Koronawirus roznosi się łatwiej w czasie rozmowy niż kaszlu. Nowe narzędzie pozwala to obliczyć

Nowe badania pokazują, że rozmowa w większym stopniu niż kaszel może przyczyniać się transmisji wirusa powodującego COVID-19. Szczególnie w słabo wentylowanych pomieszczeniach – wynika z nowych badań, które pozwoliły na stworzenie urządzenia do oszacowania ryzyka przeniesienia infekcji.

Dzięki badaniom naukowców z University of Cambridge i Imperial College London w Wielkiej Brytanii każdy może obliczyć, jak duże jest ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa w danym pomieszczeniu. Bezpłatne narzędzie internetowe o nazwie Airborne.cam jest skierowane głównie do osób zarządzających miejscami pracy czy salami lekcyjnymi.

– Nasza wiedza na temat przenoszenia SARS-CoV-2 drogą powietrzną ewoluowała w niesamowitym tempie, biorąc pod uwagę, że minął zaledwie rok od zidentyfikowania wirusa. Pokazujemy, jak te małe kropelki mogą gromadzić się w pomieszczeniach zamkniętych w perspektywie długoterminowej i jak można temu zaradzić dzięki odpowiedniej wentylacji – mówi główny autor badania Pedro de Oliveira z Wydziału Inżynierii Cambridge.

Nowe odkrycia pokazują, że w przypadku słabo wentylowanych pomieszczeń i braku masek ochronnych po krótkim kaszlu liczba zakaźnych cząstek unoszących się w powietrzu spadła po 1-7 minutach. Natomiast już 30 sekundach mówienia uwolniło tak dużą liczbę mikrokropelek, że dopiero po 30 minutach liczba zakaźnych cząstek w powietrzu w pomieszczeniu spadła do podobnego poziomu (ale nie do zera). 
Innymi słowy, dawka cząsteczek wirusa mogących wywołać infekcję utrzymywałaby się w powietrzu znacznie dłużej po rozmowie niż po kaszlu. 

Maski i wentylacja

Już w październiku 2020 roku amerykańska agencja Centers for Disease Control and Prevention (CDC) oficjalnie przyznała, że SARS-CoV-2 może rozprzestrzeniać się poprzez „transmisję powietrzną” lub małe cząsteczki kropelek, które pozostają w powietrzu, szczególnie w zamkniętych przestrzeniach ze słabą wentylacją.

W nowym badaniu, opublikowanym we wtorek 19 stycznia w czasopiśmie Proceedings of the Royal Society, naukowcy wykorzystali model matematyczny do zbadania w jaki sposób wirus wywołujący COVID-19 rozprzestrzenia się w pomieszczeniach – w zależności od wielkości przestrzeni, liczby osób znajdujących się w środku oraz stopnia i efektywności wentylacji. Uwzględniono także, czy znajdujące się w pomieszczeniu osoby mają założone maski ochronne, czy nie. 

Badanie wykazało, że kiedy dwie osoby znajdują się w słabo wentylowanym pomieszczeniu i nie mają na sobie masek, przedłużające się rozmowy odpowiadają za większe rozprzestrzenianie się koronawirusa, niż krótki kaszel.

Dzieje się tak, ponieważ kiedy mówimy jednocześnie uwalniamy małe kropelki, mogące zawierać cząsteczki wirusa. W niewentylowanym pomieszczeniu te mikrokropelki mogą pozostawać zawieszone w powietrzu przez długi czas oraz łatwo rozprzestrzeniać się na cały obszar. 
Z kolei podczas kaszlu powstają większe krople, które szybko opadają na podłogę i osadzają się na powierzchniach.

Badanie pokazało też, że noszenie wszelkiego rodzaju masek ochronnych zmniejsza ilość uwalnianych zakaźnych cząsteczek koronawirusa, ponieważ maski filtrują niektóre kropelki i spowalniają pęd wydychanych cząstek.

Ogromne znaczenie dla zmniejszenia ryzyka zakażenia ma też wentylacja pomieszczeń. Jeden z modelowanych scenariuszy wykazał, że gdy zarażona osoba mówiła przez godzinę, ryzyko przeniesienia infekcji na innych przebywających w pomieszczeniu wynosiło 20%. Jednak zostało trzykrotnie zmniejszone, gdy powietrze w pomieszczeniu było całkowicie wymieniane 10 razy na godzinę.