Dom szkieletów. Co zabiło ludzi z Hamin Mangha

Czy prawie sto szkieletów w chińskim domu sprzed 5 tys. lat to ofiary epidemii?

Dom oznaczony przez archeologów symbolem F40 na stanowisku Hamin Mangha w Chinach z zewnątrz nie różnił się od innych domostw osady: był jednoizbowy, liczył ok. 20 m kw., z wyjściem skierowanym na północny wschód. Jednak we wnętrzu archeolodzy znaleźli 97 ludzkich szkieletów, ułożonych warstwowo. W północno-zachodniej części struktury znajdowały się kompletne szkielety, po stronie ściany wschodniej – głównie czaszki, a pod ścianą południową – przede wszystkim kości kończyn. Nie jest więc jasne, czy do wnętrza domu wrzucano kompletne ciała, czy tylko poszczególne członki.

Po tym, jak wnętrze domu wypełniono zwłokami, budowla spłonęła. Archeolodzy nie potrafią dzisiaj stwierdzić, czy przyczyną pożaru był wypadek, czy podpalenie. Na szkielety spadły belki podtrzymujące dach – wiele kości jest więc nie tylko spalonych, ale również potrzaskanych. Mimo uszkodzeń badaczom udało się określić wiek i płeć większości osób spoczywających w F40.

O ile rozkład płci jest typowy, tzn. kobiety i mężczyźni reprezentowani są w mniej więcej równych proporcjach, o tyle wiek pogrzebanych okazał się niespodzianką. Większość osób z F40 zmarła w wieku 19–35 lat; nie znaleziono nikogo powyżej ok. 40. roku życia. Przedstawiciele obu płci byli w podobnym wieku: średni wiek kobiet wynosił 30,6 roku, a mężczyzn 34,3 roku. Ludzie z domu F40 nigdy nie zostali pochowani. Archeolodzy znaleźli ich w takim stanie, w jakim pozostawiono ich 5 tys. lat temu. Dlatego ekipa badaczy z chińskiego uniwersytetu Jilin, kierowana przez Ya Wei Zhou i Hong Zhu, podejrzewa, że szczątki należały do ofiar epidemii.

Choroba musiała wybuchnąć nagle i rozprzestrzeniać się tak gwałtownie, że żywi nie nadążali chować zmarłych; dlatego jeden z domów przeznaczono na zbiorowy grób. Osada z Hamin Mangha pochodzi z okresu przed wprowadzeniem pisma w tym rejonie Chin, nie da się więc stwierdzić, czy jakaś epidemia z tego okresu została odnotowana w źródłach historycznych. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku dwóch największych epidemii, które zdziesiątkowały Europę i inne kontynenty – dżumy i „hiszpanki” – choroba nie zostawiła żadnych śladów na kościach ofiar.

Jeśli mieszkańców Hamin Mangha zdziesiątkowała epidemia, musiała pochłonąć znaczną część społeczności. Archeolodzy znaleźli w osadzie 29 domów. Jeśli przyjmiemy, że w każdym zamieszkiwała rodzina licząca 6–7 osób, w osadzie żyło około 200 osób. Niewykluczone więc, że w F40 pochowano mniej więcej połowę ludności osady.

Dla porównania „hiszpanka” zabiła łącznie ok. 50–100 milionów osób (historycy wciąż spierają się o dokładną liczbę), czyli ok. 3–5 proc. światowej populacji. W niektórych regionach śmiertelność była jednak znacznie wyższa: na wyspie Tahiti ofiarą epidemii padło 13 proc. społeczeństwa, a na Samoa grypa zabiła 22 proc. populacji wyspy.

Czarna Śmierć, jak popularnie zwano XIV-wieczną epidemię dżumy, zabiła jeszcze większy odsetek społeczeństwa. Ilość ofiar szacuje się na 75–200 milionów. Choroba zmiotła ok. 45–50 proc. populacji Europy, jednak – podobnie jak w przypadku „hiszpanki” – w niektórych regionach, np. we Włoszech, na południu Francji i w Hiszpanii, liczba ofiar dochodziła do 75–80 proc.

W przypadku obu epidemii ofiar było zbyt wiele, by zapewnić im normalne pochówki. Podczas „hiszpanki” kostnice były przepełnione, zaś na cmentarzach piętrzyły się trumny. W większości miast władze, bojąc się rozszerzenia epidemii, nakazywały chowanie zmarłych bez trumien w masowych grobach. Co więcej, wiele zwłok leżało tygodniami w domach, bo nie przeżył nikt, kto mógłby zorganizować pogrzeb. Podczas XIV-wiecznej dżumy wiele ciał palono, ponieważ w niektórych regionach liczba zmarłych przewyższała liczbę żywych, którzy mogliby ich pochować.

Podczas gdy Czarna Śmierć zabijała osoby w każdym przedziale wiekowym, ofiarą „hiszpanki” padali najczęściej – jak w przypadku Hamin Mangha – młodzi ludzie. Prawie 99 proc. ofiar miało mniej niż 60 lat, ale – co ważne – niewiele było wśród nich dzieci. Zdaniem badaczy śmierć powodował nie tyle sam wirus, ile gwałtowna reakcja systemu immunologicznego chorego, tym silniejsza, im silniejszy był zakażony organizm.

 

Co zatem wiadomo?

Liczebność zwłok w F40 w Hamin Mangha oraz fakt, że ciał nie pochowano, lecz jedynie wrzucono je do wnętrza domu, który następnie spalono, sugerują, że szkielety rzeczywiście należały do ofiar epidemii. Szczególnie uderzające jest podobieństwo profilu wiekowego zmarłych do ofiar grypy „hiszpanki”. Co ciekawe, masowe pochówki o podobnym przekroju wiekowym ofiar znaleziono także na stanowiskach Miaozigou i Lajia w południowo-wschodnich Chinach. Być może epidemia, która zdziesiątkowała Hamin Mangha, zatoczyła większy krąg.