Macki ludzi honoru

Mafia oplata Włochy mackami jak gigantyczna ośmiornica. Tylko na Sycylii działa około 5 tysięcy zaprzysiężonych mafiosów, którym udziela wsparcia 20 tysięcy sympatyków. Mafiosi potrafią czerpać zyski niemal ze wszystkiego – lichwy, przemytu, kradzieży, wprowadzania na rynek podróbek

W listopadzie 2007 roku po krótkiej strzelaninie ujęty został przez policję w Carini pod Palermo ukrywający się ćwierć wieku przed policją Salvatore Lo Piccolo, najwyższy herszt mafii sycylijskiej, czyli „capo di tutti capi”, szef wszystkich szefów. Aresztowano także jego syna oraz dwóch najbliższych kompanów. Lo Piccolo, zwany „Baronem”, stał na czele syndykatu zbrodni prawdopodobnie od kwietnia 2006 roku, kiedy to policji udało się wreszcie (po ponad 40 latach!) ująć „Beńka Traktora”, czyli Bernardo Provenzano, dotychczasowego szefa Ośmiornicy. To wielki cios dla tej szacownej organizacji, ale z pewnością nie jest końcem wojny pomiędzy Cosa Nostrą a wymiarem sprawiedliwości. Wojny, która trwa już dziesiątki lat.

Mafia wyrasta ze skrajnego nadużycia panujących na Sycylii zasad i wartości, nie ulega wszakże kwestii, że właśnie w nich ma swoje korzenie. Wyspa była w swej długiej, burzliwej historii wielokrotnie najeżdżana i rządzona przez cudzoziemców – Arabów, Normanów, Francuzów, Aragończyków, wreszcie przez Włochów z Północy, mówiących całkowicie innym dialektem, których do dziś wielu Sycylijczyków uważa za obcych. Stąd też wśród mieszkańców wyspy ukształtowała się nieufność do każdej władzy i przekonanie, że na państwowy wymiar sprawiedliwości nie ma co liczyć. Należy zatem oddać się w opiekę miejscowemu potężnemu dobrodziejowi. Tym protektorem stawał się mafijny „capo”, który niekiedy rzeczywiście pomagał jak łaskawy patriarcha, oczywiście kazał sobie jednak płacić za ochronę, nie tylko pieniędzmi, ale także absolutną lojalnością i konkretnymi przysługami. Z sycylijskiej mentalności pochodzi słynna reguła milczenia – omerta, obejmująca nie tylko mafijczyków, ale także mieszkańców wyspy. Słowo omerta utworzone jest od rdzenia „omu” – mężczyzna, jest to więc cecha wyłącznie męska. Kobiety nie mogą zostać członkami mafii i „człowiekowi honoru” nie wolno powierzyć żonie ani córce nawet źdźbła informacji na temat „sprawy”. Ta zasada ma jednak swoje wyjątki – zdarzało się, że żony aresztowanych lub ukrywających się wielkich bossów troszczyły się o sprawy mafijnej „rodziny”.

POLITYK-MAFIOSO

Legenda głosi, że mafia pochodzi od dawnych tajnych stowarzyszeń, walczących o prawa Sycylijczyków. Nie ma na to żadnych dowodów. Nie ulega kwestii, że „mężowie honoru” przypisują swej organizacji starożytne i szlachetne pochodzenie, aby zyskać sobie sympatię mieszkańców Sycylii.

Pisarz Salvatore Palazzolo utrzymywał, że słowo mafia pochodzi z arabskiego mu’afa (odwaga, szlachetność) i symbolizuje opór zarabizowanych mieszkańców wyspy przeciwko rządom Normanów i Staufów. Według innej teorii, mafia to skrót od domniemanego hasła „nieszporów sycylijskich”, czyli średniowiecznego powstania przeciwko rządom Francuzów na wyspie – Morte ai Francesi Italia anela – „Śmierć Francuzom, Włochy odetchnijcie”. Bardziej prawdopodobne jest, że słowo to przynieśli na Sycylię żołnierze i urzędnicy z Piemontu. W Toskanii słowo maffia oznacza nędzę, stan godny pożałowania, a smaferi to zbiry, pachołki. Sycylijczycy połączyli te słowa dla określenia charakteru nazwanego mafioso, typa, który łączy w sobie pewność siebie draba z ubóstwem sycylijskiego niepiśmiennego wieśniaka. Niektórzy uważają wszakże, że w dialekcie Palermo słowo mafia oznaczało zawsze piękno, grację, dumę, doskonałość. Sycylijski pisarz Luigi Capuana uważał, że używanie słowa mafia jako nazwy zorganizowanej zbrodni to rasizm i zniewaga dla całej Sycylii, na której przestępczości jest nie więcej niż w innych regionach świata. W 1921 roku wybitny włoski polityk i były premier, pochodzący z Sycylii Vittorio Emanuele Orlando oświadczył: „Sam uważam się za mafiosa, ponieważ mafia w dawnym sensie słowa oznacza odwagę, lojalność, honor i sprawiedliwość”. Słowa te do dziś z dumą powtarzają członkowie Cosa Nostra, mający na sumieniu liczne zbrodnie.

ZNAKI I GESTY

Mafioso niezwykle rzadko mówi otwarcie. Woli nieliczne i starannie dobierane słowa i aluzje uzupełniać grą gestów, znaków, dyskretnych ruchów i spojrzeń. Nieznaczne, ale nagłe uniesienie głowy z jednoczesnym zamknięciem oczu oznacza „nie”. Połączone pięć palców dłoni uniesionej ku górze oznacza „poczekaj”, „cierpliwości”, „spokój”. W skomplikowanym systemie porozumiewania się mafii zachodniosycylijskiej pochylenie w prawo górnej części tułowia oznacza „jestem śledzony”, zaś pochylenie w lewo – „odszukam cię za chwilę”. Pochylenie do tyłu to wezwanie – „na pomoc”. Mafia lubi symbolicznie wskazywać na charakter „winy” zamordowanego człowieka. Zastrzelonemu Giuseppe Luppino położono na ustach kamień, co oznaczało, że złamał regułę milczenia. Martwy Santo Inzerillo, którego siepacze klanu Corleone dopadli aż w New Jersey, miał w ustach banknot pięciodolarowy, a na genitaliach – jednodolarowy. Był to makabryczny symbol, że dużo mówił, a mało robił.

 

Pewne jest, że słowo mafia rozpowszechniło się dzięki popularności wystawionej w 1863 roku w Palermo sztuki teatralnej Giuseppe Rizotta „I mafiusi della Vicaria” (Mafiosi z Wikarii – tak w dialekcie przestępczym brzmi nazwa więzienia Ucciardone). Notabene słowo mafiusi występuje tylko w tytule, ale ani razu – w sztuce. Prawdopodobnie umieszczono je w tytule tylko po to, aby zachęcić publiczność. Dowodzi to jednak, że słowo mafia było już wówczas w sycylijskiej stolicy bardzo znane.

Po sztuce Rizotta słowem mafia zaczęto określać tradycyjne formy zorganizowanej przestępczości występujące na Sycylii. Włoski publicysta i autor książki o życiu codziennym Cosa Nostra Fabrizio Calvi definiuje mafię trafnie w kilku słowach: „To organizacja złoczyńców, mająca na celu nielegalne bogacenie się jej członków i występująca jako pasożytniczy pośrednik, narzucony przemocą, między własnością a pracą, produkcją a konsumpcją, między obywatelem a państwem. Mafia to kapitalizm pasożytniczy, który zarabia, ale nie kreuje niczego, poza narkotykami i śmiercią”.

W razie potrzeby (a nawet niekiedy bez niej) „mężowie dzielni” – jak zwą się mafijni zabójcy – mordują niepokornych Sycylijczyków, policjantów, polityków i sędziów. Według obliczeń Lirio Abbate, korespondenta agencji ANSA na Sycylii, od 1970 roku z rozkazu mafii zamordowano co najmniej 700 osób, w tym ośmiu sycylijskich dziennikarzy. Po opublikowaniu swej książki o „Szacownym Towarzystwie” Abbate i jego małżonka muszą korzystać z policyjnej ochrony.

ŻELAZNY PREFEKT

Paradoksem jest, że dopiero faszystowski reżim zaczął bezpardonowo tępić Szacowne Towarzystwo. W maju 1924 roku Benito Mussolini odwiedził sycylijskie miasto Piana di Greci, gdzie przyjął go miejscowy burmistrz don Ciccio Cuccia, będący zarazem mafijnym capo. Kiedy podjechała eskorta na motocyklach, don Ciccio zwrócił się protekcjonalnie do duce: „Jego Ekscelencja jest w mojej obecności całkowicie bezpieczny, ponieważ w całej okolicy ja rozkazuję”. Potem, wychylony z białego bugatti, z miną udzielnego księcia zwrócił się do tłumu: „Uważajcie, żeby mojemu przyjacielowi Mussoliniemu nie spadł włos z głowy, bo inaczej zobaczycie”.

PŁONĄCY OBRAZEK

Przyjęcie do mafii odbywa się według określonego ceremoniału. Podczas ceremonii wprowadzający do Cosa Nostra, któremu towarzyszy dwóch „ludzi honoru”, wygłasza krótką przemowę – stwierdza, że świat jest okrutny i zły, istnieje jednak pewna „rzecz”, która „ma na celu obronę słabych i wyplenienie niesprawiedliwości”. Celebrans pyta następnie nowicjusza, czy chce przystąpić do „rzeczy”. Kiedy pada odpowiedź twierdząca, jeden ze świadków nakłuwa neoficie palec lewej ręki tak, aby krew spłynęła na święty obraz – najczęściej obrazek przedstawia Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny, uważanej za patronkę Cosa Nostra. Obrazek jest następnie podpalany, a aspirant do mafii przekłada płonący papier z jednej dłoni do drugiej aż do całkowitego wygaśnięcia ognia, powtarzając przy tym słowa: „Niech moja skóra spłonie jak ten święty obraz, jeśli nie dotrzymam mojej przysięgi”.

Mussolini, który nie lubił aluzji do swojej łysiny, zawrzał gniewem. Nie mógł dopuścić do sytuacji, w której ktoś inny niż faszyści, sprawował prawdziwą władzę. Faszystowski dyktator wypowiedział totalną wojnę mafii, a prowadzenie jej powierzył doświadczonemu policjantowi Cesare Mori, którego mianował prefektem Palermo. Mori słusznie zdobył sławę „żelaznego prefekta” – wielu mafijnych bossów uwięził, nie przejmując się obowiązującym prawem, inni uciekli do USA, dokąd zanieśli mafijne obyczaje. Mocno okaleczył „Szacowne Towarzystwo”, ale nie zdołał go zniszczyć. Kiedy bowiem Mori chciał się dobrać do faszystowskich dygnitarzy powiązanych z mafią, dyktator go zdymisjonował (1929).

W czasie II wojny światowej alianci uznali „prześladowanych przez faszystów mężów honoru” za swych naturalnych sojuszników. W lutym 1943 roku agenci amerykańskich służb specjalnych wkroczyli do celi więzienia Great Meadow, w której pochodzący z Sycylii gangster Salvatore „Lucky” Luciano odbywał karę 50 lat więzienia. Pułkownik George Smith i kapitan John Werner obiecali złoczyńcy ułaskawienie, jeśli pomoże Stanom Zjednoczonym przygotować desant na Sycylię. Luciano mógł tylko na tej propozycji zyskać, więc wyraził zgodę. Obaj oficerowie wraz z gangsterem przybyli do wybrzeży Sycylii na pokładzie okrętu podwodnego – w nocy 5 maja 1943 roku wylądowali dmuchanym pontonem koło Geli. Luciano nawiązał kontakt ze swoimi mafijnymi przyjaciółmi, którzy obiecali wspomóc aliantów pod jednym tylko warunkiem – „mężowie honoru” także po zwycięstwie Amerykanów chcieli zatrzymać broń. Mafiosi dostarczyli aliantom cennych informacji wywiadowczych. Po zajęciu Sycylii Amerykanie zapewnili członkom Cosa Nostra jako „zasłużonym antyfaszystom” kluczowe miejsce w strukturach władzy.

WOJNA DWÓCH BESTII

 

To stało się fundamentem mafijnej potęgi w powojennych Włoszech. Także rząd w Rzymie nie występował przeciwko mafii, która w zamian dostarczała głosów chrześcijańskiej demokracji i zwalczała wpływy komunistów na wyspie. Wraz z rozwojem gospodarczym „Szacowne Towarzystwo”, wcześniej wiejskie, stało się mafią miast. Prosperity Ośmiornicy przerwały tylko dwie krwawe wojny mafijne. Pierwsza rozpoczęła się 26 grudnia 1962 r., kiedy to na placu Principe di Campo Reale został zamordowany Calcedonio Di Pisa, szef rodziny z dzielnicy Noce. 30 czerwca 1963 r. wybuch samochodu-pułapki w pobliżu Ciaculli rozerwał na strzępy siedmiu karabinierów. Po tej masakrze państwo włoskie przystąpiło wreszcie do działania. Przestraszony szef najwyższego organu mafii, zwanego Kopułą, Salvatore Greco rozwiązał tę instancję i wyjechał za granicę. Cosa Nostra aż do 1970 roku nie miała władzy centralnej.

Druga wojna mafijna toczyła się w latach 1981–1983, a wzniecił ją wyjątkowo okrutny klan z Corleone, którym kierował z więzienia złowieszczy zabójca Luciano Liggio, a jego rozkazy wykonywali splamieni niezliczonymi morderstwami Bernardo Provenzano i Salvatore „Toto” Riina, zwani „Bestiami”. Stawką były bajeczne zyski z handlu heroiną. „Ludzie honoru” nawiązali kontakty z dostawcami towaru z Indochin i Turcji, także na Sycylii założyli tajne rafinerie. Jedno tylko laboratorium w Castellamare del Golfo wytwarzało 1600 kilogramów heroiny rocznie. „Ludzie honoru” przemycali narkotyki do Stanów Zjednoczonych, gdzie ich dystrybucją zajmowała się miejscowa mafia włoska. Dochody z tego procederu były fantastyczne. Jeden zainwestowany dolar przynosił 1600 procent zysku! Pieniędzy zza Atlantyku napływało tyle, że bossowie Cosa Nostra nawet nie liczyli banknotów, po prostu je ważyli. W sycylijskiej wsi Toretta, której mieszkańcy uczestniczyli w przemycie narkotyków, w prymitywnych kamiennych chałupach instalowano podłogi z macicy perłowej i krany ze złota.

Corleonesi wybili swych przeciwników do nogi, zwłoki ofiar rozpuszczali w beczkach z kwasem. Upojony zwycięstwem Toto Riina wydał wojnę państwu włoskiemu, na jaką nigdy nie odważyliby się ceniący dyskrecję mafiosi starej daty. Zginęli rozerwani bombami sędziowie Falcone i Paolo Borsellino. 12 marca 1992 roku w Mondello pod Palermo zastrzelony został Salvo Lima, deputowany do Parlamentu Europejskiego i bliski współpracownik premiera Włoch Giulio Andreottiego, od dawna podejrzewany o związki z mafią. Bestie z Corleone skazały Limę na śmierć, ponieważ nie zdołał unieważnić wyroków, wydanych na czołowych mafiosów w wielkich procesach lat osiemdziesiątych. Riina wydał też barbarzyński rozkaz, aby zabijać wszystkich krewnych skruszonych mafiosów, nawet dzieci od lat sześciu.

Nawet kiedy Toto Riina w styczniu 1993 r. wreszcie trafił za kraty, jego następcy – Provenzano i Leoluca Bagarella, nadal wojowali z państwem – wysyłali swych bombiarzy do Florencji, Mediolanu i Rzymu. Dopiero kiedy w czerwcu 1995 r. także Bagarella znalazł się w więziennej celi – „Beniek Traktor” wrócił do polityki dyskrecji. Odtąd Cosa Nostra zabija tylko wtedy, kiedy uważa, że naprawdę musi, unika też otwartej konfrontacji z państwem.

Krzysztof Kęciek

Historyk, publicysta, autor m.in. książki „Dzieje Kartagińczyków”.

Więcej:mafieSycylia