Pierwsza gejsza Japonii

Biała Dama była najsłynniejszą prostytutką Jokohamy, wręcz symbolem miasta. Przez 50 lat budziła skrajne emocje – od uwielbienia po odrazę. Krążyły o niej różne plotki. Nikt nie znał prawdy. W 1995 roku nagle zniknęła…

Po II wojnie światowej kobiety walczyły o przetrwanie. Wiele z nich utraciło ojców i mężów, wiele musiało wyjść na ulicę. W Jokohamie głównymi klientami prostytutek byli stacjonujący tam amerykańscy żołnierze. W latach 60. do największego portowego miasta Japonii przyjechała też Mary. Nie była już młoda, miała 40 lat. „Pojawiała się w środku dnia wystrojona jak kuzynka samego króla Ludwika” – mówi jej koleżanka po fachu Yoshiko Kimoto. „Na głowie fantazyjny kapelusz, szykowne, cieniutkie koronkowe rękawiczki, parasolka z bardzo długą rączką. Zawsze ubierała się na różowo lub biało. Miała swój styl. Trochę napuszony. Retro. Nazywałyśmy ją Jej Królewska Mość”.

Plotkowano, że pochodziła z cesarskiego rodu. Była piękna, dumna, zarozumiała. Pracowała, kiedy miała ochotę, na przykład w ładną pogodę. Choć stała z innymi dziewczynami na ulicy, nie zadawała się z nimi. Nawet gejszom, które w hierarchii zajmowały wyższą pozycję, nie okazywała szacunku. Była ponad nimi. Klientów dobierała bardzo starannie. Interesowali ją tylko amerykańscy oficerowie – na szeregowych żołnierzy nawet nie patrzyła. Mimo to nie brakowało jej pieniędzy. Wydawała je na szykowne stroje i kosmetyki. Białym podkładem malowała twarz, mocno czerniła powieki. Ten teatralny makijaż z wiekiem stawał się coraz agresywniejszy. Przypominał maskę, którą na twarzach malują sobie tancerze butoh (tradycyjny teatr japoński z elementami europejskiego ekspresjonizmu). Aktorzy robią to, by zamazać indywidualne cechy. Mary próbowała się pod maską skryć. Sunęła po ulicach Jokohamy w białej sukni tak jak śmierć. Nic dziwnego, że zwano ją Upiorem. Wszak zmarłych w Japonii malowano na biało.

Zadziwiające, że wśród licznych imion, jakimi ją nazywano, nigdy nie padło to prawdziwe. „Nikt go nie zna” – twierdzi Takayuki Nakamura, reżyser filmu dokumentalnego poświęconego Mary. Jednak Fumiko Okuba, dyrektorka festiwalu ulicznego Noge i znajoma Białej Damy, utrzymuje, że w latach 80. Mary, wysyłając kartki świąteczne, podpisywała się jako Yukiko Nishiyoka. Pewien tygodnik japoński chwalił się, że odnalazł jej brata, ale nazwiska nie zdradził.

Jokohama Mary nie miała domu. Cały jej majątek mieścił się w dwóch torbach, które zawsze ze sobą taszczyła. Była przygarbiona, ale wyglądała elegancko, zachowywała się dostojnie. Mimo to często spotykała się z dezaprobatą. W latach 90., gdy dużo mówiono o AIDS, ludzie stali się nieufni. Bali się Mary i jej przeszłości. Z wielu kawiarni zwyczajnie ją wyrzucano. W innym z lokali właściciele musieli kupić jej osobną filiżankę, ponieważ goście nie chcieli korzystać z tych samych naczyń co Biała Dama. W obawie przed utratą klientów, obsługiwania Mary odmówiła też właścicielka zakładu fryzjerskiego. Biała Dama była coraz bardziej zmęczona.

„Powszechnie uważana za dziwaczkę, dla mnie była istotą fascynującą, olśniewającą damą” – wspomina Yoshito Ono, tancerz butoh. Jej najlepszy przyjaciel, piosenkarz Ganjiro Nagato z rozrzewnieniem wspomina swój recital z 1991 roku: „Na koniec kilka osób przyniosło mi kwiaty. I wtedy ją zobaczyłem. Podeszła do mnie i dała mi prezent. Byłem bardzo wzruszony. Publiczność też ją rozpoznała. Wszyscy ją znali. Ja byłem nikim, ona była gwiazdą. Całą sala biła jej brawo”.

Jej życie zainspirowało wielu artystów. Powstał monodram pt.: „Yokohama Rosa”. Japoński fotografik Hideo Mori wydał album z jej zdjęciami pt.: „PASS. Portowa Mary”. Oglądając te zdjęcia, trudno uwierzyć, że Mary była prostytutką. W 2001 roku, sześć lat po tajemniczym zniknięciu Mary, reżyser młodego pokolenia Takayuki Nakamura postanowił przypomnieć jej historię i wyjaśnić zagadkę zniknięcia legendarnej Jokohamy – nakręcił film „Yokohama Mary”.

W 1995 roku Biała Dama miała 74 lata. Częściowo głucha, niedowidząca marzyła już tylko o jednym – najmniejszym nawet własnym kącie. Jej przyjaciel Ganjiro próbował wystarać się dla niej o jakieś lokum. Ale Mary nie miała meldunku, nie była nigdzie zarejestrowana. Pewnego dnia po prostu zniknęła z ulic Jokohamy. Jej obecność często była ignorowana, ale jej brak został błyskawicznie zauważony. Mnożyły się plotki.

Prawda w swojej prostocie okazuje się zaskakująca. Mary spełniła swoje wielkie marzenie o własnym kącie. Wróciła w rodzinne strony i zamieszkała w domu seniora. Zmarła 10 lat później w wieku 84 lat. W Jokohamie pozostała po niej pustka.

Dziękujemy telewizji Planete + za pomoc przy przygotowaniu materiału.