Cyfrowe jaja

Jaja wielkanocne to odwieczny symbol życia. Gdy jednak połączy się je z wielkim biznesem informatycznym, można stracić miliony

Na początku maja miłośników gier komputerowych zmroziła smutna nowina. Premiera długo wyczekiwanej strzelaniny – „Halo 2” firmy Microsoft – opóźni się po raz kolejny. Wbrew utartym zwyczajom, tym razem nie powiedziano dlaczego. Wkrótce jednak tajne informacje wyciekły z firmy: przyczyną był dowcip jednego z programistów, który umieścił w produkcie fotografię swoich nagich pośladków. Zdjęcie nie było widoczne podczas normalnej rozgrywki, ale każdy mógł je obejrzeć, uruchamiając dodatkowy program dołączony do gry. Na szczęście niespodziankę zauważono, zanim produkt trafił do sklepów.

Mogłoby się wydawać, że programista to człowiek bez wyobraźni, operujący algorytmami i żyjący głównie w świecie wirtualnym. Takie incydenty jak ten dowodzą jednak, że to osoby myślące nietuzinkowo. Zresztą przykładów jest więcej. Dwa lata temu firma Rockstar straciła 50 mln dolarów po tym, gdy w grze „Grand Theft Auto” ukryto erotyczną minigrę, która nigdy nie miała tam trafić. Produkt wycofano ze sklepów, poprawiano też już kupione egzemplarze.

PODPIS WIEŃCZY DZIEŁO

Trudno ustalić, kiedy powstało zjawisko Easter Eggs – komputerowych jaj wielkanocnych (z niespodzianką). Już autorzy pierwszych programów komputerowych ukrywali w nich coś od siebie. Najczęściej te dodatki nie miały nigdy ujrzeć światła dziennego. Część takich tajnych fragmentów służyła też jako zabezpieczenie na wypadek kradzieży własności intelektualnej – w sądzie autor oryginalnego kodu mógł powołać się na znane tylko sobie fragmenty. Właśnie taką funkcję pełnią Easter Eggs ukryte tam, gdzie nie można się wybrać bez mikroskopu – w procesorach i urządzeniach elektronicznych. Żeby je zobaczyć, trzeba najpierw dostać się do środka układu scalonego. Wówczas można zobaczyć np. Sonica – bohatera jednej z gier komputerowych, znacznie pomniejszonego i wciśniętego do środka procesora sygnałowego Analog Devices ADSP-2181. Umieszczenie takiego dzieła sztuki o powierzchni milimetra (!) kwadratowego wewnątrz układu scalonego to z pewnością znak, że projektant urządzenia ma duszę artysty.

Wielkanocne jaja w rozumieniu komputerowym nie muszą być wcale ukryte. Czasem są w miejscach, które ogląda się dziesiątki razy dziennie. Na przykład wiadomość zaszyfrowana alfabetem Morse’a, wydrukowana z boku komputera Western Digital MyBook Pro. Ten, kto zadał sobie trochę trudu, z łatwością mógł ją odczytać: INNOWACYJNY PROJEKT, OSOBISTY NIEZAWODNY PROSTY. Projektanci komputerów Amiga 500, 600 i 1200 na płycie głównej umieścili tytuły piosenek zespołu The B-52’s. Karty graficzne firmy S3 mają na bokach wyryte małą czcionką fragmenty utworów The Beatles, a w oprogramowaniu jednego z urządzeń firmy Nagra umieszczono obelgi pod adresem hakera, którzy zaszedł za skórę całemu zespołowi. Drukarka Lexmarka, gdy zażądać wydruku specjalnie przygotowanego tekstu, zamiast tego odwdzięczy się plakatem ze zdjęciem kilku inżynierów, którzy poświęcili sporo czasu pracom nad tym urządzeniem. Mysz komputerowa Apple Mighty Mouse ma zamontowany świecący optyczny czujnik, który po podniesieniu urządzenia wyświetla rysunek sympatycznego gryzonia. Doświadczenie trzeba przeprowadzić w ciemnym pokoju.

POGRAJ NA ARKUSZU

 

Easter Eggs to więcej niż tylko ukryte komunikaty lub grafika. To też funkcje, których nikt by się nie spodziewał. Skaner firmy Hewlett-Packard, ScanJet 5P, gdy go włączyć w odpowiedni sposób, odegra całą „Odę do radości” lub „Dla Elizy”, zmieniając prędkość pracy umieszczonych wewnątrz silniczków. Niektóre z komputerów PC, uruchomione trzynastego listopada, zaśpiewają „Happy Birthsday” na cześć tajemniczego nieznajomego, po czym wyłączą się. System operacyjny Mac OS X, firmy Apple, ma wbudowanego psychoterapeutę. Uruchamiając odpowiedni program, można porozmawiać ze „sztuczną inteligencją”, która wykazuje się niezbadanymi pokładami cierpliwości. Eliza, bo tak nazywa się elektroniczna psycholog, z prawdziwym zainteresowaniem pyta o przeróżne sprawy: od dzieciństwa po problemy w pracy. Parafrazując odpowiedz i i pytania człowieka, pomaga mu znaleźć przyczynę zmartwień.

Zresztą ten system to prawdziwa kopalnia tego, co ukryte: projektanci umieścili w nim m.in. daty ważnych wydarzeń z „Władcy Pierścieni”, a w programie pocztowym można znaleźć zdjęcie jego twórcy. Większość jaj wielkanocnych to właśnie sposób na podpisanie swojego dzieła przez najczęściej anonimowych, bo ukrytych w korporacyjnej strukturze, twórców. Ukryte funkcje są też w poważnych programach biurowych, takich jak Word, Excel czy Open- Office. Word, gdy wpisać odpowiedni tekst do edytowanego pliku, uruchomi grę Space Invaders albo elektroniczny flipper. Arkusz kalkulacyjny zawiera grę rajdową, której głównym celem jest przejechanie jak największej liczby… programistów. Tych samych, których inna ukryta w programie funkcja wymienia z nazwisk na „liście płac”. Szczególnie punktowane są trafienia w tych, którzy umieszczają w aplikacjach nieudokumentowane procedury. To prawdziwy przejaw autoironii.

Jednak firmy programistyczne patrzą coraz mniej przychylnie na ukryte funkcje. Trudno zyskać zaufanie klienta do systemu operacyjnego, gdy samemu nie wie się, czy nie ma w nim dodatkowej, nieplanowanej i z nikim nieuzgodnionej zawartości. Rząd Stanów Zjednoczonych – a w jego ślad inne państwa – wyraźnie zabrania umieszczania Easter Eggs w programach, które zamawia. Bo od takich dowcipów blisko do tzw. bomb logicznych, czyli procedur, które zmieniają działanie programu, gdy wystąpią specyficzne okoliczności. Takie funkcje mogłyby na przykład spowodować wyciek poufnych danych osobowych, przesyłając je w nocy do innego komputera. Wciąż jednak głównym zadaniem wielkanocnych jaj jest rozśmieszanie tego, kto przez przypadek na nie trafi. Gdy zapytać wyszukiwarkę Google o sens życia, wszechświata i całej reszty („answer to life, the universe and everything”), odpowiedzią będzie słynna liczba z książki Douglasa Adamsa „Autostopem przez Galaktykę”: 42.

KULTURALNE WYGŁUPY

Jaja wielkanocne nie zostały jednak wymyślone w erze komputerów, ale znacznie wcześniej. Podobne niespodzianki czekają na fanów filmów, muzyki i książek. Zespół rockowy Danzig na jednej ze swoich płyt umieścił ukrytą ścieżkę. Kiedy zasłuchany meloman sądzi, że płyta się już skończyła, nagle rozbrzmiewa 99. ścieżka, na której jest bonusowy utwór. Na tylnej okładce powieści Dana Browna „Cyfrowa forteca” umieszczono zaszyfrowaną wiadomość: JESTEŚ OBSERWOWANY. W pierwszych odcinkach serialu animowanego dla dorosłych „South Park” wszędzie byli poukrywani kosmici zwani „odwiedzającymi”.

Malarz Salvadore Dali w każdym ze swoich obrazów umieszczał nie tylko odręczny podpis. Gdy przyjrzeć im się dokładnie – czasem do góry nogami, a czasem pod innym kątem – widać autoportrety artysty. Na wszystkich obrazach El Greco pojawia się przynajmniej jedna osoba ze skrzyżowanymi palcami – znak, że nie mówi prawdy. Czasem to postać malarza, innym razem kogoś z tłumu. Prawdziwym mistrzem „jajecznej” sztuki był Michał Anioł. Gdy Włoch malował fresk w Kaplicy Sykstyńskiej, podszedł do niego jeden z kardynałów i wyraził dezaprobatę dla jego twórczości. W akcie zemsty malarz obdarzył twarzą duchownego postać demona, prowadzącego dusze do piekła. Na szczęście ówczesny papież wykazał się poczuciem humoru.

Poszukiwacze ukrytych symboli mogą też zaspokoić swój głód dzięki słodyczom. W logo na opakowaniu trójkątnej czekolady Toblerone umieszczono stojącego niedźwiedzia. Każda butelka wódki Finlandia ma odciśniętą w szkle swastykę. W tym przypadku to nie emblemat Trzeciej Rzeszy, lecz symbol szczęścia i powodzenia, używany przez szwedzkiego hrabiego Eryka von Rosen, który takim znakiem opatrzył pierwszy samolot przekazany przez niego fińskiemu wojsku w marcu 1918 roku. Nie ma chyba filmu, w którym fani nie doszukali się ukrytych przekazów.

Część z nich umieszczono w systemie menu na płycie DVD. Widz ma wtedy do wyboru nie tylko standardowe funkcje, które widać na ekranie. Wciskając przyciski na pilocie w określony sposób, uruchamia zawartość przeznaczoną właśnie dla dociekliwych kinomanów. Na przykład w „Shreku” umieszczono specjalne menu z faktami dotyczącymi głównych postaci. Fani serialu „Przyjaciele” w podobny sposób uzyskują dostęp do jeszcze jednego odcinka, składającego się głównie z przypadkowych osób śpiewających słynny przebój Phoebe – „Smelly Cat”. W jednym ze swoich filmów Jim Carrey ukrył bajkę dla dzieci, którą sam opowiada.

Prawdziwą kopalnią Easter Eggs są płyty DVD z teledyskami – czasem można na nich znaleźć nigdy niepublikowane materiały. Wielkanocne jaja występują też w reklamach, komiksach i wydaje się, że na dobre z przestrzeni wirtualnej wkroczyły do kultury masowej. Dzięki Internetowi ludzie z całego świata mogą wymieniać się informacjami o tym, co, gdzie i w jaki sposób można odkryć, a twórcy prześcigają się w pomysłach na coraz bardziej wyszukane Easter Eggs. I robią to nawet wtedy, gdy grozi im za to niezbyt przyjemna utrata pracy, tak jak w przypadku programisty gry „Halo 2”. Potrzeba powiedzenia i pokazania światu czegoś więcej jest po prostu silniejsza.

Michał Nazarewicz