“Samolot, który nie istniał”. Manipulacje pamięcią? To możliwe i niepokojąco skuteczne

Manipulacja wspomnieniami może sprawić, że uwierzymy nie tylko w to, że lataliśmy w dzieciństwie balonem, ale nawet w to, że popełniliśmy zbrodnię.
“Samolot, który nie istniał”. Manipulacje pamięcią? To możliwe i niepokojąco skuteczne

Jeśli się odprężysz, wspomnienia się pojawią – przekonuje Adę JoAnn Taylor uczestniczący w śledztwie psycholog. Do dziś, gdy się skupi, Ada czuje pod palcami fakturę tamtej poduszki. Widzi, jak w apartamencie w miejscowości Beatrice w stanie Nebraska dusi nią 68-letnią – wdowę. „Żal mi jej, była w wieku mojej babci” – opowiada magazynowi „New Yorker”. Problem w tym, że zbrodni, do której przyznała się w 1989 roku i za którą odsiedziała 19 lat, Ada nie popełniła. Została aresztowana w wyniku błędów w śledztwie, a psycholog uczestniczący ze śledczymi w przesłuchaniu „zaszczepił” jej oraz pięciorgu innym oskarżonym fałszywe wspomnienia dotyczące tej zbrodni. Wiele lat później, dzięki nieustępliwości jednego z nich, który domagał się wykonania badań DNA, zidentyfikowano prawdziwego sprawcę. Był to sąsiad wdowy, mieszkający tuż obok. Ta historia to niejedyny przypadek pokazujący, że fałszywe wspomnienia są powszechniejsze i łatwiejsze do wszczepienia, niż nam się wydaje.

NIE FILM, A STRONA WIKIPEDII

Rok przed sprawą Ady Ameryką wstrząsnął proces Paula Ingrama. Ten poważany obywatel, pracownik Biura Szeryfa z miasteczka Olympia w stanie Washington, został oskarżony przez dwie nastoletnie córki o molestowanie seksualne. Ingram początkowo zaprzeczał, ale w toku śledztwa, pod wpływem nacisków „wpadł w »coś w rodzaju transu«. Nim przesłuchanie dobiegło końca, przyznał się do wielokrotnego uprawiania seksu z obiema córkami” – relacjonuje Lawrence Wright w książce „Remembering Satan”. Mało tego, twierdził, że w mieście działała cała sekta pedofilsko-satanistyczna! To śledztwo doprowadziło do prawdziwych XX-wiecznych polowań na czarownice, w których wyniku w USA odbyły się setki procesów wytoczonych przez dorosłe już dzieci rodzicom lub opiekunom oskarżanym o nadużycia seksualne lub praktyki satanistyczne.

Podczas procesu w obronie Ingrama stanął m.in. profesor psychologii Richard Ofshe. Dowodził, że podczas śledztwa oskarżonemu zaimplementowano wspomnienia nieistniejących wydarzeń. Psycholog przetestował swoją hipotezę, wmawiając Ingramowi, że syn i córka oskarżyli go o zmuszanie ich do kazirodztwa. Ten początkowo zaprzeczył, ale Ofshe poradził mu, by pomodlił się szczerze o prawdę (Ingram był niezwykle aktywnym członkiem Kościoła) i wkrótce oskarżony spisał szczegółowe zeznanie w tej sprawie, przyznając się do winy, choć nawet jego córka twierdziła, że nic takiego nie zdarzyło się.

Starania Ofshe nie przyniosły ostatecznie rezultatu – Ingram został skazany na 20 lat więzienia – ale zwróciły uwagę świata naukowego na samo zjawisko. Zaintrygowało ono wielu badaczy, w tym psycholog Elizabeth Loftus, która pierwsza, już w latach 70. ubiegłego wieku, zniekształcała wspomnienia za pomocą sugestii. W jednym z badań poprosiła grupę studentów, by obejrzeli film z wypadku białego sportowego auta. Jedną grupę spytano m.in.: „Jak szybko jechał biały sportowy samochód, kiedy mijał stodołę?”. Druga usłyszała tylko: „Jak szybko jechał biały sportowy samochód?”. Po tygodniu powtórzono test, dodając pytanie: „Czy widziałeś stodołę?”. W grupie, której zasugerowano istnienie budynku, aż 17,3 proc. odpowiedziało „tak”. W drugiej grupie – tylko 2,7 proc.

Dziś, po 40 latach badań i setkach eksperymentów, Loftus zapewnia, że pamięć nie jest wiarygodnym źródłem informacji: „Jest podatna na sugestie innych ludzi, na to, co oglądamy czytamy, słuchamy. To nie zawsze tak samo odtwarzane nagranie, ale strona w Wikipedii; możesz ją zmienić, ale inni też mogą”. Dr hab. Ewelina Knapska, kierownik Pracowni Neurobiologii Emocji w warszawskim Instytucie Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN, która zajmuje się m.in. badaniem pamięci strachu, tłumaczy mi, że gdy zaczyna się tworzyć wspomnienie, synaptyczne pomiędzy konkretnymi neuronami się uaktywniają.

 

– Następuje synteza białek, która służy przebudowie synaps. Ten proces nazywa się konsolidacją wspomnienia. Gdy przywołujemy je ponownie, następuje rekonsolidacja: ślad pamięciowy staje się ponownie nietrwały, a wspomnienie może zostać przebudowane – mówi. Ten proces jest naturalny i potrzebny mózgowi. Dlaczego?

– Zapamiętywanie wszystkiego nie jest ekonomiczne, zbytnio by nas obciążało, dlatego pamiętamy tylko to, co istotne, a luki w pamięci uzupełniamy tak, by całość była spójna i racjonalna. Niekoniecznie prawdziwa. Jeśli mamy wyobrażenie np. „X to dobry człowiek”, a nowe fakty temu wyobrażeniu przeczą, to powstaje dysonans poznawczy, w którego wyniku możemy zniekształcić dawne wspomnienia („X już od dawna źle postępował”) lub zmodyfikować te nowe, by pasowały do reszty.

Badacze z Cornell University przedstawili studentom historię człowieka, który wyszedł z restauracji, nie płacąc rachunku: połowie powiedziano, że to „dupek, który lubi kraść”, połowie, że „otrzymał telefon dotyczący wypadku bliskiej osoby”.

– Gdy tydzień później zapytano studentów o kwotę rachunku, ci, którzy mieli do czynienia ze złodziejem, zawyżali pamiętaną kwotę średnio o 25 proc., a ci, którzy współczuli mu z powodu wypadku, rachunek zaniżali – mówi autor badań David Pizarro.

Ten mechanizm działa też w przypadku „przypominania” traum z dzieciństwa. – Ludzie trafiają na terapię, bo mają problemy, z którymi sobie nie radzą. Gdy terapeuta obiecuje, że pomoże im znaleźć racjonalne wytłumaczenie, stają się podatni na manipulacje. Obarczenie winą za własne niepowodzenia rodzica, który krzywdził nas w dzieciństwie, zdejmuje z nas winę. Dlatego łatwo w takie wspomnienia uwierzyć – tłumaczy dr Knapska.

DYSKRETNY UROK AUTORYTETU

Do takich wniosków doszła też Elizabeth Loftus, która w książce „Myth of Repressed Memory” zwraca uwagę na rolę autorytetu w procesie zniekształcania wspomnień. Np. córki Ingrama „przypomniały” sobie o zbrodniach ojca na obozie pod wpływem wizji goszczącej tam charyzmatyczki Karli Franko. Łatwiej nam uwierzyć w coś, co się nie zdarzyło, jeśli w przypominaniu nam tego wydarzenia bierze udział zaufana osoba, np. terapeuta lub członek rodziny. Aby to potwierdzić, badaczka przedstawiła 24 osobom cztery wydarzenia, których doświadczyli między czwartym a szóstym rokiem życia. Trzy były prawdziwe, zebrano je rozmawiając z rodzinami, jedno – dotyczące „zgubienia się w centrum handlowym” – fałszywe.

 

Badaczka poprosiła rodziny, by pomogły jej „uwiarygodnić” tę historię. W trakcie rozmów z badanymi ich rodzice lub starsi bracia „przypominali” im szczegóły dotyczące wydarzenia: nazwę centrum handlowego, ubiór, jaki tego dnia mieli na sobie, a także to, że „nakrzyczała na nich mama, gdy się już odnaleźli”. Rezultat? Co czwarty badany „przypomniał sobie”, jak się zgubił!

W innym eksperymencie Kimberley Wade z Uniwersytetu Wiktorii w Wellington na Nowej Zelandii prezentowała badanym cztery zdjęcia. Trzy oryginalne przedstawiały prawdziwe zdarzenia, m.in. przyjęcie urodzinowe badanego czy rodzinny wyjazd. Zdjęcie fałszywe utworzono dzięki przeniesieniu wizerunku osoby badanej wraz z członkiem jego rodziny z oryginalnego zdjęcia na obraz ilustrujący lot balonem. Podczas pierwszej rozmowy z badaczem tylko jedna trzecia pamiętała lot balonem, ale podczas trzeciego wywiadu pamiętała go ponad połowa, a wielu opisywało takie szczegóły jak to, że była sobota, a bilet kosztował 10 dolarów.

NIE UFAĆ ŚWIADKOM

Co innego jednak lot balonem, a co innego popełnienie przestępstwa! Jednak i takie wspomnienia można badanym zaszczepić, czego dowiodła psycholog dr Julia Shaw z z University College w Londynie. Trzy lata temu, współpracując ze Stephenem Porterem, specjalistą w dziedzinie technik śledczych z University of British Columbia, Shaw zaindukowała fałszywe wspomnienia 60 badanym podzielonym na dwie grupy. Badani z pierwszej grupy mieli jako nastolatkowie doświadczyć ataku psa lub innego zranienia, ci z grupy drugiej mieli wejść w konflikt z prawem – kradnąc coś albo wdając się w bójkę z użyciem broni. Słysząc tę historię po raz pierwszy, uczestnicy byli pewni, że nigdy się nie zdarzyła. Jednak po dwóch tygodniach regularnych sesji 70 proc. badanych przypomniało sobie to wydarzenie; mało tego: badani opowiadali o przestępstwie ze szczegółami, opisywali emocje, które im towarzyszyły! Shaw, która wykłada też kryminologię na London South Bank University, tłumaczy, że jej badania pomagają „odkryć, jak poważne mogą być zniekształcenia pamięci, co jest szczególnie istotne dla wymiaru sprawiedliwości, który w swoich ustaleniach opiera się na wspomnieniach naocznych świadków, ofiar i podejrzanych” – pisze Shaw w wydanej po polsku w lutym 2018 r. książce „Oszustwa pamięci. Zapamiętywanie, zapominanie i fałszywe wspomnienia”.

W czasie eksperymentu w 2015 r. badaczka „odświeżała” pamięć badanych, stosując te techniki, które na co dzień stosują prowadzący śledztwo policjanci, m.in. zadawała sugerujące odpowiedź pytania, wywierała presję na przesłuchiwanego. – Nie badałam wszystkich stosowanych podczas przesłuchań technik, sądzę, że władze uczelni nie zgodziłyby się np. na izolację badanych, podtapianie czy pozbawianie snu – mówi.

 

Okazuje się, że tę ostatnią kwestię akurat zbadano i że pozbawienie snu 4,5-krotnie zwiększa prawdopodobieństwo podpisania fałszywych zeznań przez przesłuchiwanych, czego dowiodły badania Kimberly M. Fenn z Michigan State University, Stevena Frendy z New School for Social Research i Elizabeth Loftus z University of California w Irvine opublikowane w 2016 r. w prestiżowym „Proceedings of the National Academy of Sciences”. Osiemdziesięciu ośmiu uczestników eksperymentu przez tydzień rozwiązywało testy na komputerach. Byli kilkakrotnie informowani o tym, by nie wciskać klawisza „escape”, gdyż spowoduje to usunięcie ważnych danych. Ostatniego dnia połowie uczestników pozwolono spać przez 8 godzin, reszta była pozbawiona snu przez całą dobę.

Rano mieli podpisać oświadczenie podsumowujące badanie, w którym zawarto fałszywą informację o wciśnięciu klawisza „escape”. Tylko 18 proc. z grupy wyspanej i aż 50 proc. niewyspanych podpisało to oświadczenie.

– Niedostateczna ilość snu może wpływać na pamięć, gdyż w czasie snu nasze wspomnienia ulegają porządkowaniu – zauważa dr Ewelina Knapska. – Niewyspanym fakty mieszają się z fikcją i są skłonni przyznać się do czegoś, czego nie zrobili.

W USA wielogodzinne, często nocne przesłuchania (17 proc. odbywa się między północą a ósmą rano), są normą. Amerykańska fundacja Innocent Project szacuje, że fałszywe zeznania mają wpływ na zapadnięcie niesprawiedliwego wyroku w 15–25 proc. przypadków. „Badanie to stawia pod znakiem zapytania wiarygodność zeznań uzyskanych pod  czas takich przesłuchań” – piszą autorzy artykułu, apelując, by do procedur wprowadzić m.in. test Stanford Sleepiness Scale oceniający, czy świadek może zostać przesłuchiwany.

Na rzecz poprawy wiarygodności przesłuchań działa też Julia Shaw, która współpracuje z British False Memory Society. Organizacja pomaga rzekomym sprawcom oskarżonym o zbrodnie, których nie popełnili, a także uczy policjantów, jak mogą unikać błędów prowadzących do zniekształcania wspomnień przesłuchiwanych.

SAMOLOT, KTÓRY NIE ISTNIAŁ

Jak przekonują badacze, nie każdy z nas jest w jednakowym stopniu podatny na zniekształcanie wspomnień.

 

– Podatniejsze mogą być np. osoby mające problemy psychiczne, bo mogą mieć problemy z odróżnianiem fikcji od rzeczywistości – mówi dr Knapska. Tak jak wspomniana Ada JoAnn Taylor, która pochodziła z rozbitej rodziny i miała diagnozę tzw. osobowości borderline. Nie chroni nas też świetna pamięć. Zespół psychologów Lawrence’a Patihisa z University of California w Irvine poddał testom dwie grupy badanych, z których jedna charakteryzowała się tzw. hipermnezją (ang. highly superior autobiographical memory HSAM) – zdolnością pamięci do nieograniczonego odtwarzania dowolnych przeżyć już od czasów dzieciństwa.

Osoby takie potrafią nie tylko powiedzieć, co dokładnie robiły 19 października 1987 r., wiedzą też, że tego dnia zmarła wiolonczelistka Jacqueline du Pré, a na obiad jadły pizzę. 20 osób z HSAM oraz 38 osób z grupy kontrolnej rozmawiało z badanymi na temat wypadków z 11 września. Badacze wspomnieli o nagraniu samolotu United Airlines lot 93, który rozbił się w Pensylwanii – nagraniu, które nigdy nie istniało. W grupie z hipermnezją 20 proc. badanych zapytanych o to później „pamiętało”, że widziało takie nagranie. W grupie z normalną pamięcią niewiele więcej, bo 29 proc. „Nikt nie jest odporny na zniekształcenia pamięci” – zauważa Patihis.