Na co komu kalorie? Cała prawda o liczeniu

Ich liczenie przybrało formę zbiorowej histerii. Tabele kaloryczne znajdziemy w książkach kucharskich, restauracjach i aplikacjach mobilnych. Tyle że zawarte w nich informacje mają dla nas znikomą przydatność.

Po co niektórzy liczą kalorie? Bo myślą, że dzięki temu utrzymają odpowiednią masę ciała. Ale to wcale nie jest takie proste. Zacznijmy od tego, że kaloryczność poszczególnych substancji odżywczych została wyliczona w warunkach laboratoryjnych. Dzięki temu wiadomo, ile energii można teoretycznie uzyskać z tłuszczów, ile z białek, a ile z węglowodanów. Kluczowe jest tu jednak słowo „teoretycznie”, bo w praktyce nie jemy przecież poszczególnych składników, tylko potrawy zawierające różne ich ilości, formy i połączenia.

Tymczasem w dietetyce nie zawsze dwa plus dwa wynosi cztery. To, że dwa różne produkty dostarczą organizmowi tej samej ilości energii (kalorii), wcale nie znaczy, że będą one miały taki sam wpływ na nasz organizm. Przykładem mogą być orzechy – jedne z najbardziej kalorycznych produktów w kuchni. Ich jedzenie nie powoduje, że tyjemy – wręcz przeciwnie, może- my nawet schudnąć. Podobnym przypadkiem jest awokado, jeden z najbardziej kalorycznych owoców, od którego nie sposób przytyć.

Jeśli stosujemy dietę niskokaloryczną, jej efekty zależą nie od tego, ile kalorii przyswajamy, ale przede wszystkim od tego, w czym te kalorie są. Jadłospis ubogi w tłuszcze wcale nie musi pomóc w zrzuceniu zbędnych kilogramów. Dlaczego? Bardzo ważną kwestią jest to, jak szybko dany produkt spożywczy jest trawiony i przyswajany. Pokarmy bogate w tłuszcze wolno przechodzą przez układ pokarmowy, więc energia z nich trafia do organizmu stopniowo. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku węglowodanów, zwłaszcza tych łatwoprzyswajalnych, jak cukry. Są trawione szybko i wywołują gwałtowny wzrost poziomu glukozy we krwi. A nasz organizm, gdy nie jest w stanie zagospodarować jej nadmiaru, odkłada ją na później w formie tkanki tłuszczowej. Dlatego węglowodany – choć teoretycznie mniej kaloryczne niż tłuszcze – tak bardzo sprzyjają tyciu.

Z fizycznego punktu widzenia kaloria to kaloria – niezależnie od tego, czy pochodzi z tłuszczu, czy z węglowodanu. Trzeba jednak mieć świadomość, że jest to tylko i wyłącznie jednostka energii. Tymczasem nasze ciało z jednostek niewiele sobie robi. Przy układaniu diety warto więc zwrócić uwagę na więcej czynników – tzw. ładunek glikemiczny produktów (czyli ogólnie mówiąc tempo, w jakim organizm przyswaja zawartą w nich energię), ich wartości odżywcze (w tym zawartość witamin i mikroelementów), a także to, czy są sycące, czy nie. Ważna jest też energia, jaką organizm musi zużyć, by strawić jakiś produkt. Jeśli jest on ugotowany i miękki, zużywamy tej energii niewiele, a uzyskujemy bardzo dużo. Dlatego warto dbać o to, by w naszym jadłospisie znalazły się produkty świeże i mało przetworzone – np. zamiast pić sok jabłkowy (zwłaszcza dosładzany), lepiej zjeść jabłko. Kalorie mogą być takie same, ale efekt dla organizmu – zupełnie inny.