Garnitur siłacza

Egzoszkielet to recepta na ludzkie słabości. Wystarczy założyć zrobotyzowane ubranko i już można żonglować stukilowymi workami.

Tam, gdzie nie można posłać robota, trzeba posłać człowieka. Tam, gdzie trzeba posłać silnego człowieka, trzeba pomyśleć o odpowiednim ubraniu. Firma Cyberdyne wymyśliła już odpowiedni do specjalnych poruczeń garnitur. Ubiór nazywa się HAL (ang.: hybrid assistive limb) i jest skrojony dość oszczędnie. Jednak jego funkcja niewiele ma wspólnego z upiększaniem. HAL to egzoszkielet, który został wymyślony po to, żeby dać jego właścicielowi nieco więcej nadprogramowej krzepy. Komplet jest wyposażony w czujniki, które przylegają do skóry. Mają one za zadanie rozpoznać, które mięśnie w następnej chwili będą poruszane. W ten sposób szkielet rozpoznaje zamiary właściciela i porusza się razem z jego ruchami w takim samym tempie i proporcjonalnie z taką samą dynamiką. Ubiór wspomaga marsz, a przy podnoszeniu przedmiotów umożliwia zwiększenie ciężaru podnoszonych przedmiotów od 2 do 10 razy. Baterie pozwalają na pracę wewnątrz lub na zewnątrz przez 3 do 5 godzin. Prototypy egzoszkieletu HAL działają już od kilku lat. Cyberdyne rozpoczęło właśnie budowę zakładu, który pozwoli na produkcję nawet pół tysiąca egzoszkieletów rocznie. Te zaawansowane urządzenia mają być dostępne dla zwykłych śmiertelników. Będzie można je wynająć z tysiąc dolarów miesięcznie. h. k.