Pierwszy pojedynek wielkich robotów. Nareszcie się tego doczekaliśmy [VIDEO]

Fani opowieści spod znaku “Robot Jox”, “Evangelion” czy “Transformers” z pewnością będą zachwyceni. Ale to nie fikcja – te roboty stworzyły zespoły wynalazców i pilotowały je podczas walki. Ten pojedynek to pokaz możliwości robotyki.
Pierwszy pojedynek wielkich robotów. Nareszcie się tego doczekaliśmy [VIDEO]

Do pojedynku przygotowywano się kilka lat. Amerykanie rzucili wyzwanie japońskiej drużynie po tym, jak w 2012 roku Suidobashi zaprezentował film promocyjny z prawdziwym wielkim robotem sterowanym przez pilota. 

Wymienne ramiona maszyny nazwanej Kuratas pozwalają na montaż wielu rodzajów broni, podwozie oparte na kołach dobrze sprawdza się w warunkach miejskich i można nim sterować zewnętrznie za pomocą smartfona. Wyposażono go nawet w funkcję strzelania na… uśmiech. Jeśli kamera skierowana na pilota we wnętrzu kabiny wychwyci jego ruch twarzy – zostanie uruchomiona broń. Można dosłownie zastrzelić kogoś uśmiechem. Oczywiście broń montowana na robocie w założeniu nie jest zdolna do zabijania ludzi – gumowe kulki i plastikowe pociski rakietnicy raczej nie spowodują wielkich uszkodzeń.

Na potrzeby bitwy robotów Kuratas został wyposażony w wielkie stalowe ramię, które w pierwszej rundzie pozwoliło mu natychmiast pokonać amerykańskiego Iron Glory. Drużyna z USA wystawiła do walki dwie maszyny: wspomnianego Iron Glory oraz Eagle Prime. Oba ustawiono na gąsiennicowym podwoziu i wyposażono w broń strzelecką. Eagle Prime dodatkowo dostanie w późniejszej fazie pojedynku ogromną piłę mechaniczą. 

Pierwszą rudnę starcia w tempie ekspresowym wygrali Japończycy, których Kuratas wykorzystując siłę napędu i stalowe ramie przewrócił Iron Glory na plecy. Z Eagle Prime starł się także dość szybko, jednak gdy roboty zakleszczyły się w uścisku – konieczne było ich rozdzielenie. Wtedy także dokonano wymiany uzbrojenia. Załoga z Japonii postawiła na ostrzał, a Eagle Prime otrzymał wspomnianą piłę – po raz drugi w tej walce okazało się, że w robocich pojedynkach sprawdza się walka w zbliżeniu i z bronią “ręczną”. Eagle Prime ostatecznie został uznany za zwycięzcę drugiego pojedynku.

Jeżeli ktoś nie kocha opowieści o wielkich robotach (jak można nie kochać opowieści o wielkich robotach??) może zadawać sobie pytanie – po co? Pokaz możliwości tego typu maszyn to ogromna inspiracja dla przemysłu, nie tylko obronnego. Owszem, mamy już dźwigi, podnośniki i wiele innych urządzeń, ale kto wie, czy możliwości właśnie takich robotów nie okażą się dla nas kluczowe podczas prac na Marsie, czy w ekstremalnych warunkach na Ziemi. 

Czekamy z niecierpliwością na kolejne walki wielkich robotów! Oczywiście sportowe.