Lądowanie wahadłowca

Tajemniczy przedmiot, który dryfował obok wahadłowca Discovery, okazał się być niegroźnym zaczepem niepotrzebnym do wylądowania. Prom kosmiczny wylądował bezpiecznie na Florydzie przy idealnej pogodzie.

Prom kosmiczny Discovery wrócił na Ziemię. W sobotę wahadłowiec o godzinie 17:15 polskiego czasu wylądował na przylądku Canaveral na Florydzie. Na jego pokładzie było 7 astronautów. Ich powrót z kosmosu stanął pod dużym znakiem zapytania, gdy w pobliżu wahadłowca specjaliści z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA odkryli niewielki, mierzący około 30 – 45 centymetrów element promu, który odczepił się przy próbnym uruchomieniu silników. Eksperci uznali jednak, że przedmiot nie zagraża bezpieczeństwu lotu. Był to – według ekspertów z NASA – sprężynowy uchwyt mocujący tył usterzenia podczas startu, który nie jest niezbędny podczas przejścia przez atmosferę. W piątek kontrolerzy zezwolili na lądowanie. Zapewnili także, że zgłaszane przez astronautów niewielkie wybrzuszenie na poszyciu statecznika pionowego statku, to jedynie ich złudzenie optyczne. Misją Discovery (o kryptonimie STS-124) było dostarczenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną 16-tonowego głównego elementu japońskiego modułu laboratoryjnego Kibo (Nadzieja). Moduł ma służyć do przeprowadzania eksperymentów naukowych w warunkach niskiej grawitacji oraz w próżni. Jego ostatnią – trzecią część, NASA planuje wysłać na stację w marcu 2009 roku. Ponadto jeden z członków załogi Discovery – Amerykanin Gregory Chamitoff – został na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie zastąpił Garretta Reismana, który po trzech miesiącach spędzonych na orbicie wrócił na Ziemię. Wahadłowiec Discovery jest wykorzystywany do lotów w kosmos od 24 lat. Jego głównym zadaniem jest transport załogi i sprzętu na Międzynarodową Stację Kosmiczną. h.k.