George N. Papanicolaou. Człowiek, który wynalazł cytologię

Jedno z podstawowych badań ginekologicznych nie powstałoby, gdyby nie wielka miłość, pasja naukowa i… świnki morskie

Jego życie dobiegło końca rankiem 19 lutego 1962 roku w Miami Beach na Florydzie. Dzień wcześniej – mając 78 lat – przepłynął rundkę w basenie przy swoim domu na Di Lido Island. Nawet swojej żonie Mary, najbardziej zaufanej osobie, nie przyznał się do choroby, z którą borykał się od dawna – dławicy piersiowej. Jego serce przestało bić w karetce wiozącej go do Jackson Memorial Hospital. W mowie pogrzebowej został okrzyknięty „człowiekiem, który uratował życie kobietom na całym świecie”.

Mówcy przypomnieli zgromadzonym, że dzięki jego odkryciu liczba kobiet, które w Stanach Zjednoczonych – po ponad stuleciu dramatów ludzkich, porażek medycyny i rosnących sukcesów w walce z nowotworem złośliwym – ciągle umierały, w ciągu kilku lat spadła do połowy.

Tego lutowego dnia nikt nie miał wątpliwości, że doktor George N. Papanicolaou, profesor Cornell Medical Center w Nowym Jorku i dyrektor Papanicolaou Cancer Research Institute w Miami, zdołał spełnić w wielkim stopniu stuletnie marzenie i zapoczątkował nową epokę w ginekologii. Jeśli mimo to miliony znały słowo „cytologia”, nie kojarząc jego twórcy, to wcale nie dlatego, że greckie nazwisko trudno się wymawiało. Także nie dlatego, że w jego życiu zabrakło dramatów, romantyzmu czy miłości.

Uciec z greckiego zaścianka

Kobiety, które go znały, nazywały go – również gdy miał już 70 lat – przemiłym panem. Wynikało to ze skromności mężczyzny, który przyszedł na świat w 1883 roku jako Jorgos Papanicolaou, w Kymi – porcie wina i oliwy – na greckiej wyspie Eubea. Pewnego mokrego i zimnego dnia w październiku 1913 r. opuścił pokład parowca „Athenea” w Nowym Jorku. Uciekał przed swoim ojcem, który miał wobec niego inne plany. Jego towarzyszką była poślubiona bez pozwolenia Maria. Żadne z nich nie znało angielskiego. Ich majątek wynosił 265 dolarów i 20 centów.

Amerykanie zakładali później, kiedy doszedł do sławy i honorów, że Papanicolaou właśnie w Ameryce wyruszył w drogę do odkrycia swojego powołania. Mylili się. Tę drogę rozpoczął jeszcze w Kymi – w pojedynku z apodyktycznym ojcem Nikolaosem Papanicolaou, prowincjonalnym lekarzem i politykiem, który chciał uczynić z syna spadkobiercę swojej praktyki i męża bogatej Greczynki. Nie rozumiał, dlaczego Jorgos go nie słucha i dlaczego – będąc jeszcze biegającym boso chłopcem – puszcza się na niebezpieczne wody i chce zobaczyć świat.

Mając 13 lat, próbował – bezskutecznie – uciec przed zaściankowością rodzinnego miasta, zaciągając się do greckiej marynarki. Pojedynek toczył się dalej, kiedy Jorgos w ateńskim liceum poznał niejakiego Stephana Konstantinidesa. Stephan studiował w Niemczech i czytał dzieła niemieckich przyrodników pokroju Ernsta Haeckla. Książka jego autorstwa „Zagadki świata” była stworzona do tego, aby rozpalić w Jorgosie ciekawość przyrody i wzbudzić w nim ogromną tęsknotę za niemieckimi naukami przyrodniczymi.

Tajemnica zapłodnienia

Od 1899 roku (w wieku 17 lat) studiował wprawdzie medycynę w Atenach i cztery lata później chwalebnie zdał egzamin na lekarza, odbył także obowiązkową służbę w greckiej armii, ale kiedy ojciec zażądał, aby został lekarzem wojskowym, a później doktorem w Kymi, wpadł w pasję. Odpowiedź Papanicolaou udzielona ojcu znalazła się w krótkim opisie jego życia autorstwa amerykańskiego ginekologa Carmichaela: „Nie, chcę zostać wolny… Tylko […] tchórze szukają bezpiecznych portów […] Wolałbym sczeznąć niż nie dosłyszeć wołania swojej duszy”. Owo „wołanie duszy” brzmiało: studia przyrodnicze w Niemczech.

 

W roku 1906, w dniu, w którym został zwolniony z woj-ska, pojechał do Kymi. Prosił ojca o pozwolenie i pieniądze na podróż do Niemiec. Nikolaos odmówił, przegrywając i tę walkę z synem. Wiosną 1907 roku Jorgos wyruszył na północ. To, czego w ciągu następnych trzech lat nauczył się od profesorów Haeckla, Augusta Weismanna, Richarda Hertwiga w Jenie, Heidelbergu i Monachium, wydaje się bardzo dalekie od ginekologii, którą znamy dzisiaj. Lekarzy chorób kobiecych zaprzątały konkretne problemy, jak porody, pozycje embrionalne, wypadanie macicy, cesarskie cięcie, torbiele jajników, kleszcze porodowe i inne. Tajemnice życia kobiety, jej praw seksualnych, jej chemii i duszy znajdowały się w ich programie na szarym końcu.

Na czym polega test PAP?

Badanie cytologiczne rozmazu z pochwy jest bezbolesne i nieinwazyjne. Podczas rutynowej kontroli ginekologicznej lekarz pobiera próbkę śluzu z szyjki macicy, w którym znajdują się komórki z jej nabłonka.

Do pobrania śluzu lekarz używa specjalnej „szczoteczki”. Najpierw wprowadza jej zakończenie do ujścia szyjki macicy, a następnie wykonuje pełny obrót, by zebrać jak najwięcej komórek. Próbka jest następ-nie przenoszona na szklaną płytkę i badana pod mikroskopem.

Hertwig, zoolog z Monachium, na uroczystych pokazach prezentował – podczas dni płodnych jeżowców z Morza Śródziemnego – zapłodnienie przez połączenie jąder komórkowych żeńskiego jajeczka i męskiego plemnika. Bardzo mocno pragnął się dowiedzieć, czemu podczas zapłodnienia powstaje męskie lub żeńskie potomstwo. Swój zapał przeniósł na przybysza z Eubei. Ta kwestia stała się tematem pracy doktorskiej Jorgosa, a kiedy skończyły się pieniądze i cierpliwość Nikolaosa Papanicolaou, młody człowiek przywiózł niewyjaśnioną tajemnicę do Kymi.

Nikolaos zaskoczył syna wiadomością, że znalazł mu na żonę bogatą córkę kupca. W umowie dotyczącej posagu brakowało tylko przecinków. Jorgos zbiegł do Aten i postanowił poślubić swoją ukochaną Marię, nie mając posady, i wraz z nią wyruszyć w świat za pracą. O swojej miłości przekonał Marię na schodach Akropolu. Jej ojca natomiast udało mu się zjednać jedynie uporem i wizją przyszłych sukcesów. Wzięli ślub 25 września, nie pytając Nikolaosa o zgodę.

Początek amerykańskiego snu

Ojciec Marii podarował im bilety pierwszej klasy na parowiec „Athenea” do Marsylii. Stamtąd Jorgos wysłał ojcu depeszę z zawiadomieniem o ślubie: „Teraz mogę – wolny – iść drogą, która poprowadzi mnie do odległych miejsc […] moim ideałem nie jest bogactwo, tylko […] stworzenie czegoś godnego mężczyzny”. Ojciec Marii po raz drugi zafundował im bilety pierwszej klasy na „Atheneę” – tym razem do Nowego Świata. 19 października 1913 roku Jorgos i Maria znaleźli się w Nowym Jorku, w greckim hotelu Athens.

W poszukiwaniu pracy nie dotarli jednak do cudownego laboratorium. Wylądowali w domu towarowym Gimbelsów. Maria, która teraz nazywała się Mary, otrzymała posadę za osiem dolarów jako szwaczka. Jorgos – teraz George – został sprzedawcą w salonie dywanów (ponieważ Grecy uchodzili za urodzonych handlarzy dywanami). Lecz kiedy rozwinął dywan przed bogatą klientką, w której rozpoznał sąsiadkę z jadalni parowca, ze wstydu uciekł od Gimbelsów. Zrezygnował z pracy w handlu.

Próbował zarabiać, pisząc zoologiczne artykuły do greckiej gazety dla emigrantów. To zadecydowało o jego losie.

Gdy szukał materiałów, natrafił na książkę niejakiego T.H. Morgana o dziedziczności i płci. Dotarł do strony, na której Morgan entuzjastycznie odwoływał się do jego, George’a Papanicolaou, doktoratu. Rozdarty między wstydem a rozpaczą zaczął szukać Morgana. Znalazł go na Uniwersytecie Columbia, gdzie ten obejmował katedrę zoologii. Tydzień później George został asystentem na oddziale patologicznym w nowojorskim szpitalu. Zarabiał 40 dolarów miesięcznie, a w 1914 roku awansował na asystenta anatomii w Cornell Medical School. Kiedy Mary zrezygnowała z szycia u Gimbelsów i otrzymała niewielką posadę jego asystentki technicznej, znajdował się już na drodze do amerykańskiego snu.

 

Odkrycie dzięki świnkom

Nie interesował się jeszcze ginekologią. Na oddziale patologii w Cornell badano wprawdzie próbki tkanek pobieranych gdy podejrzewano raka macicy lub go usuwano (jedna z pierwszych wielkich operacji ginekologicznych, które dotarły za Atlantyk, autorstwa wiedeńczyków Wertheima i Schauty). Obserwowano wówczas pod mikroskopem – nie mając jeszcze pojęcia, w jak dużym stopniu pobranie tkanki przed operacją może pobudzić rozwój nowotworu złośliwego – czy zachodzą zmiany, a jeśli tak, to jakie. Papanicolaou nigdy nie uczestniczył w tych eksperymentach. Kiedy zobaczył wszystkie zwierzęta doświadczalne, jakimi dysponowała klinika, obudziło się w nim pragnienie rozwiązania zagadki determinacji płci. Wyprosił, by pozwolono mu podjąć jego monachijskie eksperymenty na świnkach morskich.

Wkrótce odkrył, że potrzebuje do tego komórek jajowych gryzoni w określonych fazach rozwoju. Ponieważ, zgodnie z ówcześnie panującym poglądem, świnki morskie nie przechodziły menstruacji, nic nie wskazywało na ruję. Podczas poszukiwań odpowiednich komórek rozrodczych niezliczone zwierzęta straciły nadaremnie życie. Wreszcie, w pewną grudniową noc w 1914 roku Papanicolaou obudził się w swoim małym mieszkaniu z myślą, iż świnki morskie być może menstruują, ale tak nieznacznie, że ten proces przeoczono. Następnego dnia w drodze do Cornell kupił możliwie najmniejszy wziernik do nosa i otworzył maleńkie pochwy gryzoni. Następnie pobrał z nich wydzielinę i zbadał pod mikroskopem. Kilka tygodni później wiedział już, że świnki morskie mają menstruację. Była ona, tak jak się spodziewał, niepozorna, trwała tylko jeden dzień i powtarzała się co dwa tygodnie.

Ku swojemu zdumieniu w wydzielinie zwierząt znalazł komórki, których kształt z biegiem dni i tygodni zmieniał się według określonych reguł. Czy zachodziła, zastanawiał się, korelacja między tymi zmianami a procesami toczącymi się w jajnikach i macicy? Czy było możliwe, aby na podstawie zmian w śluzie określić przebieg rui? Potrzebował dwóch lat, by znaleźć odpowiedź na to pytanie. W roku 1917 roku była gotowa. W „American Journal of Anatomy” referował, iż – istotnie – z rozmazów zwierzęcej ściany pochwy można „z daleka” prześledzić cieczkę – w jajnikach, pęcherzykach jajnikowych, jajowodach i macicy. Nie zdając sobie sprawy, że dokonał rewolucyjnego odkrycia – dla ogromnej rzeszy kobiet i ginekologów – wynalazł badanie rozmazu z pochwy.

Na pierwszy ogień –  żona

Pięć lat później – w 1922 roku – znał życie komórkowe samic tak gruntownie jak nikt inny po obu stronach Atlantyku. Zapragnął dowiedzieć się, czy również u kobiet możliwe jest zastosowanie takiej samej metody. Nadal niewiele wiedział o dramacie ginekologów, którzy toczyli walkę o możliwość badania raka macicy i rozwijanie metod operacyjnych, początkowo niezwykle śmiałych, później coraz lepszych. Nie wiedział także, że aż 70 proc. wszystkich nowotworów złośliwych macicy rozpoczynało się od nierozpoznanych lub zbagatelizowanych maleńkich zmian na szyjce macicy, i stamtąd rozprzestrzeniało się dalej. Stojąc z boku, obserwował trwającą co najmniej od 1900 roku walkę o przełamanie barier kobiecej nieświadomości, strachu i wstydu oraz zwiększenie możliwości wczesnej diagnostyki.

Papanicolaou (nazywany w skrócie „Pap”) rozpoczął badania kobiet, mając nadzieję, że rozmaz udzieli mu nowych informacji o cyklu miesiączkowym i determinacji płci. Jako mało znany lekarz patolog nie miał pacjentek, od których mógłby pobrać rozmaz. Swoje eksperymenty przeprowadzał więc na parach małżeńskich. Jedyną kobietą, na której mógł wykonać badania, była jego małżonka. Mary jednak stanowiła okaz zdrowia i regularności. Nigdy nie osiągnąłby swojego celu, gdyby nie mógł pobrać różnorodnego materiału. Dlatego w 1925 roku wysłał skromną prośbę do doktora Graya Warda, dyrektora nowojorskiego szpitala położniczego, o pozwolenie na przebadanie kilku rozmazów od pacjentek placówki. („Otrzymanie rozmazów było wielką łaską”, wyjaśnił później).

Rak na celowniku

Ward pomógł mu, umożliwiając wgląd w rozmazy i spotkanie z doktorem Robertem Latou Dickinsonem. 64-letni Robert Latou był najmłodszym duchem i najbardziej pomysłowym ginekologiem Nowego Jorku. Jako pierwszy, na kilkadziesiąt lat przed Alfredem C. Kinseyem, studiował kobiecą seksualność, nie uważał łechtaczki za grzeszną, a potrzeby zaspokojenia za bezwstydność. Jako założyciel Towarzystwa Zdrowia Matek wspomógł Papa kilkuset dolarami.

Parę miesięcy później Pap, wykonawszy niezliczone testy, dokonał odkrycia, które zadecydowało o jego życiu. Po raz pierwszy zobaczył komórki nowotworowe w rozmazie z pochwy młodej, rzekomo zdrowej kobiety. Jeże-li późniejsze dochodzenie reporterskie było przeprowadzone prawidłowo, to niewiasta ta nazywała się Laury McRoy, miała 35 lat i była rudowłosą, cieszącą się życiem irlandzką pięknością, żoną nauczyciela w Harlemie Zachodnim i matką Timmy’ego oraz Laureen. Poddała się badaniom z powodu zaburzeń menstruacyjnych i uznano ją za zdrową.

Papanicolaou poinformował o swoim odkryciu niedowierzających ginekologów, a ci wykonali drugie badanie. Użyli wszystkich znanych im metod: inspekcji szyjki macicy, pobrania próbek podejrzanej tkanki, badań mikroskopowych, badania dotykowego macicy i jajników przez powłoki brzuszne oraz pochwy pod kątem stwardnień, łyżeczkowania tkanki z macicy i obserwacji pod mikroskopem. Ponowne badania kontrolne nie przyniosły żadnego rezultatu.

Papanicolaou był jednak przekonany, że się nie pomylił. Zastanawiał się: czy to możliwe, że nowotwór – zanim stanie się widoczny i wrośnie w zdrową tkankę – może nawet latami złuszczać komórki, zdradzając tym samym, że rozpoczęła się nadprodukcja komórek? Czy możliwe jest, aby takie komórki umykały uwadze lekarza stosującego dotychczasowe metody badania, ale ujawniały się podczas analizy wydzieliny z pochwy?

Pytanie to nurtowało doktora Papanicolaou (i nie tylko jego) przez całe życie. Dopiero rok później podczas rutynowej kontroli stwierdzono u pani McRoy zmiany na szyjce macicy. Badania wykazały rzadki przypadek trudno wykrywalnego i szybko postępującego nowotworu złośliwego. Poddawszy się operacji – zgodnie ze stanem rozwoju medycyny na 1925 rok – Laury wróciła do swoich dzieci w Harlemie Zachodnim. W letni weekend 1927 roku w Jones Beach wydawała się jeszcze zdrową, opaloną pięknością z twarzą pokrytą piegami. Dwa dni później mąż Tim przywiózł ją do kliniki. Zmarła rok później – w styczniu 1928 roku.


Prezentowany fragment pochodzi z książki „Ginekolodzy” autorstwa Jürgena Thorwalda, która ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Marginesy. Więcej informacji: www.marginesy.com.pl