“Krokodyl”, dezomorfina: narkotyk zombi

Stosowanie dezomorfiny – pochodnej morfiny – jako narkotyku jest nowym zjawiskiem.

Pierwsze znane przypadki zarejestrowano w 2002 r. na Syberii. Później proceder rozprzestrzenił się na terenie całej Rosji i Ukrainy. Zdaniem niektórych narkotyk może pojawić się też w innych krajach Europy oraz w USA. Dezomorfina, zwana potocznie „krokodylem”, jest tania, łatwa w produkcji, a przy tym drastycznie niszczy organizm.

– W Rosji sięgają po nią na ogół najbiedniejsi narkomani – mówi nam Michał Kidawa z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Według raportu Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) w latach 2000–2008 Rosja zajmowała pierwsze miejsce na świecie pod względem spożycia heroiny.

– Zdarzają się w Rosji przypadki, gdy domowej produkcji dezomorfina jest sprzedawana narkomanom jako heroina. Ludzie nieświadomi „podmiany” na narkotyk o wiele bardziej uzależniający łatwo wpadają w nałóg – mówi „Focusowi” dr hab. prof. nadzw. Mariusz Jędrzejko z Centrum Profilaktyki Społecznej. Dezomorfina jest szczególnie popularna w leżącym przy granicy z Kazachstanem syberyjskim mieście Nowokuźnieck.

Dlaczego “krokodyl”?

„Krokodyl” to potoczna nazwa, pod którą w Rosji znana jest dezomorfina. Jej długotrwałe zażywanie sprawia, że na skórze pojawiają się zielone plamy, które z czasem zaczynają się łuszczyć niczym skóra krokodyla. Szybko zmieniają się w otwarte rany, aż w końcu ciało zaczyna odpadać od kości. Według innej wersji potoczna nazwa narkotyku pochodzi od skrótu alfa-chlorokodydu – substancji używanej do produkcji dezomorfiny.

Jakie konsekwencje ma zażywanie dezomorfiny?

  • MÓZG: Uzależniony cierpi na bezsenność, jest wyczerpany, ma zaburzenia pamięci i problemy z mową.
  • NIEODWRACALNE SZKODY Lekarze, którzy mieli do czynienia z narkomanami zażywającymi nałogowo dezomorfinę, potwierdzają, że uzależnienie od narkotyku jest niezwykle silne. Nawet jeśli uda się wyprowadzić narkomana z nałogu, to i tak zmiany wyrządzone przez dezomorfinę, takie jak utrata mowy, otępienie czy niekontrolowane ruchy, pozostaną.
  • Gnicie uszu, nosa, ust
  • Zapalenie żył – Narkotyk odkłada się w żyłach. Ponieważ nie jest w stanie rozpuścić się we krwi, z czasem powoduje zakrzepy i zatory, które lokują się najczęściej w kończynach i w miejscach odległych od serca.
  • PRZEWIDYWANA DŁUGOŚĆ ŻYCIA: Stopień zniszczenia tkanek jest tak wysoki, że szacowana długość życia uzależnionego od „krokodyla” nie przekracza dwóch, trzech lat.
  • Problemy z wątrobą i nerkami
  • Niegojące się rany
  • Pacjent wydziela ostry zapach leków
  • Zakażenie kości
  • GANGRENA: Mieszanka jest wstrzykiwana zazwyczaj bez wcześniejszego procesu oczyszczania, dlatego „krokodyl” jest odpowiedzialny za uszkodzenia tkanek, reakcje zapalne i gangrenę.
  • AMPUTACJA: W najcięższych przypadkach, u osób w zaawansowanym stadium uzależnienia, może być nawet konieczna amputacja kończyn.

Zagrożenie w Polsce 

– Do naszego biura nie dotarły do tej pory żadne potwierdzone informacje o przypadkach zażywania „krokodyla” w Polsce – uspokaja Michał Kidawa z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. – Była jedna informacja o podejrzeniu użycia tej substancji w Olsztynie, lecz się nie potwierdziła – dodaje prof. Jedrzejko. Według cytowanych przez niego danych w Polsce w ciągu ostatnich trzech lat pojawiło się aż 141 nowych substancji psychoaktywnych, ale nie było wśród nich „krokodyla”.

Zdaniem ekspertów dezomorfina w Polsce nie ma racji bytu: po pierwsze działa u nas skuteczny program metadonowy (którego brak w Rosji), pomagający w złagodzeniu skutków głodu narkotykowego po odstawieniu heroiny i jej podobnych. Po drugie polscy narkomani „z dolnej półki” raczej ugotują kompot z maku, niż sięgną po wynalazek ze wschodu.