Polacy oszczędzają w upały

Zdaniem wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego apele o ograniczanie zużycia elektryczności w godzinach 10-17 przyniosły spodziewany rezultat. W rozmowie na antenie Polskiego Radia Janusz Piechociński dziękował za zachowanie “racjonalnej postawy obywatelskiej”. Mierniki zużycia prądu już pokazują, że wiele osób zredukowało swoje potrzeby. 

20 stopień zasilania został wprowadzony przez Polską Sieć Elektroenergetyczną z powodu przedłużającej się fali upałów w Polsce, która grozi przeciążeniem systemu. W tym czasie firmy dostaną tylko tyle prądu, by zapewnić bezpieczeństwo pracowników i nie dopuścić do uszkodzenia maszyn. Efekt upałów potęguje brak wiatru i to, że nie jesteśmy w stanie korzystać z prądu wytwarzanego przez elektrownie wiatrowe.

W Warszawie odbyło się posiedzenie rządowego zespołu zarządzania kryzysowego. Omawiano na nim głównie zagrożenia systemu elektroenergetycznego w Polsce z upałami.

Miasto bez prądu

Rozległa awaria zasilania to właśnie blackout. Każda tego typu awaria ma inne przyczyny, ale można mówić o schemacie dochodzenia do blackoutu. Do  przekroczenia krytycznych wartości podstawowych parametrów technicznych systemu dochodzi najczęściej w wyniku sekwencji kilku losowych zdarzeń (awarie sieciowe, wyłączenia elektrowni, ekstremalne warunki atmosferyczne). W konsekwencji ma miejsce automatyczne odłączenie się od sieci elektrowni i utrata napięcia na całym obszarze objętym zakłóceniem.

Co się dzieje w dużym mieście pozbawionym elektryczności? Pierwsza staje komunikacja miejska. Nie tylko tramwaje, zależne bezpośrednio od prądu, ale także autobusy. Dlaczego? Bo nie mogą zatankować paliwa – pompy w dystrybutorach działają przecież na prąd. Z tego samego powodu zamykają się stacje benzynowe.

Łańcuch zależności szybko się wydłuża. Bez benzyny część ludzi nie może dojechać do pracy własnymi samochodami. Stoją taksówki, a nawet pociągi do czasu gdy kolej pościąga na miejsce lokomotywy spalinowe. Katastrofa energetyczna może oznaczać też setki uwięzień w windach czy tunelach metra. W kranach zaczyna brakować wody, bo przepompownie także potrzebują prądu. Problem pojawia się także z odprowadzeniem wody. Czytaj więcej:  MIEJSKIE ZAĆMIENIE