Gdzie na odkrycie czeka najwięcej złota?

Poszukiwania hiszpańskich galeonów i wiezionego nimi złota Inków, Azteków i Majów rozpalają wyobraźnię nurków, archeologów i zwykłych awanturników. Jedno z najwspanialszych znalezisk na tych wodach (zwanych  w czasach konkwisty Morzami Hiszpańskimi) dokonało się w 1985 r. dzięki Melowi Fisherowi, amerykańskiemu łowcy skarbów, a było nim odnalezienie wraku Nuestra Senora de Atocha, a wraz z karawelą srebrnych sztab, złotych i srebrnych monet oraz biżuterii. Wartość znaleziska – według cen z czasów odkrycia – jakieś… 450 milionów dolarów! A kolejne złote wraki Karaibów czekają wciąż na swoich Fisherów…

Na odkrycie czeka skarb (a nawet skarby) korony królów Hiszpanii, zagrabione Inkom, Majom i Aztekom, jakie płynęły i nigdy nie dotarły z przebogatych złotych miast Ameryki Południowej i Środkowej do portów Półwyspu Pirenejskiego. Hiszpanie mieli prosty plan – aby utrzymać dominację w Europie i odpowiedzieć z należytym honorem na bogacenie się sąsiedniej Portugalii (która czerpała złoto z Elmina w dzisiejszej Ghanie), kastylijscy monarchowie inwestowali w wyprawy do Nowego Świata. Były to ekspedycje na poły geograficzne, na poły odkrywcze, a w całości łupieżcze. Od kiedy bowiem Kolumb pokazał na dworze króla Ferdynanda i królowej Izabeli złote samorodki przywiezione ze swej pierwszej podróży na Hispaniolę, było „oczywistą oczywistością”, że madryckie katedry będą powstawać właśnie za złoto Indian. Hiszpańscy konkwistadorzy wyposażeni w nowoczesne okręty i siejącą panikę konnicę z łatwością najeżdżali kolejne terytoria w Ameryce Południowej i Środkowej, gdzie brali w niewolę władców, których wykupić czystym złotem musiał ich lud (swoją drogą ciekawe, którego prezydenta w dzisiejszych czasach wykupiliby czystym złotem obywatele). Potem podburzali jedne plemiona przeciw drugim, by w końcu wszystkich sprowadzić do niewolniczej roli pracowników kopalń złota. Bez względu na to, czy skrzynie wypełnione kruszcem i drogimi kamieniami wędrowały z terenów dzisiejszego Meksyku czy Peru (via Przesmyk Panamski), to w końcu trafiały pod pokład jednostek hiszpańskiej flotylli galeonów, która musiała pokonać zdradliwe wody Karaibów. Morze Karaibskie to raj… dla huraganów, rekinów i piratów! Wedle niektórych opracowań w tym głębokim i trudnym w nawigacji rejonie Hiszpanie stracili ponad sto okrętów wyładowanych złotem! O tym, jakiego rzędu fortunę wiózł każdy z galeonów, może świadczyć spis skarbów zdobytych w XVI w. przez angielskiego korsarza Francisa Drake’a na jednej z takich złotych jednostek – Nuestra Senora de la Concepción u wybrzeży Ekwadoru. Na okręcie było 13 skrzyń monet, 40 kg złotych sztab, srebro w ilości – bagatela – 26 ton i mapy wskazujące trasy przerzutu złota przez Panamę. Nic dziwnego, że królowa Elżbieta nagrodziła dzielnego korsarza tytułem szlacheckim!