Rdzenni Kalifornijczycy brali halucynogeny. Oto dowód

Członkowie plemion andyjskich od pokoleń żują liście koki. W Kalifornii odkryto wizualny dowód, że autochtoni narkotyzowali się z pomocą datury (Datura wrightii), rośliny z rodziny psiankowatych (Solanaceae), w Polsce znanej pod nazwą święty bieluń.

Łacińska nazwa datura nawiązuje do wyglądu nasion a wywodzi się od słowa dhatūrā oznaczającego w hindi ”kolczaste jabłko”. Silnie cuchnących liści bielunia ponoć używano w królestwie Azteków jako środek na hemoroidy, z kolei słodki zapach kwiatów datury włożonych do łóżka pomagał zwalczyć bezsenność.

Pąki kwitnącego w nocy kwiatu datury rozwijają się wcześniej w niezwykły spiralny wzór przypominający ciąg Fibonacci’ego. Ten charakterystyczny kształt znaleziono na suficie jaskini Pinwheel w Południowej Kalifornii. Przeżute zawiniątka z liści tej rośliny znaleziono wciśnięte w kilkadziesiąt szczelin sklepienia

Archeolodzy poddali te pakiety (ang. quids; tak określa się też porcje betelu czy tytoniu do żucia) takiej samej analizie chemicznej, jak robi się np. z prehistoryczną gumą do żucia, czyli dziegciem brzozowym. O ile ta druga substancja ceniona choćby przez dawnych Słowian z powodu właściwości leczniczych, to datura dawała po spożyciu możliwość narkotycznego ”odlotu”.

Zawierająca naturalne narkotyczne alkaloidy, m.in. skopolaminę i atropinę, datura jest toksyczna w dużych dawkach. Roślinę klasyfikuje się, na równi z pejotlem (Jazgrza Williamsa) i ayahuascą, jako enteogen, czyli substancję psychoaktywną indukującą mistyczne i duchowe doświadczenia.

Zdjęcie: Rick Bury (G)/Melissa Dabulamanzi (D)

– Członkowie ludu Chumash z Południowej Kalifornii nazywają doświadczenia związane z połykaniem wywaru z datury ‘świętymi snami’ – ”Science Magazine” cytuje Jima Adamsa, farmakologa z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który badaniom tego rytuału poświęcił już 14 lat.

Analiza roślinnych pakietów wydobytych ze szczelin skalnych pokazała, że są to zgniecione razem i przeżute liście. Węglodatowanie próbek pokazało, że pochodziły z lat 1530 – 1890. O ile nie było specjalną tajemnicą, że prehistoryczna sztuka naskalna miała związek z narkotycznym transem wywołanym środkami halucynogennymi, to brakowało niezbitych dowodów.

David Robinson, archeolog naukowiec z brytyjskiego University of Central Lancashire i główny autor badania (PNAS analizującego ślady z jaskini Pinwheel uważa, że roślinne znaleziska połączone z bardzo charakterystycznym malunkiem jednoznacznie potwierdzają związek ”świętej” rośliny i praktyki (najpewniej wspólnego) narkotyzowania się.

Robinson z grupą innych archeologów zaczął badać jaskinię Pinwheel w 2007 roku. Poza malowidłem i przeżutymi liśćmi znaleźli wiele narzędzi, grotów strzał i resztek jedzenia. Dowody bytności ludzkiej wzmacniają główną tezę Robinsona, że malowidło nie było – jak to się zwykle przyjmowało w przypadku malunków naskalnych – wynikiem indywidualnego ”odlotu” konkretnego szamana, a raczej stworzonym przez przytomny umysł znakiem informacyjnym wskazującym, że jaskinia służy wspólnemu przyjmowaniu świętego bielunia.

– To malowidło oddaje kształt rośliny wywołującej halucynogenne doświadczenia, a nie jakąś szczególną wizję przez nią wywołaną. Zachęca się tym obrazem do spożywania, mówiąc: ta roślina jest cool. To forma plemiennej komunikacji wizualnej służącej każdemu, a nie jakiejś jednostce – przekonuje Robinson.