Meksykańska trzecia płeć. MUXE

W akcie urodzenia figurują jako mężczyźni, ale mówi się o nich w rodzaju żeńskim. W mieście Juchitan de Zaragoza na południu Meksyku nie są jednak uważane ani za kobiety, ani za mężczyzn. Są muxes – przedstawicielkami trzeciej płci.

Gdybym miała określić Juchitan jednym słowem, byłaby to z pewnością duma. Jesteśmy dumni z naszych tradycji, jesteśmy dumni z naszej kultury – mówi Kika, juchitanka. – Kiedy  dziewczyna z Juchitanu bierze ślub z kimś z innego miasta, to nawet jeśli nie zatrudniają na wesele tutejszej kapeli, lecz zespół z miejscowości narzeczonego, to i tak para musi opłacić lokalną grupę. No bo jak to – juchitanka bierze ślub i zatrudnia do grania kogoś z zewnątrz, a nie swoich? – dodaje Kika. Mieszkańcy Juchitanu de Zaragoza, położonego w regionie Istmo Tehuantepec na południu meksykańskiego stanu Oaxaca, niekiedy są oskarżani o to, że zadzierają nosa,i o to, że zamykają się na zewnętrzny świat.

Kika wyjaśnia, że dzięki tej dumie mogły tu tak długo przetrwać stare tradycje i dawny porządek społeczny, tak różny od znanego nam heteronormatywnego wzorca i europejskiego modelu rodziny. Dzięki tej dumie Kika może być w Juchitanie tym, kim jest. Być muxe.

Słowo „muxe” pochodzi od hiszpańskiego słowa „mujer” – kobieta. W Juchitanie oznacza zupełnie inną płeć, która nie jest wypadkową cech damskich i męskich, ale odrębnym bytem.

Taki syn to skarb„Tutejsze silne kobiety wiodły prym na targu, na ulicy, w kościele, podczas tradycyjnych uroczystości. Domeną mężczyzn było rolnictwo, rybołówstwo, polityka, sztuka i kantyna” – mówi Miano Borruso, antropolog zajmujący się kulturą Juchitanu. Przy takim podziale ról powstawała swoista luka – nie było komu zająć się sprawami domu. To „gender gap” zapełniła muxe, która poświęcała się gotowaniu, sprzątaniu, rękodziełu i wychowaniu dzieci. Muxe zazwyczaj nie wiązały się z nikim na stałe, do końca życia pozostając w domu i służąc swojej rodzinie. Dla matki syn-muxe to skarb, gwarancja spokojnej starości i powód do dumy.

„Bycie muxe tradycyjnie nie zależało od orientacji seksualnej. To płeć kulturowa, funkcja społeczna, tożsamość, a nie jedynie charakterystyka czyichś pożądań” – wyjaśnia Miano Borruso. Muxes najczęściej były homoseksualne, ale znane są też przypadki, że zakładały rodziny. Niektóre wybierają typowo męskie stroje, niektóre zapuszczają włosy i noszą się po kobiecemu. Inne decydują się jedynie na skromny makijaż, a wystawne suknie i damskie peruki wkładają na specjalne okazje.

„To że wygląda się bardziej kobieco, nie czyni bardziej muxe. Rzecz wyglądu to już indywidualna sprawa i kwestia osobowości” – dodaje Borruso. „Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo i każdy z nas jest unikatowy. Nie ma dwóch identycznych osób na świecie i powinniśmy to szanować” – mówi Francisco Herrera, proboszcz juchitańskiego kościoła pod wezwaniem patrona miasteczka św. Wincentego Ferreriusza. W Juchitanie mówi się, że muxes wypadły świętemu z dziurawej kieszeni. Oznacza to, że są urodzone pod szczęśliwą gwiazdą. „Słowo muxe nie ma w Juchitanie żadnego nacechowania, ani pozytywnego, ani negatywnego” – zauważa Miano Borruso. Muxes są tutaj integralną częścią społeczeństwa i wspólnoty katolickiej, chodzą do kościoła i do spowiedzi.

„Pozycja Kościoła polega przede wszystkim na poszanowaniu życia. To jest nasza fundamentalna wartość. Komuś to się może nie podobać, czasem komuś w strukturach kościelnych, ale Kościół jako instytucja to my wszyscy. Najważniejsze, żebyśmy żyli wspólnie w harmonii i w szczęściu” – mówi ojciec Herrera. Dodaje, że homoseksualiści są wszędzie na świecie, nie brakuje ich także w Juchitanie, tyle że tutaj są po prostu akceptowani i szanowani. To że są muxes, czyni ich częścią lokalnego porządku i nie spycha na margines. „W ten sposób kultura niejako zrobiła miejsce naturze, natura została wyjaśniona przez kulturę” – mówi Borruso.

 

Tożsamość czy orientacja?

Płeć kulturowa tradycyjnie była tu niezależna od orientacji seksualnej. Mężczyzna, który utrzymuje stosunki intymne z muxe, wcale nie musi być muxe. Nazywany jest tutaj mayate. „Słowo mayate oznacza takiego małego żuczka. Podobno żywi się odchodami, więc to takie pewne skojarzenie” – mówi Kika. „Wydaje mi się, że tym słowem określić można jedynie stronę aktywną w seksie” – dodaje. W Meksyku jedynie strona bierna uważana jest za homoseksualną, osoba, która pozostaje aktywna – nie. Mayates często mają żony i rodziny, a relacja z muxe to krótkotrwały romans albo związek na boku.

„Różnica między gejem a muxe jest taka, że muxe nie pociąga inna muxe, muxes nie wchodzą w relacje z muxes” – mówi w filmie dokumentalnym „Mexico’s Third Gender” Amaranta Gomez Regalado, muxe i lokalna działaczka polityczna. „Teraz jednak coraz częściej zapomina się, że muxe to tożsamość, a nie orientacja seksualna. Coraz częściej homoseksualista oznacza muxe, a muxe homoseksualistę. Coraz powszechniej te terminy używane są zamiennie” – dodaje. Muxes nazywa się tu często także „iguanami”, ponieważ jak te jaszczurki „lubią skakać z konara na konar”, czyli zmieniać partnerów, którymi są właśnie mężczyźni.

„W Veracruz nazywają ich choto, w Espinal dello, w Salina Cruz maricon, tutaj zaś muxe” – mówi jedna z bohaterek innego filmu dokumentalnego, „Muxes: auténticas, intrépidas y buscadoras de peligro”, zrównując tym samym słowo „muxe” z innymi kolokwialnymi określeniami homoseksualisty w Meksyku. „Uwielbiam być ciotą, uwielbiam być gejem, uwielbiam być muxe” – dodaje kolejna postać z dokumentu Alejandry Islas.

„Definicja muxe zmienia się, bo Juchitan otwiera się na świat” – tłumaczy Amaranta Gomez Regalado. Zmieniają się także przez to same muxes, coraz bardziej wzorując się na wyglądzie homoseksualistów i transwestytów z Zachodu. „Tutaj zawsze każdy był akceptowany takim, jakim jest. Nie trzeba było modyfikować swojego ciała” – opowiada Amaranta Gomez Regalado. Teraz coraz więcej muxes decyduje się na terapie hormonalne, oszczędzają na implanty piersi. Są na bieżąco z trendami medycyny estetycznej, dużo uwagi poświęcają wyglądowi. W Juchitanie jest kilka zakładów kosmetycznych i fryzjerskich prowadzonych przez muxes. Coraz częściej wychodzą one ze swoich tradycyjnych ról, z domu, i zaczynają wykonywać inne zawody, bardziej typowe dla homoseksualistów świata zachodniego. Zajmują się też modą i sztuką, udzielają się społecznie i politycznie.

Tak było z Amarantą Gomez Regalado. W 2005 roku 25-letnia wówczas muxe kandydowała jako lokalna reprezentantka w wyborach parlamentarnych. Zyskała sławę jako „pierwsza transseksualna kandydatka Meksyku”. Nie uzyskała wystarczającej liczby głosów, ale zasiada w Komitecie Stanowym Przeciwko Homofobii, bierze udział w licznych kampaniach na rzecz zapobiegania HIV/AIDS. „Dzięki otwarciu się na wpływy z zewnątrz, muxes stały się bardziej świadome politycznie. Zaczęły angażować się w promocję praw środowisk LGBT na poziomie lokalnym i krajowym” – mówi Gustavo Subrero, badacz zajmujący się zmianami w tożsamości muxes.

Grupa muxes Auténticas Intrépidas Buscadoras de Peligro, która do tej pory zajmowała się organizacją corocznej fiesty, zaczęła prowadzić edukację na temat profilaktyki HIV/AIDS.  Doroczną listopadową fiestę poprzedza od 16 lat „Kulturalny Tydzień”, podczas którego w ubiegłym roku odbył się m.in. lesbijsko-gejowski turniej koszykówki, wystawa jednej z lokalnych artystek muxes oraz konferencja na temat transseksualizmu naszej ery.

 

Święto tolerancji

Kulminacyjnym momentem festiwalu są wybory królowej veli. W konkursie piękności oprócz muxes z Juchitanu startują kandydatki z innych rejonów Meksyku. Jest „miss gay” stanu Oaxaca oraz miss transwestytów z Veracruz.

Na fiestę zjeżdżają środowiska LGBT z całego kraju, a ostatnio także z zagranicy. „Dzisiejszą noc dedykujemy nie tylko muxes, to także wasza noc – noc wszystkich homoseksualistów! Nie tylko tych z Oaxaki, ale także gejów z całego świata. Bo Juchitan zawsze jest otwarty dla wszystkich homoseksualistów!” – takimi słowami rozpoczęto uroczystości.

Miasteczko Juchitan de Zaragoza, gdzie żyje ok. 3000 muxes (ok. 6 proc. miejscowej społeczności), staje się powoli swego rodzaju symbolem, bastionem meksykańskiego homoseksualizmu. Mimo że w trzech meksykańskich stanach zalegalizowano małżeństwa homoseksualne, a w czerwcu tego roku meksykański sąd najwyższy orzekł, że zabranianie zawarcia takiego małżeństwa przez władze pozostałych stanów jest niekonstytucyjne, Meksyk wciąż zmaga się z problemem homofobii. Kraj ten plasuje się na drugim miejscu na świecie – za Brazylią – pod względem ilości morderstw na tle homofobicznym.

„To ważne, że promujemy prawa osób LGBT oraz tradycję zapotecką jednocześnie” – mówi Amaranta Gomez Regalado, która ubiera się na co dzień w tradycyjne stroje kobiet z Oaxaki. Podczas jesiennej fiesty jest także miejsce na lokalne tańce oraz zwyczaje, a większość gości ubrana jest w stroje ludowe: mężczyźni w białe koszule, a kobiety i muxes w barwne bluzki i ręcznie wyszywane spódnice. „Muxes są żywym przykładem tego, że homoseksualizm w kulturach przedhiszpańskich na tych ziemiach był akceptowany. Zachowały się źródła historyczne, które mówią, że transwestyci i homoseksualiści byli szanowani przez Indian Raramuri na północy Meksyku, przez Azteków w centralnej części kraju czy przez Majów na półwyspie Jukatan”.

W Meksyku można obecnie zaobserwować bardzo silną potrzebę „powrotu do korzeni”. Meksykanie poszukują swojej indiańskiej tożsamości, próbują odtwarzać zwyczaje sprzed przybycia Hiszpanów. Bardzo możliwe, że na tej fali będzie też płynęła batalia o prawa dla środowisk LGBT. „Pomimo różnic, pomimo trudności, pomimo przybywającej do Juchitanu nowoczesności, pomimo prawicowej ideologii, pomimo nowych religii – po dziś dzień duma muxes pozostała nienaruszona. I nic tego nie zmieni” – zapewnia Amaranta Gomez Regalado.