Dolina Krzemowa ma nową miłość: kury. A kurniki przypominają apartament

Są traktowane lepiej niż niejeden domowy pies czy kot, za to ceny ich jaj osiągają naprawdę zaskakującą wysokość.
Dolina Krzemowa ma nową miłość: kury. A kurniki przypominają apartament

– To fascynujące siedzieć i obserwować zwierzęta ponieważ zamiast patrzeć w ekran, oglądasz cykl życia – mówi Johan Land, product manager w firmie Waymo. Jego praca, jedna z bardziej prestiżowych w Krzemowej Dolinie, sytuuje go całymi dniami w pozycji siedzącej i wpatrzonego w ekran komputera, goniącego za przyszłymi inwestycjami i planami. To wraz z rodziną (czwarte dziecko w drodze) sprawia, że musi naprawdę uważnie dobierać sposoby odpoczynku, oderwania się od rutyny. Jego prywatna recepta: relaks z kieliszkiem wina na podwórku w towarzystwie żony, dzieci, 13 kurczaków i trzech owiec. Jak sam przekonuje – może to brzmieć nudno, ale jest dalekie od banału.

– To zupełnie inne od abstrakcyjnej pracy, którą wykonują na co dzień – dodaje.

Zdrowe organiczne jedzenie to nowy trend w technologicznym królestwie, które już wcześniej rozkochało się między innymi w elektrycznych samochodach i innych zielonych pomysłach. Znoszące jaja w domowych gospodarstwach stały się podobnym znakiem statusu co najnowszy model Tesli w garażu.

Ci, którzy dopiero zaczynają przygodę z taką hodowlą decydują się najczęściej na odmiany Leghorn, Barred Rock czy Rhode Island Red, jednak z czasem (oraz z rozwojem budżetu) zaczynają inwestować w egzotyczne rasy jak Silkie, Jersey Giant czy polskie kury ozdobne. Są wreszcie tacy, którzy na swoim podwórku chcą mieć Easter Eggers, które mają gen pozwalający na znoszenie niebieskich jaj. Na początek to zwykle 4-5 ptaków, ale pasjonaci szybko powiększają swoje stadka nawet do 20.

Kurniki dla takich ptaków też nie są zwyczajne. Moglibyście się spodziewać, że ich właściciele budują je z materiałów kupionych w lokalnym markecie budowlanym. Nic bardziej mylnego – zatrudniają do tego projektantów i potrafią wydać nawet 20 tysięcy dolarów, by kurnik był ze specjalnych ekologicznych materiałów, miał solarne panele, system kamer i automatyczne drzwi. Niektórzy nawet instalują systemy do kontroli temperatury, światła i klimatyzacji wewnątrz za pomocą smartfonów.

Nasze skojarzenia? W powieści “Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” Philipa K. Dicka symbolem statusu ludzkości na zniszczonej Ziemi była możliwość posiadania zwierzęcia. Kiedy główny bohater “dorabia się” kozy można to porównać do zakupu drogiego sportowego samochodu. Resztę przemyśleń pozostawiamy wam.

Źródło: The Washington Post