Seks. Wróg czy przyjaciel sportowca?

Wielu trenerów przed ważnym meczem, walką, biegiem czy wyścigiem zabrania swoim zawodnikom uprawiania seksu, a nawet masturbacji. Postanowiliśmy sprawdzić, czy mają rację.

Glenn Hoddle, selekcjoner reprezentacji Wielkiej Brytanii w latach 90. XX wieku i trener Manchester United, nie pozwalał przed meczami współżyć piłkarzom (nawet tym pozostającym w stałych związkach). „Żony mogą sobie przyjechać na mecz, żeby wesprzeć mężów. O seksie nie ma mowy” – napominał zawodników w 1998 r., gdy jechali na Puchar Świata. Równie ostre warunki narzucał swoim piłkarzom szef meksykańskiej jedenastki Miguel Herrera, tłumacząc, że nikt jeszcze nie umarł od czterdziestodniowego seks-postu.

Tę dewizę wyznawał też legendarny trener polskiej reprezentacji Kazimierz Górski. „Nie tolerował seksu przed meczem, alkoholu, wszelkich naruszeń regulaminu” – wspomina w rozmowie z ofsajd.onet.pl legendarny bramkarz Jan Tomaszewski i przytacza ciekawą historię dotyczącą reprezentacji Brazylii. „Przed mistrzostwami świata w Anglii Canarinhos byli na miesięcznym zgrupowaniu. Testosteron buzował, a trener chciał mieć zawodników pod kontrolą. Dlatego zabrał ich do domu publicznego, oficjalnie. Dziewczyny przebadano, a potem piłkarze mogli zaspokoić swoje potrzeby” – opowiada Tomaszewski. Polacy mogli tylko patrzeć na to z zazdrością, a trener Brazylijczyków cieszył się po tym wyskoku nie tylko większym poważaniem, ale też skuteczniej mógł ogarnąć krewkich z natury piłkarzy.

Zresztą zawodnicy – młodzi przecież i z dużym popędem – i tak często robią swoje. Ronaldinho lubił pobaraszkować przed meczem, bo dzięki temu, jak twierdził, „odnajduje szczęście i lepiej gra”.

Wobec takich postaw, powszechnych wśród innych piłkarzy, kuriozalne mogło wydać się zalecenie UEFA wydane przed Euro 2012, żeby partnerki odwiedzały zawodników nie częściej niż raz na cztery dni.

 

WSTRZEMIĘŹLIWOŚĆ PROCENTUJE?

Piłkarze nie są wyjątkami. Podejście do seksu dzieli całe środowisko sportowe, a zawodnicy i trenerzy rozmaitych dyscyplin często popadają w tej sprawie ze skrajności w skrajność.

W starożytnej Grecji do zachowania umiaru w życiu intymnym przekonywał olimpijczyków sam Platon. I chociaż minęło kilka tysięcy lat, wielu sportowców wciąż na ten apel odpowiada. Muhammad Ali przed ważnymi walkami stronił od kobiet. Krzysztof „Diablo” Włodarczyk we wstrzemięźliwości upatruje swojej mocy i skuteczności na ringu. „Wyprowadziłem się z domu, śpię sam, bez żony. Musiałem zapomnieć o seksie. W ringu dzięki temu będę miał więcej adrenaliny. Żona doskonale to rozumie” – opowiadał na łamach „Faktu” o przygotowaniach do walki z Francisco Palaciosem, który też przyznał, że od dawna nie uprawia seksu.

 

„Gdy nie było nic, to wygrałem, a gdy spędziłem z żoną noc – doleciałem trzeci” – ujawnił nasz skoczek narciarski Piotr Żyła. Jednak inni tak zawzięci nie są, a też osiągają dobre wyniki. Fin Harri Olii wręcz zasłynął z tego, że nieźle skakał na kacu i to po nocy spędzonej z prostytutkami.

 

GDZIE TEN TESTOSTERON?

Surowi trenerzy zabraniający seksu i masturbacji twierdzą, że taka abstynencja przynosi korzyści w postaci lepszego wyniku. Sfrustrowany zawodnik jest agresywny, a swoje napięcie powinien rozładować na boisku. „Ten stereotyp wciąż się utrzymuje, chociaż najnowsze podejście do sportu przeczy temu, czego byliśmy uczeni przez wiele lat” – mówi Izabela Jąderek, psycholog seksuolog. „Badania naukowe prowadzone od dłuższego czasu dowodzą, że dobry zawodnik to zawodnik wypoczęty i szczęśliwy, a do tego seks może się bardzo przyczynić. Powoduje wydzielanie się endorfin, które poprawiają samopoczucie, co z kolei sprzyja koncentracji” – dodaje Jąderek. Zgadza się z nią kierowca rajdowy Kajetan Kajetanowicz: „W mojej ocenie najważniejsza jest psychika, a nie siła. Jeśli seks pozwala się wyluzować i odprężyć przed startem, to jest jak najbardziej na miejscu. Słyszałem, że w wielu dyscyplinach przed zawodami jest zakazany, ale rajdowcy to na szczęście nie tenisiści” – dodaje.

Izabela Jąderek przywołuje badania opublikowane w magazynach naukowych „Clinical Journal of Sports Medicine” i „The Journal of Sports Medicine”, w których wzięło udział ponad 2000 sportowców. Wykazały one, że seks nie wpływa na parametry generowane podczas prób wysiłkowych (nawet uprawiany na  12 godzin przed badaniem), gdyż nie zmniejsza poziomu tlenu ani krwi w organizmie. Ewentualny wydatek energetyczny też nie stanowi problemu, bo podczas zwykłego stosunku spala się zwykle ledwie kilkadziesiąt kalorii.

Oczywiście są też wyjątki, gdy seks trwa długo i jest męczący. Ale i tak trudno porównywać miłość fizyczną z aerobami, którymi kończy się zwykle każdy trening. Pół godziny biegu na maszynie eliptycznej (orbitreku) kosztuje 300–400 kalorii. Skoro taki trening nie przeszkadza, to i seks też nie powinien niczego zmienić. Warto przy okazji obalić kolejny mit, jakoby ejakulacja obniżała poziom testosteronu, odbierając zapał i chęć wygranej. „Stosunek nie zmniejsza, lecz zwiększa poziom testosteronu w organizmie, co przekłada się na chęć walki i dominacji”  – prostuje Izabela Jąderek. „Kobiety osiągają lepsze rezultaty po tym, jak mają orgazm, zwłaszcza w przypadku skoków wzwyż i biegów” – przekonywał przed igrzyskami w Atlancie dr Aleksander Olszaniecki, izraelski trener od przygotowania fizycznego. Natomiast abstynencja seksualna redukuje u mężczyzn testosteron do poziomu mierzonego u… dzieci. A to dla sportowca przecież zabójcze.

„Z fizjologicznego punktu widzenia nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, czy seks przez zawodami pomaga czy przeszkadza” – mówi fizjolog sportu dr Krzysztof Mizera. „Duże znaczenie ma  charakter czy wiek zawodnika. Jeśli młody sportowiec ma duże potrzeby i na dwa–trzy dni przed zawodami będzie myślał tylko o seksie, odbije się to niekorzystnie na jego formie. W takiej sytuacji stosunek może przynieść więcej pożytku, choćby w postaci rozluźnienia psychicznego, niż wymuszony celibat” – mówi dr Mizera. Zaznacza jednak, że do współżycia nie powinno dojść na kilka godzin przez zawodami. Istotna  jest też pozycja – nazbyt ekwilibrystyczna  może spowodować kontuzję i wykluczyć sportowca z zawodów. Zdawał sobie z tego sprawę trener reprezentacji Chorwacji, który podczas Euro 2012 pozwolił swoim piłkarzom uprawiać seks, ale nie w dziwacznych pozycjach.

 

TRENERZY SWOJE, ZAWODNICY SWOJE

Coraz więcej działaczy rozumie, że sukces i wynik w sporcie, podobnie jak seks, mają początek w głowie. A młodzi zawodnicy, zgodnie z hasłem, że krew nie woda, i tak będą robić swoje. Nikt nie zaprzeczy, że w wioskach olimpijskich miłość kwitnie na całego. Dowody? Podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi siedmiu tysiącom sportowców rozdano 100 tys. prezerwatyw. W 2012 r. w Londynie każdy olimpijczyk dostał 15 kondomów, które miały starczyć na 17 dni sportowych zmagań (w sumie rozdano 150 tys. „gumek”).

 

Niestety, łóżkowe harce wymagają tak prozaicznej rzeczy jak czas. Co prawda satysfakcję można osiągnąć w kilka minut, ale w praktyce seks często skraca czas odpoczynku. Jeśli noc będzie za krótka, to sportowiec, choć zaspokojony, obudzi się zmęczony. Ostrożność w tej kwestii zaleca się więc maratończykom, którzy muszą być wypoczęci. Bieg na dystansie 42 km to ogromne wyzwanie dla organizmu, lepiej więc relaks zostawić sobie na deser. Najrozsądniej do tematu podchodził legendarny Pele, który mawiał, że „seks przed meczem nie szkodzi piłkarzowi, szkodzi natomiast zarywanie nocy przed meczem w poszukiwaniu seksu”. 


SPORT POMAGA W ŁÓŻKU

Rozmowa z Izabelą Jąderek, psychologiem i seksuologiem

Fit&Forma: Jak sport wpływa na życie seksualne?

Izabela Jąderek: Zalet można wymieniać bez liku. Wysiłek sprawia, że w organizmie wydzielają się endorfiny odpowiedzialne za dobre samopoczucie. Na przykład piłka nożna poprawia krążenie i usprawnia oddychanie, obniża ciśnienie krwi, wzmacnia naczynia krwionośne. Rywalizacja na boisku podnosi stężenie testosteronu około 30 proc., zwiększając tym samym poziom libido. Z kolei bieganie doskonale redukuje stres i napięcie, które są największymi wrogami seksu. Szybka utrata kilogramów dodaje pewności siebie, a także zwiększa atrakcyjność w oczach partnera. Ogólnie poprawia też wydolność organizmu, angażując wszystkie grupy mięśni. Dotlenia serce, obniża ciśnienie krwi i chroni naczynia krwionośne. Lepsze ukrwienie sprawia, że czerpiemy większą satysfakcję z dotyku, również narządów płciowych. Najszybciej narażone na zmiany naczyniowe są naczynia krwionośne w prąciu, zatem sport będzie wpływał na poprawę zdrowia fizycznego, w tym również seksualnego. U kobiet dobre unaczynienie powoduje lepszy przepływ krwi w obrębie sromu. 

F&F: A spokojna joga?

I.J.: Słynie z tego, że redukuje poziom kortyzolu (hormonu stresu), uelastycznia ciało, poprawia sprawność, wpływa na poziom libido, koncentrację, uważność i spokój umysłu. Brak napięcia lub umiejętność radzenia sobie z nimi, koncentracja na „tu i teraz”, oddech (kluczowy dla seksu!), skupienie, świadomość potrzeb swoich i partnera – to wszystko wzmaga namiętność i pozwala kochać się przez długie godziny. Asany, wykonywane podczas jogi w szczególny sposób dbają o centra energetyczne poprzez dostarczenie do nich energii życiowej nazywanej praną, wpływają na uspokojenie ciała i umysłu, redukują zaburzenia psychosomatyczne, dają większą świadomość komunikatów płynących z ciała. Wzrost pewności siebie i samoakceptacji to większe skupienie się na doznaniach płynących z relacji seksualnej. Wielu mężczyzn praktykujących jogę regularnie dostrzega poprawę w długości stosunków seksualnych i intensywności orgazmów. Dzieje się tak, ponieważ joga wzmacnia mięśnie miednicy, a to przekłada się na silniejsze skurcze i mocniejsze doznania orgazmiczne. Regularne ćwiczenie jogi redukuje też zaburzenia erekcji i pomaga kontrolować przedwczesny wytrysk.

F&F: Jak uprawianie sportu wpływa na płodność?

I.J.: Jeśli para stara się o dziecko, musi zadbać o aktywność fizyczną. Z badań opublikowanych w „The Journal of Sports Medicine” wynika, że ćwiczenia fizyczne dobroczynnie wpływają na gospodarkę hormonalną obojga partnerów, a co za tym idzie, również na płodność. Kobiety zmagające się z nadwagą, nie uprawiające sportu mogą mieć problem z zajściem w ciążę w wyniku rozregulowanego stężenia insuliny (zbyt wysoki jej poziom negatywnie wpływa na przysadkę mózgową – gruczoł odpowiedzialny za wydzielanie hormonów związanych z płodnością). Dodatkowo mogą mieć problemy z cukrzycą, krążeniem, są narażone na choroby jajników, a te schorzenia też wywołują problemy z płodnością. U mężczyzn zbyt wysoki poziom tłuszczu negatywnie wpływa na stężenie plemników i ich ruchliwość. Pod wpływem nadwagi dochodzi do przemian hormonalnych, w wyniku których testosteron ulega zamianie w estrogeny (żeńskie hormony), obniżając libido i sprawność seksualną. Zbyt wysoka temperatura jąder, notowana u otyłych mężczyzn, negatywnie wpływa na proces wytwarzania nasienia.