Michał Kollbek i Błażej Ożóg ekstremalnie

Dla nich to styl życia. Odkąd pamiętają, sport był wokół nich obecny. Przeczytajcie, co sprawiło, że sport ekstremalny jest ich pasją.

1. Sport, zwłaszcza ekstremalny, to ciężki kawałek chleba, a dla Was to nie tylko pasja, ale styl życia. Jak zaczęła się Wasza przygoda?

Michał Kollbek: Odkąd pamiętam zawsze jeździłem na rowerze, już jako mały chłopak całe dnie spędzałem z kolegami, rywalizując kto zjedzie z bardziej stromej górki, kto dalej skoczy czy rozwinie większą prędkość. Naturalnym, kolejnym krokiem był start w zawodach, które od razu udało mi się wygrać 🙂 Od tego momentu zacząłem traktować tę pasję na poważnie, a moje życie zostało podporządkowane rowerom.

Błażej Ożóg: Mój tata był windsurferem, więc od tego zaczęła się moja przygoda ze sportami wodnymi. Przez parę lat pływałem na windsurfingu, ale cały czas czułem, że czegoś mi brakuje. Pewnego razu dostałem mały latawiec szkoleniowy, chwile się nim pobawiłem i tak mi się spodobało, że chciałem skończyć cały kurs. Szybko nauczyłem się pływać i już nie wróciłem do windsurfingu. I tak od 10 lat podróżuje po świecie z torbą pełną latawców i desek, startując w zawodach.

2. Macie za sobą masę sukcesów, z pewnością okupionych ciężką pracą i wieloma wyrzeczeniami. Co robicie, aby się nie poddawać i dążyć do wyznaczonego celu?

BO: Lubię to co robię, są momenty kiedy jest ciężko i mam dość, ale to tylko chwilowe. Nie wyobrażam sobie życia bez kite’a, poświęciłem na to zbyt dużo czasu i sprawia mi to ogromną przyjemność. Mam moje cele i marzenia, które powoli realizuję i dopóki ich nie spełnię nie zamierzam się poddawać. Tak więc najważniejsze to znaleźć szczęście w tym co się robi!

MK: Zgadza się! Myślę, że jeżeli lubisz to, co robisz i sprawia ci to przyjemność, to o wiele łatwiej jest zmobilizować się do ciężkiego treningu czy powrócić do zdrowia po kontuzji. Mi tego nie brakuje i za każdym razem, gdy wsiadam na rower, czuję się jak małe dziecko na placu zabaw.

3. Zarówno w czasie treningów, jak i zawodów używacie specjalistycznego sprzętu – bez czego na pewno nie moglibyście się obejść?

MK: 🙂 hamulców!

BO: Cały mój sprzęt różni się od tego, na jakim pływają amatorzy. Wszystko skupia się na tym, żeby pływać jak najszybciej. Na mecie o zwycięstwie decydują nie raz centymetry, więc wszystko skupia się na prędkości. To trochę, jak porównać taki rower, którym jeździmy do sklepu po bułki do tego, na jakim startują kolarze w TdF. Jeśli miałbym cokolwiek zamienić w moim sprzęcie startowym, na pewno odbiło, by się to na wyniku.

4. Oprócz sprzętu sportowego w Waszej pracy ważne są także akcesoria, jak okulary. Macie swoje ulubione?

BO: Oakley®. Próbowałem rożnych par okularów, ale za długo ze mną nie wytrzymywały. Piasek, słońce i słona woda na pewno nie przedłużają żywotności, więc w pewnym momencie zdecydowałem się na coś porządnego i już nie planuję wracać.

MK: Zawsze podobał mi się styl okularów Oakley®. Posiadałem przeróżne modele, ale najczęściej kupowałem i zakładałem model Holbrook.

5. Jakie ich funkcje są dla Was najważniejsze?

MK: Są to okulary do codziennego użytku – bardzo lekkie i wygodne, a do tego świetnie wyglądają  Ostatnio korzystam z Holbrooków ze szkłami w nowej technologii PRIZM™, co zrobiło na mnie duże wrażenie. Niesamowicie wyciągają kolory i niwelują ostry kontrast pomiędzy światłem a cieniem.

BO: Każdy z nas był kiedyś nad morzem czy jeziorem w bezchmurny dzień. To odbicie, które daje słońce na wodzie, może być irytujące. W szczególności kiedy płynę w wyścigu i muszę widzieć zmiany wiatru czy boje oddalone o kilometr. W polaryzowanych modelach Oakley® nie ma tego odbicia słońca, jest mi łatwiej skupić się na wyścigu i na tym, gdzie mam płynąć.

6. Od zawsze używaliście tak zaawansowanych technologicznie modeli? Czym różnią się od tych bardziej podstawowych i czy faktycznie widzicie aż taką różnicę w ich użytkowaniu?

BO: Nie zawsze, wcześniej albo nie używałem okularów, albo specjalnie nie zależało mi na ich jakości. Jednak ta różnica jest znaczna i nie wyobrażam sobie powrotu do okularów z niższej półki.

MK: Dobre okulary są bardzo ważnym aspektem jazdy na rowerze. Nie tylko chronią oczy przy dużych prędkościach oraz przed promieniami UV, ale również umożliwiają lepszą wizję, wyostrzając obraz, poprawiając kolory i niwelując rozbłysk od płaskich powierzchni. Podczas jazdy rowerem, z prędkościami dochodzącymi nawet do 70km/h, pomiędzy drzewami, kamieniami i innymi przeszkodami ostatnia rzecz, jaką chcemy żeby się nam przytrafiła, jest oślepienie przez słońce. Bardzo doceniam tę technologię w szkłach okularów, zwłaszcza że na co dzień mieszkam i trenuję w słonecznej Kalifornii, więc nie ruszam się z domu bez okularów przeciwsłonecznych.

7. Tak specjalistyczne okulary przydadzą się tylko profesjonalnym sportowcom, czy amatorzy również w pełni wykorzystają ich funkcje?

MK: Każdy na co dzień z pewnością będzie w stanie docenić technologię, zawartą w tych szkłach. Prawie każdy z nas jeździ samochodem, a tam dobra wizja jest tak samo ważna. Wszyscy uwielbiają także wakacje nad wodą, gdzie tego typu okulary spisują się świetnie, niwelując rażący odblask.

BO: Z perspektywy czasu wiem, jak mocno pogorszył mi się wzrok przez działanie słońca. Jeśli dbanie o nasze oczy miałbym polecać tylko profesjonalnym sportowcom, było by to nie na miejscu. Dobre okulary polecam każdemu, kto wychodzi na dwór pobiegać, opalać się, na spacer itd. Szkoda by było, gdyby przyjemność z uprawiania sportu miała by nam jeszcze psuć wzrok.

8. Jak często trenujecie? Czy po tylu latach nadal sprawia Wam to taką samą przyjemność?

BO: Codziennie. Problem moich treningów na wodzie jest taki, że musi wiać – niewiele, ale jednak coś musi. Kiedy tylko mam możliwość treningu na wodzie, to jest to priorytetem. Jeśli jednak się nie da, to skupiam się na przygotowaniu fizycznym – siłownia i bieganie. Lubię trenować, sprawia mi to przyjemność i nikt nie musi mnie do tego zmuszać. Oczywiście po pewnym czasie niektóre treningi stają się monotonne, ale wiem że każda minuta treningu przybliża mnie do wygranej, a wygrywać wyścigi to największa przyjemność!

MK: Nigdy nie byłem fanem treningów na siłowni – wolę spędzać czas na świeżym powietrzu. Oprócz 2-3 wyjść na rower tygodniowo staram się pływać, grać w tenisa, chodzić po górach czy serfować. Uwielbiam aktywnie spędzać czas i przez taki sportowy styl życia treningi staja się po prostu przyjemnością.

9. Co, z perspektywy czasu i doświadczeń, poradzilibyście początkującym sportowcom?

MK: Jeżeli chcesz być kiedyś na szczycie, to musisz pracować więcej niż wszyscy dookoła. Również wytrwałość i pozytywne myślenie są bardzo przydatnymi cechami w osiąganiu sukcesów – nie tylko w sporcie, ale także w życiu osobistym.

BO: Zaczynając swoją przygodę ze sportem zazwyczaj chcemy jak najszybciej dogonić profesjonalistów, zapominając o podstawach. To te podstawy mają wpływ na to, jak długo będziemy mogli uprawiać sport i jak dużo czasu zajmie nam dojście do poziomu mistrzowskiego. Tak więc moja rada – powoli, ale iść do przodu i do wyznaczonego celu.

10. Przygotowania do sezonu w pełni – jakie cele wyznaczacie sobie na ten rok?

MK: Ostatnio, po 15 latach ścigania się w zawodach, bardziej poświęcam się eksploracji możliwości jazdy rowerem górskim w nowych, nieznanych terenach. Często wybieram takie obszary,  jak przykładowo zbocza litej skały w Utah w USA czy dziewicze lasy Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. Podróże zawsze staram się dokumentować zdjęciami czy ciekawymi filmami. W tym sezonie planuję także wystartować w kilku najciekawszych zawodach. Wszystkie te działania pozwalają mi na odpowiednie testy sprzętu, na którym jeżdżę i podzielenie się wrażeniami z moimi sponsorami, co też jest niezwykle ważnym elementem mojego sezonu.

BO: W październiku mam najważniejszy start w tym sezonie, czyli Mistrzostwa Świata. W zeszłym roku wróciłem z brązowym medalem, więc w tym roku planuję przynajmniej wrócić z tym samym. Na pewno nie będzie łatwo, ale przecież o to w tym wszystkim chodzi!

Trzymamy kciuki i nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć powodzenia i śledzić dalsze osiągnięcia!

MK i BO: Dzięki !