Depresja rycerza

Średniowieczni rycerze cierpieli na zespół stresu pourazowego – twierdzi historyk z uniwersytetu w Kopenhadze Thomas Heebøll-Holm.

Duński naukowiec, który specjalizuje się w analizie średniowiecznych eposów rycerskich, zastosował do interpretacji dawnych tekstów osiągnięcia dzisiejszej psychologii wojskowej. Podczas wcześniejszych badań eposy rycerskie odczytywano jako gloryfikację bohaterów i ich pełnych przemocy czynów. Jednak z najnowszych analiz wynika, że średniowieczni rycerze obarczeni byli ogromnymi kosztami psychicznymi wykonywania swojego zawodu. Wizerunek zakutego w zbroję rycerza, rąbiącego na wszystkie strony mieczem i złaknionego krwi, można odłożyć do lamusa. Mimo uczestniczenia w wielu wojnach, w których towarzysze ginęli na ich oczach, średniowieczni wojacy nie byli bardziej skłonni do przemocy niż my dzisiaj. Heebøll-Holm odnalazł świadectwo rycerza Geoffroia de Charny z pierwszej połowy XIV w., który podczas trzydziestu lat swojej zawodowej „kariery” wziął udział w kilkunastu wojnach, w tym jednej krucjacie. De Charny doradzał młodym rycerzom, jak godzić się z faktem, że muszą zabijać ludzi. Jedna z jego rad brzmi: zawsze walczyć w słusznej sprawie; pozwala to uniknąć niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Za słuszną sprawę de Charny uważał nie wojny toczone o dobra doczesne, ale w imię Boże. Wyższy cel usprawiedliwiał użycie przemocy i ułatwiał radzenie sobie z pourazowym stresem. De Charny wspomina też o innych problemach związanych nieodłącznie ze stanem rycerskim: nieustannym deficycie snu, głodzie i narastającym przekonaniu, że świat spiskuje przeciko nam. Zdaniem Thomasa Heebølla-Holma są to czynniki stresogenne, dobrze znane dzisiejszej psychologii wojskowej.
Do bardzo podobnych wniosków doszli psychologowie badający weteranów wojny w Wietnamie. Heebøll-Holm obala też mit, jakoby średniowieczni „cywile” byli bardziej gwałtowni niż dzisiaj i gloryfikowali przemoc. Zdaniem badacza dopuszczali się gwałtownych czynów jedynie w pewnych sytuacjach kulturowych, na przykład wówczas, kiedy w grę wchodziła obrona honoru. W XIV-wiecznej opowieści o kobiecie pobitej przez męża na śmierć dwaj bracia zmarłej najpierw żądają od małżonka rekompensaty pieniężnej. Dopiero kiedy ten odmawia, zabijają go – zostają jednak ułaskawieni. Heebøll-Holm podkreśla, że w wiekach średnich władze nie zawsze były w stanie egzekwować prawo, często musiały więc brać to na siebie osoby prywatne.