Dlaczego lubimy mieć kontrolę?

Boicie się latać samolotem? Podobno boi się tego co piąty z nas.

Dreszcz wywołuje w nas myśl o tym, że nagle ujawni się niewykryta wcześniej usterka, że dojdzie do nieprzewidzianej awarii albo że wpadniemy w silne turbulencje.

Tym, co w tej sytuacji przeraża najbardziej, jest więc przede wszystkim poczucie utraty kontroli. Trochę podobnie bywa w samochodzie. Wiele osób zaraz po zrobieniu prawa jazdy stwierdza, że nie jest już w stanie siedzieć spokojnie w fotelu pasażera: „dlaczego jeszcze nie hamujesz? No zmień w końcu ten pas! Szybciej, nad czym się zastanawiasz!”. Już lepiej przesiąść się do tyłu, żeby nie widzieć, co wyprawia kierowca.

Lubimy czuć, że kontrolujemy sytuację, i lubimy poszerzać strefę swoich wpływów. Im bardziej ona rośnie, tym sami sobie wydajemy się ważniejsi i więcej warci. Tymczasem Marcin Fabjański pyta w tym numerze „Coachingu”: co tak naprawdę od nas zależy? I odpowiada za Epiktetem, filozofem, który przez sporą część życia był niewolnikiem: „Z wszystkich rzeczy jedne są od nas zależne, drugie zaś niezależne. Zależne są od nas: sądy, popędy, pragnienia, odrazy i jednym słowem – to wszystko, co jest naszym dziełem. Niezależne natomiast są od nas: ciało, mienie, sława, godności i jednym słowem – to wszystko, co nie jest naszym dziełem”.

Ciekawa jestem, jak się wam czyta ten fragment. Drażni? Nudzi? Budzi sprzeciw? Może tak przy okazji kolejnego lotu pomedytować nad tym, na ile nasze ciało, zwłaszcza zamknięte w metalowej puszce 10 tys. metrów nad Ziemią, jest od nas zależne, i co z tego wynika. Jest nadzieja, że zajęci analizowaniem przestaniemy nakręcać w sobie lęk. A może też wysiądziemy z samolotu choć trochę odmienieni.

Felieton Marcina Fabjańskiego przeczytasz w najnowszym numerze magazynu Coaching!

Więcej:kontrola