Lekarka z Kielc pokazuje, co połykają dzieci i ostrzega: najgroźniejsze są kulki magnetyczne

Monety, spinki do włosów, kolczyki, a nawet kapsel od piwa. Imponującą kolekcję przedmiotów, które udało się wydobyć z przewodów pokarmowych dzieci trafiających na stół zabiegowy pokazało Świętokrzyskie Centrum Pediatrii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach.
Lekarka z Kielc pokazuje, co połykają dzieci i ostrzega: najgroźniejsze są kulki magnetyczne

Dr Beata Gładysiewicz, kierująca tamtejszym podooddziałem gastroenterologicznym, poinformowała, że tylko w tym roku do szpitala trafiło już 10 dzieci, które po połknięciu różnych przedmiotów wymagały pilnej pomocy. 

Na zdjęciach opublikowanych na Facebooku Centrum widać, że dzieci najczęściej połykają monety, ale ich ciekawość i wyobraźnia właściwie nie ma granic. Obok pierścionków czy kolczyków znaleźć można spinki do włosów, kapsel, a nawet mały różaniec. Jednym z bardziej niespodziewanych, a jednak niebezpiecznych przypadków, o jakich mówi Gładysiewicz, było połknięcie przez dziecko liścia laurowego.   

Jednak do najbardziej niebezpiecznych przedmiotów – obok baterii, które mogą powodować poważne obrażenia i poparzenia wewnętrzne – doszły kulki magnetyczne. W tym roku jedno z dzieci, po połknięciu kilkunastu kulek magnetycznych, wymagało skomplikowanej operacji.

„Popularne ostatnio kulki magnetyczne, połknięte w większej liczbie są bardzo niebezpieczne, gdyż łączą się w przewodzie pokarmowym, a do tego wytwarzają pole magnetyczne, w konsekwencji którego może dojść do stanów zapalnych, poparzeń śluzówki” – mówi dr Gładysiewicz.

Ponadto gdy kulki się przyciągają, może dojść do perforacji przewodu pokarmowego, czy niedrożności – przestrzega gastroenterolog. 

– Dziecko poznaje świat organoleptycznie, dlatego bardzo często wkłada różne przedmioty do ust. Kulki magnetyczne łatwo się łyka, a wewnątrz przewodu pokarmowego mogą zrobić dużo złego. I może dochodzić do ciężkich powikłań – ostrzega dr Beata Gładysiewicz.

Ciekawość nie popłaca

Jak przypomina, w Stanach Zjednoczonych doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia, gdy dziecko po połknięciu magnesów zmarło. 
Kolejny przypadek dziecka, które wymagało skomplikowanej operacji po połknięciu kulek, został opisany w magazynie The Journal of Emergency Medicine z 19 stycznia. 3-latek połknął sześć magnetycznych koralików. Zdjęcie rentgenowskie wykazało, że dwie kulki utknęły w gardle, a  cztery w brzuchu. Chłopiec nie miał problemów z oddychaniem, ale czuł ból podczas przełykania.

W tym przypadku skończyło się na zabiegu, jednak lekarze z całego świata ostrzegają, że malutka zabawka niesie za sobą ogromne zagrożenie. Na przykład magnesy mogą przyciągać się nawzajem przez pętle przewodu żołądkowo-jelitowego i nawet rozerwać ścianę jelita.
Zwykle lekarze zgłaszają sytuacje, w których magnesy utknęły w przewodzie pokarmowym, a nie w gardle jak w tym wypadku, ale znane są też inne przypadki m.in. 14-letniego chłopca, który niemal zmarł po tym, jak umieścił kilkadziesiąt małych kulek w swojej cewce moczowej. Doprowadziło to do poważnych obrażeń wewnętrznych. Podobnie w przypadku nastolatki, która chciała sprawdzić, co się stanie, gdy włoży kulki do pochwy. 

W grudniu 2020 roku na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia lekarka Magdalena Dobrowolska przestrzegała na Facebooku przed zakupem tego typu zabawek: „Znowu przyjęłam na dyżurze kolejne połknięte magnesowe kulki. Tym razem udało je się usunąć w gastroskopii i dziecko nie potrzebowało operacji. Dziś kulki nie zrobiły „dziury” w przewodzie pokarmowym ale gdyby poleżały tam jeszcze kilka dni to pewnie by tak się stało. Nie ma tygodnia, żeby do nas do szpital nie trafiło dziecko, które zjadło magnesowe kulki”. 

Lekarze, a w szczególności pediatrzy, apelują o niekupowanie tego typu zabawek, choć są tanie i łatwo dostępne. Ich niewielki rozmiar może zachęcać dzieci do eksperymentowania, a jak pokazują przywołane wyżej przypadki – zagrożenie nie dotyczy jedynie maluchów.