Myślisz: Jeśli mumie to na pewno starożytny Egipt? Błąd! Brytyjczycy także mumifikowali

Nie tylko starożytni Egipcjanie mumifikowali swoich czcigodnych zmarłych. Najnowsze badania dowodzą, że podobne praktyki stosowali z powodzeniem również pradawni Brytyjczycy. I to przez ponad tysiąc lat!

Mistrzostwo Egipcjan w mumifikowaniu docenia się najlepiej odwiedzając muzeum archeologiczne w Kairze. Tam, w niewielkiej klimatyzowanej sali, w szklanych sarkofagach, spoczywają wielcy władcy kraju nad Nilem. Wśród nich pogromca Hetytów pod Kadesz – Ramzes II Wielki. Choć od jego śmierci upłynęło już ponad trzy tysiące lat, ciało faraona wygląda znakomicie. Ramzes dożył co najmniej dziewięćdziesiątki, można więc założyć, że – jak to bywa w przypadku osób w tym wieku – był chudy, wręcz żylasty. I takie też jest jego zachowane ciało, szczupłe, z orlim nosem, resztką włosów. Przy odrobinie dobrej woli można stwierdzić, że król właśnie zasnął, czekając na kolejną kampanię przeciwko Hetytom.

Ale nie tylko pradawni mieszkańcy Egiptu mumifikowali zmarłych, robili to również południowoamerykańscy Indianie, a nawet Chińczycy. Zakonserwowane przy pomocy rtęci ciało pierwszego cesarza Chin Shi Huangdi spoczywa pod sztucznie usypaną górą Li, wciąż czekając na śmiałka, który je przebada. Teraz jednak do grona ekspertów w dziedzinie mumifikacji dołączyli dawni mieszkańcy Brytanii. Nowe badania przeprowadzone przez zespół prof. Mike’a Parkera Pearsona z University College London dowodzą, że w II tysiącleciu p.n.e. konserwowanie ciał zmarłych było na terenie Brytanii dość powszechną praktyką, choć metody tam stosowane różniły się znacznie od tych najsłynniejszych i najlepiej poznanych, czyli egipskich. Te sensacyjne wieści przynosi praca zamieszczona w jednym z ostatnich numerów „Antiquity”.

SKŁADAKI Z KOŚCI

Mumifikacja to według powszechnie przyjętych definicji zachowywanie miękkich tkanek ciała. Można ją przeprowadzić za pomocą substancji chemicznych – balsamowania, lub procesów naturalnych, np. wędzenia w dymie czy suszenia. Egipcjanie byli zwolennikami tej pierwszej metody. Ich sposób konserwacji zmarłych dość precyzyjnie opisał w V wieku p.n.e. grecki historyk Herodot, który odwiedził kraj nad Nilem. Wymienił trzy metody postępowania z ciałem w zależności od pochodzenia i zamożności zmarłego. Zasadniczo chodziło o usunięcie wnętrzności – łącznie z mózgiem – oraz odwodnienie ciała przy pomocy obłożenia natronem – uwodnionym węglanem sodu, minerałem podobnym w działaniu do soli. Następnie zwłoki balsamowano tłuszczami (aby zachować elastyczność skóry) oraz żywicami (by je zaimpregnować).

Co ciekawe, przeprowadzone kilkanaście lat temu badania brytyjskich naukowców z Bristolu dowiodły, że Egipcjanie byli narodem oszczędnym. Zamiast wspominanego w starożytnych tekstach olejku cedrowego, który miał usuwać nieprzyjemną woń ciała i był bardzo drogi, nacierali zmarłych olejkiem jałowcowym, pachnącym podobnie, ale znacznie tańszym. Tak przygotowane mumie zawijano w płócienne bandaże, chowano do barwnie malowanych trumien, a następnie grzebano w ziemi lub w specjalnie przygotowanych kamiennych sarkofagach.

Wiele z nich do dziś zachowało się w nienagannym stanie. Trzeba jednak przyznać, że swój udział w konserwacji ciał starożytnych mieszkańców kraju nad Nilem miał również tamtejszy gorący suchy klimat. Zupełnie inny niż ten, który znamy z terenu Wysp Brytyjskich, gdzie zimno, mokro i egipskiego słońca raczej brak. Dlatego też ustalenie, że i pradawni Brytyjczycy mumifikowali swoich zmarłych, wymagało pewnej dozy  wyobraźni.

NIE TYLKO EGIPCJANIE I BRYTYJCZYCY

Pierwsze na świecie mumie powstały ok. ośmiu tysięcy lat temu w Ameryce Południowej.  Stworzył je lud Chinchorro z położonej na pograniczu Chile i Peru pustyni Atacama. Choć kultura materialna tej rybackiej społeczności była niska (ludzie ci nie umieli uprawiać ziemi, wytwarzać ceramiki ani tkanin), to sztukę mumifikowania swych zmarłych doprowadzili do perfekcji. Z ciała usuwali organy wewnętrzne, mózg, skórę oraz część mięśni. Resztę wypychano gorącym popiołem, by wysuszyć zwłoki. Ubytki w tkankach wewnętrznych uzupełniano trzciną i gałęziami. Następnie nakładano z powrotem skórę, a na twarz jeszcze dodatkowo warstwę popiołu, którą malowano.   

Starożytni Egipcjanie usuwali organy wewnętrzne zmarłego, wysuszali jego ciało za pomocą soli, balsamowali i zawijali w płótno. Podobnie czynili Guanche z położonych niedaleko północnozachodnich wybrzeży Afryki Wysp Kanaryjskich, co dało początek hipotezie, że ideę mumifikowania zwłok lud ten zapożyczył od mieszkańców kraju nad Nilem. Starożytni Peruwiańczycy należący do preinkaskiej kultury Nazca, która rozwijała się ok. III w. p.n.e. – VII w. n.e., mumifikowali swych zmarłych jeszcze w inny sposób. Z ciała wyciągano wnętrzności. Potem ze stawów wyjmowano kości kończyn, by zwłoki można było ustawić w pozycji siedzącej. Następnie nieboszczyka bandażowano i wpuszczano do środka olej roślinny oraz sól. Dla lepszej konserwacji mumia otaczana była pasami bawełny. Tak zakonserwowane zwłoki sadzano twarzą  w stronę słońca, ponieważ wierzono, że dzięki niemu zmarli zmartwychwstaną.

 

Pierwszy trop na to wskazujący znaleziono w szkockiej miejscowości Cladh Hallan na wyspie South Uist (archipelag Hebrydy Zewnętrzne). W trakcie prowadzonych tam przez kilkanaście lat wykopalisk (1989–2002) pod podłogą jednego z domów znaleziono dwa niezwykle ciekawe pochówki. Pierwszy należał do dorosłej kobiety, pogrzebanej w skulonej pozycji, z nogami podciągniętymi pod brodę. Według szefa zespołu badawczego prof. Parkera Pearsona pierwotnie zwłoki zostały zapewne zawinięte w płachtę materiału (która zdążyła się już rozłożyć), tworząc zgrabny pakunek przypominający z wyglądu peruwiańskie mumie (zmarli siedzący w kucki byli owijani w płótno). Co ciekawe, jakiś czas po śmierci kobiety z jej czaszki wyjęto dwa górne boczne siekacze. Lewy został włożony do jej lewej dłoni, a prawy do prawej. Przeprowadzone w 2012 roku badania genetyczne kości starożytnej damy przyniosły sensacyjne wyniki. Okazało się bowiem, że jej szkielet jest „składakiem”. Kość udowa należała do jednej osoby, ramienna – drugiej, a żuchwa jeszcze do innej. Wszystkie żyły mniej więcej w tym samym czasie, ale nie miały ze sobą nic wspólnego. Przynajmniej pod względem genetycznym.

Drugi pochówek był podobny. Na pierwszy rzut oka sprawa wydawała się jasna – dorosły mężczyzna, leżący na boku, podobnie jak kobieta – mocno skulony. Jednak analiza antropologiczna szczątków dowiodła, że i w tym przypadku poskładano je z kości różnych osobników: czaszka i kręgi szyjne należały do jednego mężczyzny, żuchwa do drugiego, zaś reszta – do trzeciego.  Przy czym całość tak zmyślnie upozorowano, że trudno było się na pierwszy rzut oka domyślić, iż mamy do czynienia z mistyfikacją.  Po co to zrobiono – nie wiadomo. Być może w ten sposób chciano połączyć kilka linii rodowych ważnych dla danej społeczności osób.

Jeszcze ciekawsze wyniki przyniosło datowanie radiowęglowe samych pochówków, jak i domu, pod którym je pochowano. Okazało się bowiem, że dom zbudowano około trzech tysięcy lat temu i wtedy też pogrzebano pod nim opisane wyżej szczątki. Same kości były jednak znacznie starsze niż zabudowania, mężczyzna o ok. 500–300 lat (kości pochodziły z różnych okresów), zaś kobieta – ok. 300. A więc po śmierci ciała obydwu osób w jakiś sposób zakonserwowano, przez kilkaset lat pozostawały na powietrzu, a dopiero potem je pochowano pod podłogą. Nie wiadomo jednak, czy mumifikowano już gotowe „składaki”, czy do przemieszania kości doszło dopiero podczas składania ich pod domem.

Tak czy inaczej „zakonserwowanie” szczątków musiało być niezwykle skuteczne, bowiem w normalnych warunkach po kilkuset latach niepogrzebane ciało zamieniłoby się w kupkę kości. Nie zachowałoby anatomicznego kształtu, bo skóra oraz ścięgna uległyby rozkładowi. W tym przypadku było inaczej. Szkielety zachowały pozory odpowiedniego ułożenia, na kształt osób leżących na boku. I to pomimo, że część kości została dołożona.

Archeolodzy mieli kilka pomysłów, jakim procedurom pradawni mieszkańcy Szkocji mogli poddać swoich zmarłych. W grę wchodziły na przykład techniki służące do konserwacji mięsa – wędzenie albo suszenie na wietrze. Jednak ostateczne wyjaśnienie zagadki mumii z Cladh Hallan przyniosła analiza mikroskopowa kości.

BAGIENNI LUDZIE

W Europie od wielu lat w bagnach znajdowane są ludzkie ciała. Na podstawie obrażeń można stwierdzić, że wiele z tych osób zostało złożonych w ofierze. Najstarszym tego typu znaleziskiem jest irlandzki „Cashel Man”, pochodzący sprzed około 4 tys. lat.  Tuż przed śmiercią temu młodemu mężczyźnie (miał 20–25 lat) złamano rękę i zadano cios ostrym narzędziem w plecy. Archeolodzy podejrzewają, że był to miejscowy władca, którego zabito w ofierze bóstwom, ponieważ zbiory były kiepskie. Jednym z najlepiej zachowanych „bagiennych ludzi” jest mężczyzna znaleziony w bagnie na Jutlandii, nieopodal miejscowości Tollund. Zmarł mniej więcej w IV w. p.n.e. Jego spokojny wyraz twarzy sugeruje łagodną śmierć, jednak pętla zaciśnięta na szyi oraz badania specjalistów od medycyny sądowej dowiodły, że został powieszony. Kilkadziesiąt metrów od niego znaleziono w bagnie zwłoki powieszonej kobiety, żyjącej mniej więcej w tym samym czasie, co on.

 

ZMARLI Z BAGIEN

Kiedy umiera człowiek, jego ciało zaczyna się rozkładać. Bakterie zgromadzone w jelitach zaczynają dosłownie je „pożerać”, atakując również szkielet. Ostatecznie robią w kościach mikroskopijnej wielkości dziurki. Badania ujawniły, że w przypadku zmarłych z Cladh Hallan proces ten został powstrzymany bardzo szybko – dzień lub dwa po śmierci danej osoby. Być może m.in. za sprawą usunięcia wnętrzności. Jednocześnie badacze odkryli, że analizowane kości są częściowo zdemineralizowane, a takie zjawisko zachodzi tylko w jednym przypadku – kiedy umieści się ciało człowieka w kwaśnym środowisku. Takim jak na przykład bagno. A ponieważ z terenu północnej Europy znane są liczne pochówki i ofiary z bagien – archeolodzy stwierdzili, że mają do czynienia z czymś podobnym. Analizy dowiodły, że ciała zmarłych z Cladh Hallan musiały przebywać w tym środowisku przez 6–18 miesięcy. To wystarczyło, by na dobre powstrzymać procesy rozkładu, łącznie z delikatnym „wygarbowaniem” skóry. Jak wyglądają ludzie pogrzebani w bagnach, można się przekonać m.in. w muzeum archeologicznym w Dublinie. Eksponowane tam ciała starożytnych Irlandczyków jasno pokazują, że wygarbowana w kwaśnym środowisku ludzka skóra do złudzenia przypomina cielęcą

Dla badaczy zajmujących się szczątkami z Cladh Hallan sprawa była więc jasna. Zmarli tuż po śmierci zostali umieszczeni w bagnie w celu mumifikacji. Archeolodzy zaczęli się jednak zastanawiać, czy był to odosobniony przypadek, czy też może szerzej stosowana praktyka. Postanowili sprawdzić, czy kości innych starożytnych Brytyjczyków noszą ślady demineralizacji i zastopowania działalności żarłocznych bakterii. Z 34 analizowanych ludzkich szkieletów pochodzących z terenu Brytanii z epoki brązu (ok. 2200 – 750 r. p.n.e.) 16 zachowało się znakomicie. Na kościach nie było prawie widać mikroskopijnych ubytków stanowiących efekt działalności mikrobów. Co ciekawe, niektóre zostały zakonserwowane przez wędzenie, a w przypadku innych nie dawało się jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób je potraktowano. Możliwa była każda z wymienionych wcześniej opcji. Tak czy inaczej, ciała tych osób zostały starannie zmumifikowane.

Praktyki te stosowano przez co najmniej tysiąc lat – od około 2400–2200 r. p.n.e. do mniej więcej 1200–1100 r. p.n.e. Tak przynajmniej wynika z datowań analizowanych pochówków. Ciekawe, że w tym samym czasie na Wyspach Brytyjskich rozwijała się kultura pucharów dzwonowatych oraz powiązane z nią późniejsze kultury epoki brązu. Uważa się bowiem, że to jej przedstawiciele nadali ostateczny kształt Stonehenge oraz innym obiektom kultowym w jego okolicy. Według jednej z teorii w pobliżu pradawnego kręgu utworzono wówczas gigantyczny kompleks związany z kultem przodków. Badacze przypuszczają, że mumifikowano wówczas wyjątkowe osoby należące do danej społeczności (ważni praojcowie), m.in. wodzów, mędrców lub kapłanów/kapłanki, a ich zawinięte w płótna ciała trzymano w specjalnych „domach przodków” (niestety, do tej pory nie znaleziono pozostałości takiej konstrukcji).  Niewykluczone, że uważano, iż otaczają opieką swój klan lub plemię, są w stanie pośredniczyć w kontakcie z bogami. Inna teoria głosi, że ich obecność „zabezpieczała” prawa do określonego terenu.

Dlaczego jednak w końcu po kilkuset latach „obcowania z żywymi” mumie z Cladh Hallan pochowano pod niedawno wybudowanym kamiennym domem? Dlaczego tuż obok nich złożono ofiarę z owcy? Niewykluczone, że obydwie przywędrowały tam z nową grupą osadników, która chcąc  przypieczętować sobie prawo do danego miejsca, zaorała ten obszar i złożyła w ziemi swoich czcigodnych przodków. Jak było naprawę, pewnie nigdy się nie dowiemy.

Wiadomo jednak, że starożytni Brytyjczycy opracowali własny, oryginalny sposób mumifikowania zmarłych, znakomicie wykorzystując fakt, że zajmowane przez nich tereny pełne były zdradliwych bagnisk. Można było w nich utonąć, ale i zyskać życie wieczne.