CAR-ASUTRA? Gdy auto jest fetyszem. Gra wstępna? Najpierw zadbać o higienę foteli

Wielu lubi uprawiać seks w aucie – choć są i tacy, którzy wolą seks z autem
CAR-ASUTRA? Gdy auto jest fetyszem. Gra wstępna? Najpierw zadbać o higienę foteli

W jakim samochodzie współżyje się najlepiej? Odpowiedź zależy od miłosnej pozycji. W zestawieniu przygotowanym przez znany portal dla mężczyzn Askmen.com pierwsze miejsce zajmuje Bentley Continental Flying Spur Speed. Wprawdzie brytyjska superlimuzyna kusi wielkim 12-cylindrowym silnikiem, ale dla jurorów rankingu ważniejsza okazała się przestrzeń w kabinie i wygodne fotele. Naszym zdaniem najlepiej uprawia się tu miłość w pozycji z nogami rozłożonymi szeroko na boki. Partnerka z łatwością może je rozprostować, bo bentley jest naprawdę przestronny i ma dużo miejsca nad głową. Jest też świetnie odizolowany od świata – głośny orgazm na zewnątrz nie powinien być słyszalny, zwłaszcza kiedy uruchomimy 1100-watowy zestaw audio.

Niezłe noty zebrały też VW Jetta SportWagon – kombi, w którym najprzyjemniej jest w pozycji 69 (auto chwalone przy okazji za niskie zużycie paliwa), kabriolet Ford Mustang Convertible (odwrócona pozycja na jeźdźca) i Lexus LS460L (odmiana z przedłużoną kabiną zyskała wysoką ocenę ze względu na wygodne fotele z masażem i DVD; dziennikarze Askmen.com radzą, żeby po każdym zbliżeniu sprawdzić, czy na tylnej szybie nie zostały ślady odbitych na niej stóp).

Dziesiątą pozycję zajął Cadillac CTS Sport- Wagon. Amerykańskie kombi jest mocne, rodzinne, a do tego łatwo dostępne, hmmm, od tyłu. Może właśnie z tego powodu autorzy rankingu stwierdzili, że do cadillaca pasuje pozycja kolankowo-łokciowa.
 

Jak Kalisz w maluchu

Do seksualnych motoigraszek (w badaniach przeprowadzonych na zlecenie wyszukiwarki rankomat.pl) przyznaje się 29 proc. Polaków i 15,5 proc. Polek. Wypadliśmy blado na tle np. Wielkiej Brytanii, w której 70 proc. poruszających się samochodami obywateli zastępuje czasem łóżko fotelem za kółkiem, a jedna dziesiąta kocha się bez parkowania, podczas jazdy. Polacy stale i z uporem twierdzą, że mieszkańcy Wysp są konserwatywni, a tymczasem tylko nieliczni potrafią – jak poseł Ryszard Kalisz – przyznać się przed kamerą: – Byłem kiedyś szczuplejszy i mogłem „to” robić choćby w maluchu (wywiad dla programu „Ona i On”, na antenie TVN24). Gratulujemy odwagi cywilnej.

 

MOTORYZACJA I SEKS – CAŁKIEM NA POWAŻNIE

Seks – jak się okazuje – całkiem skutecznie wpływa na postrzeganie marek i może, choć w trudnym do zmierzenia stopniu, podwyższać wyniki sprzedaży samochodów. Volvo, na co dzień tak eleganckie i wyrafinowane, wydrukowało plakat, na którym hamulec ręczny jednej z limuzyn prężył się dzielnie niczym męskie przyrodzenie we wzwodzie. Żeby nie było żadnych wątpliwości, całość opatrzono hasłem „Jesteśmy podnieceni tak samo mocno jak wy”. BMW poszło krok dalej – w reklamie pokazało parę uprawiającą seks. Twarz kobiety zasłaniała przy tym gazeta, otwarta na stronie z wielkim zdjęciem sedana z Bawarii. W swoich telewizyjnych spotach reklamowy Jeep kusił całkiem jawnymi obietnicami seksualnej radości z posiadania auta – firma prezentowała możliwości terenowe i świetnie pracujące zawieszenia, pokazując obfite piersi w skąpym staniku, które podskakiwały rytmicznie i to w taki sposób, że nikt nie miał złudzeń, skąd wziął się ich ruch. Podobnych przykładów można mnożyć tysiące, bo seks wzmacnia działanie reklamy – ale tylko na mężczyzn. Amerykańskie pismo „Adweek magazine” przeprowadziło badania z urządzeniem, które kontrolowało ruchy oka. Wynika z nich, że nagie reklamy bardziej podobają się mężczyznom, natomiast wywołują niechęć i zażenowanie u kobiet.
 

CAR-ASUTRA

Przed kilkoma laty „Playboy” opisał przypadek pewnego Anglika, którego fetyszem są auta i łodzie motorowe. Mieszkaniec Wysp kocha samochody miłością niezwyczajną – uprawia nawet z nimi seks. I nie jest w swojej „inności” odosobniony – auta zamiast kobiet wybiera także 57-letni Amerykanin Edward Smith opisany przez magazyn „The Telegraph”. Mister Smith zamienił żonę na Volkswagena Garbusa, którego czule nazywa „Vanilla”. – Jestem romantykiem i piszę poezję poświęconą motoryzacji. Zdarza się, że swoim autom śpiewam i z nimi rozmawiam. Nie zamierzam się zmieniać, bo nie jestem chory. Miłość do samochodów noszę głęboko w sercu, to po prostu mój seksualny wybór – twierdzi Amerykanin, który nie jest w swoim wyborze odosobniony. Dziennikarze „The Telegraph” podają, że internetowe fora skupiają pół tysiąca moto-seksmaniaków!
 

 

Czynności wstępne

Przed miłosnymi uniesieniami najpierw trzeba zadbać o higienę foteli, potem je rozłożyć i – jeszcze zanim zajmiemy się przyjemnościami – trzeba dokładnie ustalić, gdzie znajduje się dźwignia zmiany biegów (żeby się na nią nie nadziać). Auto – dla bezpieczeństwa – lepiej zostawić na biegu i koniecznie z włączonym hamulcem ręcznym. Internauci nie próżnują także w kwestii wymiany doświadczeń. Więcej rad znajdziecie na www.experienceproject.com