Po przeszczepie wątroby nie ma powrotu do normalnego życia? To mit

Transplantacja wątroby to poważny zabieg. Wbrew krążącym mitom nie jest jednak tak, że po takiej operacji nie można prowadzić normalnego życia.
Po przeszczepie wątroby nie ma powrotu do normalnego życia? To mit

Wątroba to jeden z naszych najważniejszych narządów. Odpowiada m.in. za usuwanie toksycznych związków chemicznych, co sprawia, że jest narażona na uszkodzenia związane z trybem życia. Nie jest jednak tak, że najbardziej zniszczone wątroby mają ludzie nadużywający alkoholu czy narkotyków. „W naszym ośrodku pacjenci, którym przeszczepiamy wątrobę wyłącznie z powodu marskości alkoholowej, stanowią niewielki odsetek. Najczęstsza przyczyna wykonywania tego zabiegu to zniszczenia wywołane przez wirusowe zapalenie wątroby typu C (WZW C) oraz rak. Coraz częściej operujemy też pacjentów z przewlekłymi chorobami dróg żółciowych i schorzeniami autoimmunologicznymi” – wylicza profesor Piotr Milkiewicz z Kliniki Hepatologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Przewlekłe choroby wątroby często nie dają żadnych objawów, które można skojarzyć z tym narządem. Wynika to z faktu, że nie ma on unerwienia czuciowego. Dlatego procesy zapalne prowadzące do marskości często są zupełnie bezbolesne. U pacjentów pojawiają się postępujące wyniszczenie i osłabienie, zaniki mięśni, żółtaczka i zmiany skórne, takie jak tzw. pajączki czy zaczerwienienie dłoni. Gdy trafiają do lekarza, wątroba często jest już tak zniszczona, że jedyne wyjście to przeszczep. Droga do niego jest długa, bo zanim pacjent zostanie zakwalifikowany do zabiegu, trzeba przeprowadzić wiele badań.

 

Czekanie na ratunek

„Niestety, czasami okazuje się, że przeszczepu nie można wykonać. Tak jest np. wtedy, gdy chory ma raka pierwotnego wątroby w bardzo zaawansowanym stadium” – wyjaśnia prof. Maciej Wójcicki, specjalista chirurgii ogólnej i transplantologii klinicznej. Natomiast gdy nowotwór został wcześnie wykryty
– np. ma trzy małe ogniska w wątrobie i nie dał przerzutów do innych narządów – to pacjentowi można uratować życie właśnie dzięki transplantacji. Po kwalifikacji do przeszczepu pacjent spotyka się z chirurgiem, który opowiada o tym, jak krok po kroku będzie wyglądała operacja. Do dyspozycji pacjenta jest również psycholog. Biorca obowiązkowo musi odwiedzić szpitalnego dentystę, który w razie potrzeby leczy uzębienie. Potem pozostaje tylko czekanie. Pacjent, który może przebywać w domu, wychodzi ze szpitala, ale musi być „pod telefonem”. A ten może zadzwonić w każdej chwili.

Oczekiwanie na przeszczepienie wątroby trwa średnio od 4 do 6 miesięcy. W pojedynczych przypadkach może być dłuższe, a w przypadkach pilnych skraca się do kilku dni czy tygodni. Po otrzymaniu wezwania należy stawić się w szpitalu w ciągu 1–2 godzin. Potem chory jest poddawany dodatkowym badaniom i przygotowywany do operacji.

Transplantacji wciąż za mało

W 2015 r. w Polsce do przesz-czepienia wątroby zgłoszono 404 nowych chorych. Łączna liczba pacjentów oczekujących na transplantację tego narządu wyniosła 540. Spośród nich przeszczep od zmarłego dawcy otrzymało 312 osób, natomiast od dawcy żywego 22 osoby (w 2014 r. wykonano łącznie o 26 zabiegów więcej). Średni czas oczekiwania u osób, które przeszły zabieg transplantacji, wyniósł 120 dni. 22 chorych zmarło przed przeszczepieniem. Od roku 1987, kiedy zaczęto wykonywać takie operacje, do końca 2015 r. w Polsce wykonano 3833 przeszczepy wątroby. Jest to ogromna liczba, ale nadal zbyt mała w porównaniu z innymi krajami Europy. W Polsce wykonuje się zaledwie 8,6 takich transplantacji na milion mieszkańców, podczas gdy w Hiszpanii i Belgii ok. 25, we Francji 21, a we Włoszech ponad 18.

 

Skomplikowana wymiana

Jednocześnie w innym miejscu trwa już operacja pobrania narządu. Dawcami są pacjenci, u których stwierdzono śmierć pnia mózgu i którzy za życia nie zadeklarowali, że nie chcą, by ich organy zostały ponownie wykorzystane. Potwierdzanie śmierci pnia mózgu trwa kilkanaście godzin.

Wymaga to zaangażowania anestezjologów, neurologów lub neurochirurgów. Chodzi o to, by orzeczenie nie budziło żadnych wątpliwości. „W pobraniu wątroby uczestniczy 2–3 chirurgów oraz pielęgniarka instrumentariuszka. Nierzadko jest tak, że przy stole operacyjnym spotykają się 3–4 zespoły pobierające różne narządy.

Konieczna jest wówczas dobra koordynacja i współpraca” – opowiada profesor Roman Danielewicz, dyrektor Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant” w Warszawie. Pobrana wątroba jest płukana specjalnym płynem i umieszczana w foliowym worku, a następnie w pojemniku utrzymującym temperaturę około 6 st. W takich warunkach może być przechowywana do 12 godzin. Czasu jest niewiele i dlatego biorca jest wzywany do szpitala jeszcze przed pobraniem narządu lub w trakcie tego zabiegu. „Operacja wszczepienia wątroby trwa od 4–6 do 10–12 godzin, w zależności od techniki, stopnia trudności i temperamentu chirurga. Najpierw trzeba ostrożnie usunąć niewydolny narząd pacjenta. Po tym etapie pojawia się pusta przestrzeń w prawym górnym piętrze jamy brzusznej. Wypełnienie jej nowym narządem pobranym od dawcy wymaga precyzyjnego połączenia naczyń krwionośnych i przewodów żółciowych” – opowiada prof. Wójcicki.

Przeszczep od żywego dawcy

Taki przeszczep to największe wyzwanie dla chirurgów. Trzeba precyzyjnie przeciąć miąższ wątroby w taki sposób, aby uzyskać dwa w pełni wartościowe nieuszkodzone i prawidłowo unaczynione narządy. Wszczepienie jednego z nich biorcy też jest trudne, ponieważ lekarze muszą połączyć ze sobą np. bardzo małe naczynia krwionośne. Nic dziwnego, że w wielu ośrodkach ten etap operacji wykonywany jest przez zespół mikrochirurgów przy użyciu mikroskopów operacyjnych. W naszym kraju tego typu operacje wykonywane są od wielu lat u dzieci dzięki współpracy Centrum Zdrowia Dziecka oraz Centralnego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

 

Powrót do normalności

Po operacji pacjent trafia do sterylnej sali. Przez pierwsze godziny poza personelem medycznym nikt nie ma tam wstępu. Organizm jest wówczas bardzo narażony na infekcje, bo odporność po tak rozległym zabiegu i podanych lekach spada praktycznie do zera. „Transplantacja przypomina wymianę ważnej zepsutej części w samochodzie czy w jakiejś innej skomplikowanej maszynie, która musi działać dalej.

Aby nowa część została zaakceptowana przez nasz organizm, musimy przyjmować leki  immunosupresyjne, które zapobiegają reakcji odrzucania. Co ciekawe, wątroba jest narządem immunologicznie uprzywilejowanym, tzn. nie wymaga podawania dużych dawek takich leków szczególnie w późniejszych latach” – wyjaśnia prof. Wójcicki. W niecałą dobę po przeszczepie wątroby rozpoczyna się walka o powrót pacjenta do normalnego życia. Mimo osłabienia organizmu biorca zaczyna ćwiczyć chodzenie pod opieką pielęgniarki – zbyt długie leżenie zwiększa ryzyko infekcji. Pacjent dostaje również poradnik, w którym zawarte są instrukcje, jak żyć po transplantacji. Dowie się z niego, m.in. że nie może mieć kontaktu ze zwierzętami ani roślinami, musi przestrzegać ścisłej diety i przebywać w idealnie sterylnych warunkach. Czy to prawda? „Ten poradnik wymaga uaktualnienia. Oczywiście warto zachować ostrożność, np. nie pić alkoholu, ale poza tym należy starać się żyć tak, jak żyło się wcześniej.

“Transplantacja wątroby daje wielu pacjentom możliwość normalnego funkcjonowania” – zapewnia prof. Milkiewicz. Jeśli nie pojawią się komplikacje, pacjent jest wypisywany ze szpitala po niecałych dwóch tygodniach. Potem odwiedza oddział co kilka dni w celu wymiany opatrunków czy skontrolowania
funkcji nowej wątroby. Z czasem jednak dzieje się to coraz rzadziej – po kilku latach wystarczy wizyta u lekarza raz na kilka miesięcy. Po operacji zostają blizny na brzuchu, które przypominają logo firmy Mercedes, choć najczęściej są one ledwo widoczne. Do końca życia trzeba brać również leki immunosupresyjne, których dawki ustala lekarz. Owszem, zwiększają ryzyko infekcji, które biorca przechodzi ciężej niż inni ludzie. Ale poza tym nie ma przeciwwskazań np. do uprawiania sportów, pracy zawodowej, zakładania rodziny czy starania się o dziecko. Najważniejsze jest to, że komfort życia w porównaniu z okresem przed operacją jest nieporównywalnie większy. A to pozwala biorcy cieszyć się życiem tak jak każdemu innemu człowiekowi.