Ci ludzie mogą przenieść twój umysł do komputera. Jest jednak kilka “ale”

Oderwanie się od cielesnych ograniczeń i zamieszkanie na stałe w cyberprzestrzeni. Dla jednych marzenie, dla innych koszmar – dla wszystkich fikcja. Ale wygląda na to, że nie na długo.

Wszystko rozpoczyna się od… wyjęcia mózgu i poddania go konserwacji. Zabalsamowany organ będzie przechowywany w odpowiednich warunkach przez firmę, która obiecuje, że pewnego dnia uda jej się przełożyć połączenia nerwowe na kod i umożliwić “życie” wieczne w formie cyfrowej.

Obietnica bez pokrycia? Póki co, zdecydowanie – ale już pojawiają się zainteresowani. 25 osób już zdecydowało się powierzyć swoje mózgi firmie Nectome. Koszt wpisania do takiej kolejki to 10 tysięcy dolarów.

Jak na razie start-up pracuje nad swoją koncepcją, ale już otrzymali nagrodę 80 tysięcy dolarów za metodę konserwacji i zabezpieczenia mózgu świni. Zrobili w sposób tak dokładny, że po powrocie do miękkiego stanu organ zachował bez zmian całą strukturę synaps w najdrobniejszych detalach.

Pobranie mózgu to jednak niełatwa sprawa. Można to zrobić jedynie za życia pacjenta, ponieważ nie można przerwać ciągłości dopływu krwi. Bez tego mogłoby nastąpić obumarcie części neuronów i trwałe uszkodzenie. Zatem mózg pobieramy gdy serce jeszcze bije.

Kolejny problem to kwestia prawna. Pobranie takiego mózgu oznacza de facto wyrok śmierci. Jeśli jednak Nectome dotrzyma obietnicy i z czasem znajdzie sposób na transfer świadomości do maszyny? Wtedy prawo trzeba będzie napisać od nowa.

Przez wiele dekad ludzkość snuła domysły jak to będzie, gdy uda nam się zamienić doczesne powłoki na inne, syntetyczne. Czy uda nam się uciec śmierci? Czy przestaniemy się martwić co będzie po nas? Czy odkryjemy duszę i co za tym idzie potwierdzimy lub zaprzeczymy nadnaturalności? Niedawno tego tematu dotykał serial “Altered Carbon”, wcześniej pisał o tym choćby William Gibson – ojciec gatunku cyberpunk. O mózgach w puszkach, które można było uruchomić i porozmawiać z żyjącymi pisał już Howard Phillips Lovecraft. Jego przerażający “Szepczący w ciemności” powstał w 1930 roku.

Zamrażanie i rozmrażanie organów ludzkość już zdążyła dopracować w bardzo wysokim stopniu. Ale naprawa lub doprowadzenie do “użyteczności” całego mózgu wymaga skoku technologicznego na ogromną skalę. Nie wiadomo czy powielenie sieci neuronowej w formie cyfrowej odtworzyłoby świadomość, skopiowało ją, czy stworzyło inną.

Niektórzy naukowcy krytykują ten pomysł mówiąc, że nie powinniśmy pozostawiać przyszłym pokoleniom takiego obciążenia jak magazyny pełne czekających na ożywienie mózgów. Nasi następcy z pewnością będą mieli mnóstwo własnych problemów – wystarczająco dużo, by nie martwić się o to jak jeszcze upchnąć w swojej rzeczywistości ożywionych przodków.

Źródło: Science Alert