Polska się dusi. Czym jest smog i jak nam zagraża? “Powietrze niebezpieczne jak dym tytoniowy”

Benzen, ołów, pyły zawieszone – wdychamy powietrze, które nam szkodzi. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia smog zabija co roku 6,5 mln ludzi na całym świecie. W Polsce jest to blisko 95 tys. osób rocznie.
Polska się dusi. Czym jest smog i jak nam zagraża? “Powietrze niebezpieczne jak dym tytoniowy”

Inżynierowie z holenderskiej Envinity Group zaprezentowali „odkurzacz” do powietrza. Siedmiometrowe urządzenie przypominające kuchenny wyciąg ma zasysać powietrze w promieniu 300 m, oczyszczając 800 tys. metrów sześciennych ze smogu w ciągu godziny. Takie filtry miałyby być montowane na dachach budynków. I choć pomysł ten może wydawać się absurdalny, być może zostanie wkrótce zrealizowany.

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zanieczyszczenia powietrza zabijają co roku 6,5 mln ludzi na całym świecie. W Polsce jest to blisko 95 tys. osób rocznie – szacują naukowcy z Uniwersytetu Harvarda i Uniwersyteckiego Kolegium Londyńskiego. Stanowi to 23,8 proc. wszystkich zgonów – najwięcej w Europie (na drugim miejscu jest Belgia z wynikiem 23,7 proc.). Badacze opracowali też mapę pokazującą, w których rejonach naszego kraju ryzyko przedwczesnego zgonu z powodu zanieczyszczeń powietrza jest największe. Znalazły się na niej aglomeracja warszawska, Górny Śląsk, Łódź, Poznań i Trójmiasto.

To, co trafia do naszych płuc, nie jest aż tak toksyczne jak dym papierosowy, ale nawet najbardziej uzależnieni od tytoniu nie palą bez przerwy. Natomiast zanieczyszczenia powietrza to coś, przed czym trudno jest nam się uchronić.

Polska się dusi

Nasz kraj zajmuje wysoką pozycję na liście najbardziej zanieczyszczonych w Europie. Polski smog jest wyjątkowo niebezpieczny. Dotyczy to zwłaszcza unoszących się w powietrzu drobnych pyłów o średnicy nie większej niż 2,5 mikrometra (tysięcznej części milimetra), zwanych w skrócie PM2,5. Zawierają one m.in. związki siarki i azotu, metale ciężkie oraz amoniak.

Według WHO ich stężenie nie powinno przekraczać 10 mikrogramów na metr sześcienny, norma europejska jest bardziej liberalna – 25 μg/m3. Tymczasem w ostatnich latach w Polsce średni poziom tego rodzaju zanieczyszczeń to 27 μg/m3 – gorzej od nas wypadła tylko Bułgaria.

W wielu polskich miastach wskaźnik ten przekracza 30 (Kraków), a nawet 40 μg/m3 (Żywiec, Pszczyna, Rybnik). I są to tylko wartości średnie, co oznacza, że okresowo zanieczyszczenie bywa jeszcze większe.

Polska jest też liderem w innej dziedzinie – skażenia powietrza wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi (WWA), mającymi działanie rakotwórcze. Według raportu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska średni poziom zaliczanego do tej grupy benzo(a)pirenu wynosi w Polsce przeciętnie 6 nanogramów na metr sześcienny, a w niektórych regionach – głównie chodzi o Kraków i Śląsk – bywa kilkakrotnie wyższy. Według norm europejskich wskaźnik ten powinien wynosić najwyżej 1 ng/m3, ale tak czystym powietrzem może się pochwalić u nas niewiele miast – chlubnym wyjątkiem jest np. Słupsk.

– Takie zanieczyszczenia powinniśmy nazywać polskim smogiem. Pojawia się on zwłaszcza wtedy, gdy mroźny wyż rosyjski podsyła nam zimne powietrze – komentował w Radiu TOK FM prof. Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej. Jego zdaniem największą rolę w emisji zanieczyszczeń odgrywają domowe piece opalane węglem.

Co to jest smog?

To zjawisko występuje wtedy, gdy w powietrzu znajduje się dużo zanieczyszczeń, a warunki atmosferyczne – np. brak wiatru czy mgła – sprzyjają ich koncentracji.

  • Smog londyński (siarkowy) – występuje głównie zimą i ma związek z paleniem w piecach. Zawiera przede wszystkim tlenek siarki, tlenki azotu, tlenki węgla, sadzę i pyły. W Polsce występuje w Krakowie i na Górnym Śląsku. Negatywnie wpływa na układy oddechowy i krążenia.
  • Smog typu Los Angeles (fotochemiczny) – pojawia się głównie latem. Powstaje ze spalin samochodowych zawierających tlenek węgla, tlenki azotu i węglowodory. Pod wpływem słońca powstają z nich kolejne toksyny, np. ozon. W Polsce występuje w Warszawie i Krakowie. Wywołuje podrażnienia oczu i dróg oddechowych. 
 

Groźne nie tylko dla płuc

Większość z nas nie ma pojęcia, jakim powietrzem oddycha, a nawet jeśli wiemy, że jest ono niezbyt dobrej jakości, często to lekceważymy. W powszechnej opinii problem ten dotyczy przede wszystkim osób cierpiących na astmę i inne choroby układu oddechowego. Tymczasem zanieczyszczenia szkodzą wielu narządom naszego ciała.

– Miejskie powietrze może zwiększać ryzyko chorób serca nawet o kilkadziesiąt procent. Na podobne ryzyko narażone są osoby, które niedawno rzuciły palenie – twierdzi prof. George Thurston z New York University.

Lekarzy martwi zwłaszcza wysoki poziom zapylenia polskiego powietrza. – Mniejsze cząsteczki pyłów są szczególnie groźne, ponieważ wnikają głębiej, aż do pęcherzyków płucnych. Najdrobniejsze zanieczyszczenia przenikają do krwi i wraz z nią docierają do różnych narządów i tkanek. Mogą nawet przedostać się przez łożysko do organizmu płodu – wyjaśnia dr hab. Agnieszka Pac, kierownik Pracowni Epidemiologii Środowiskowej w Zakładzie Epidemiologii Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Badania wykazały, że jeśli kobieta w ciąży oddychała zanieczyszczonym powietrzem, jej dziecko może mieć kłopoty ze zdrowiem już przy narodzeniu, a potem jest bardziej narażone na zaburzenia rozwojowe i może mieć niższy iloraz inteligencji. Są również dane wskazujące na związek zanieczyszczeń z zachorowaniami na cukrzycę, nadwagę i otyłość, autyzm oraz demencję i chorobę Alzheimera.

Najbardziej niepokojące jest to, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczny poziom zanieczyszczeń. Holenderscy uczeni wykazali, że jeśli stężenie pyłów PM2,5 zwiększy się o 5 μg/m3, ryzyko przedwczesnej śmierci dla ludzi wdychających takie powietrze wzrasta o 7 proc. Dzieje się tak, nawet jeśli spełnia ono normy WHO. Do podobnych wniosków doszli badacze w Grecji. -W mieście takim jak Ateny każdy miligram tlenku węgla w metrze sześciennym powietrza to dwa śmiertelne zawały więcej każdego dnia” – wyjaśnia prof. Demostenes Panagiotakos z Uniwersytetu Ateńskiego.

Co wdychamy?

  • pył zawieszony (PM10 i PM 2,5) – uszkadza płuca, podnosi ciśnienie krwi, zwęża naczynia krwionośne i drogi oddechowe, zwiększa ryzyko zawału serca i udaru mózgu, przenika do organizmu płodu i zaburza jego rozwój, może być rakotwórczy 
  • lotne zanieczyszczenia organiczne (WWA), np. benzen (C6H6) czy benzo(a) piren (C20H12) – zwiększają ryzyko raka (zwłaszcza płuc), mogą podrażniać skórę i oczy
  • ozon (O3) – uszkadza płuca, wywołuje kaszel i bóle w klatce piersiowej
  • dwutlenek siarki (SO2) – zwęża drogi oddechowe (zwłaszcza u osób chorych na astmę i małych dzieci)
  • tlenki azotu (NOx) – mają działanie podobne do ozonu i dwutlenku siarki, poza tym wywołują zaburzenia rozwoju u dzieci
  • tlenek węgla (CO) – wywołuje niedotlenienie serca, mózgu i innych narządów, zwiększa ryzyko zawału serca i udaru mózgu
  • ołów (Pb) – uszkadza m.in. mózg, nerwy, kości, układ krwiotwórczy i odpornościowy, nerki i narządy rozrodcze

 

 

Droga do czystszego ogrzewania

Wbrew pozorom za fatalny stan polskiego powietrza nie odpowiada przemysł. Nasze fabryki czy elektrownie zostały unowocześnione i szkodzą środowisku znacznie mniej niż 30 lat temu. „Osiągnęliśmy tu jednak pewną granicę, dalsza poprawa byłaby już bardzo kosztowna, a jej skutki – niewielkie. Dziś ogromną rolę odgrywa tzw. niska emisja, czyli zanieczyszczenia z domowych kominów i samochodów” – mówi prof. Józef S. Pastuszka, kierownik Katedry Ochrony Powietrza Politechniki Śląskiej.

Przykładem mogą być wspomniane wcześniej rakotwórcze WWA. Powstają głównie w czasie spalania paliw stałych oraz resztek roślinnych i odpadów przy niedoborze tlenu – a tak się często dzieje w polskich domowych piecach, kuchniach kaflowych czy kominkach. Aż 80 proc. benzo(a)pirenu w Polsce powstaje wskutek ogrzewania budynków.

Nie ma prostego rozwiązania tego problemu. Wiele miast oferuje mieszkańcom darmową wymianę pieców węglowych na gazowe, elektryczne lub olejowe. Pojawiają się też całkowite zakazy palenia węglem, drewnem itd. Część miast od wielu lat zwiększa liczbę budynków przyłączonych do sieci ciepłowniczej. Niestety dla wielu Polaków najważniejsze są koszty ogrzewania. Co piąty z nas uznaje spalanie śmieci za zachowanie ekonomiczne i ekologiczne – wynika z badań przeprowadzonych przez instytut ARC Rynek i Opinia.

Dlatego na razie nie ma wielkiego zapotrzebowania na tzw. błękitny węgiel – bezdymne paliwo będące efektem prac naukowców z Instytutu Przeróbki Węgla w Zabrzu. Analizy terenowe wykazały, że jeśli zastąpimy nim zwykły węgiel, jakość powietrza znacząco się poprawi. Jednak takie paliwo jest droższe i jeśli państwo nie zacznie do niego dopłacać, nadal będziemy skazani na toksyczne dymy z kominów. A to sprawia, że nawet na obszarach wiejskich – powszechnie uznawanych za zdrowe – powietrze może być równie złej jakości jak w miastach.

Samochodowy dylemat

Drugie ważne źródło niskiej emisji to samochody. Szczególnie szkodliwe są popularne w naszym kraju pojazdy używane, wyposażone w silniki Diesla. Ale i najnowsze modele nie są pozbawione wad, czego dowiodła afera Volkswagena. Niemiecki producent instalował w swoich samochodach oprogramowanie, dzięki któremu podczas testów emisji spalin wyniki były zaniżane tak, aby spełniały normy obowiązujące w USA.

Po tym skandalu zaczęto badać auta innych producentów i okazało się, że i one podczas codziennego użytkowania są znacznie mniej ekologiczne, niż wykazywały to oficjalne dane. Także i tu pomysłów na rozwiązanie problemu jest kilka.

W centrach miast mają powstać tzw. strefy niskoemisyjne, do których mogłyby wjeżdżać tylko pojazdy spełniające rygorystyczne normy. Polska chce też inwestować w samochody z napędem elektrycznym. Jednak choć nie emitują one spalin, problem pozostaje.

Analizy przeprowadzone w Belgii wykazały, że nawet tak ekologiczne pojazdy są źródłem groźnych pyłów pochodzących ze ścierania się opon i klocków hamulcowych. Obecnie najlepsze modele elektrycznych samochodów emitują tylko o połowę mniej takich zanieczyszczeń niż auta napędzane benzyną.

Dlatego tak ważne jest dbanie o alternatywne środki transportu. Samorządy coraz częściej inwestują w ekologiczne autobusy, tramwaje, metro czy pociągi podmiejskie. Również ścieżki rowerowe i dobrej jakości chodniki mogą pomóc – spacer czy jazda na rowerze nadal są zdrowsze niż siedzenie w samochodzie, nawet jeśli oddychamy zanieczyszczonym miejskim powietrzem.

 

Jak unikać zanieczyszczeń?

Jeśli wiemy lub podejrzewamy, że powietrze w naszej okolicy jest silnie zanieczyszczone, powinniśmy zastanowić się nad tym, czy i kiedy wychodzić z domu. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych i cierpiących na schorzenia takie jak astma czy choroba niedokrwienna serca. W dniach z bardzo wysokim poziomem zanieczyszczenia powietrza atmosferycznego dla osób szczególnie podatnych zalecane jest pozostanie w domu. Nie należy też wtedy otwierać okien. Pomóc może natomiast włączenie klimatyzacji, o ile jest ona sprawna, a wchodzące w jej skład filtry nie są zużyte lub zniszczone.

  1. Jeśli jedziemy samochodem i utkniemy w korku, lepiej nie otwierać okien, a wentylację czy klimatyzację wyłączyć lub przełączyć na zamknięty obieg powietrza. Warto przy tym jednak pamiętać, że w takiej sytuacji w kabinie może gromadzić się dwutlenek węgla.
  2. Optymalna prędkość dla rowerzystów to 13–15 km/godz. – wówczas jadą na tyle szybko, że krócej są narażeni na wdychanie zanieczyszczeń, ale zarazem na tyle wolno, że nie oddychają zbyt głęboko. Z kolei dla spacerowiczów najlepszy jest spokojny marsz z prędkością ok. 4 km/godz. Oczywiście należy w miarę możliwości unikać ruchliwych ulic.
  3. Poruszanie się pieszo lub na rowerze najczęściej jest zdrowsze niż jazda samochodem – twierdzą badacze z University of Cambridge. Wynika to przede wszystkim z dobroczynnego wpływu aktywności fizycznej na zdrowie.

Badania przeprowadzone na Edinburgh University wykazały, że sportowcy, osoby chore lub wrażliwe na działanie zanieczyszczeń powinny zainwestować w maskę przeciwpyłową. Jej używanie w mieście takim jak Pekin znacząco poprawiało pracę serca i ciśnienie tętnicze. Niektóre modele chronią też przed toksycznymi gazami.