Seryjni mordercy. 10 najbardziej koszmarnych zabójców

Dla większości seryjnych morderców żądza sławy jest pożywką, która skłania ich do popełniania kolejnych zbrodni. Tak przynajmniej twierdzą kryminolodzy.

Publikujemy listę największych – naszym zdaniem – seryjnych morderców świata, choć mamy świadomość, że rankingi nie są tu miarodajne. Czym bowiem mierzyć ową „wielkość” – liczbą ofiar czy skalą ich cierpienia? Wśród wielkich zbrodniarzy znalazł się również śląski wampir Zdzisław Marchwicki. Nasz wstydliwy polski wkład…

Potwory z Kolumbii

Z tego kraju pochodzi trzech zwyrodnialców, którzy od lat 60. zamordowali po kilkadziesiąt-kilkaset osób w Kolumbii, Ekwadorze i Peru. Pedro Lopez („Potwór z Andów”), Daniel camargo Barbosa („Bestia z Andów”) i Luis Garavito („Goofy”) nie działali wprawdzie razem, ale łączyło ich to, że torturowali, gwałcili i mordowali dzieci.

Barbosa i Lopez wybierali małe dziewczynki, a Garavito – chłopców. Zwyrodnialcy mieli sporo szczęścia i uniknęli kary śmierci. Lopez, mogący odpowiadać aż za 300 ataków, jest już ponoć na wolności. Za to Barbosa został zabity w więzieniu przez krewnego jednej z ofiar.

Andriej Czikatiło

W relacjach z procesu pokazywano go w żelaznej klatce, niczym filmowego Hannibala Lectera. Dla Polaków „rzeźnik z Rostowa” stał się symbolem zdziczenia w krajach b. ZSRR. W latach 1978–1990 miał zamordować 53 osoby. W większości dzieci i nastolatków: uciekinierów z domu i „bezprizornych” spod dworców.

Mordowanie dawało mu seksualną satysfakcję, której normalnie nie osiągał, bo był impotentem. W życiu doświadczył klęski głodu na Ukrainie i bestialstw drugiej wojny światowej, ale sąd nie uznał tego za żadne usprawiedliwienie. Skazał go na karę śmierci. W 1994 r. wyrok wykonano – strzałem w tył głowy.

Zdzisław Marchwicki

Na miano Wampira z Zagłębia i jednego z najsłynniejszych morderców PRL-u zasłużył w latach 60. XX wieku. Przez ponad pięć lat Zdzisław Marchwicki siał grozę na południu Polski – kiedy w końcu wpadł, sąd zarzucił mu 14 morderstw oraz sześć prób zabójstw.

Swą pierwszą ofiarę zgładził w miejscowości Dąbrówka Mała późną jesienią 1964 r. W następnym roku miał już na koncie 11 ofiar – policja ustaliła, że morderca najpierw zabijał kobiety ciężkim tępym przedmiotem, a następnie odbywał z nimi stosunek seksualny. Śląsk opanowała wielka trwoga, szczególnie kiedy pojawiła się plotka, że Wampir zamierza uczcić tysiąclecie państwa polskiego, mordując… tysiąc kobiet.

W 1966 roku zbrodniarz miał pecha zamordować Jolantę Gierek, bratanicę I sekretarza KW PZPR w Katowicach. Podobno wtedy milicja przystąpiła do łapania Wampira z jeszcze większą niż dotychczas determinacją. Ostatnie morderstwo miało miejsce jesienią 1970 roku, a w styczniu 1972 r. organom ścigania udało się, w wyniku operacji Anna, zatrzymać sprawcę.

Okazał się nim 45-letni Zdzisław Marchwicki. Wprawdzie pojawiły się wątpliwości co do jego winy, ale władze chciały zakończyć całą sprawę jak najszybciej. Zdzisław Marchwicki został stracony 26 kwietnia 1977 roku w jednym z katowickich garaży milicyjnych.

W latach 90. pojawiło się wiele spekulacji na temat błędu wymiaru sprawiedliwości. Oskarżyciel w tej ponurej sprawie, 84-letni dziś prokurator Józef Gurgul odmówił nam komentarza.

Kuba Rozpruwacz

W porównaniu z seryjnymi mordercami z XX w. może wypadać blado, w końcu najprawdopodobniej ma na koncie „tylko” pięć ofiar… Jednak morderca z londyńskiej dzielnicy Whitechapel, który zasiał tam terror jesienią 1888 r., przeszedł do historii i legendy. Nigdy nie został odnaleziony, a wśród podejrzanych znajdowali się zarówno biedni imigranci, jak i miejscowi notable.

Na ofiary wybierał prostytutki. Mordował je, masakrował, wycinał im organy… choć nie doszło do gwałtów, kryminolodzy twierdzą, że Kuba Rozpruwacz musiał mieć zaburzenia seksualne.

Peter Kürt

„Wampir z Düsseldorfu”, podobnie jak “Rzeźnik z Rostowa” poznał w dzieciństwie, co to głód i okrucieństwo. Poznał też ponoć smak krwi z ubijanych zwierząt. To ona – tyle że ludzka – miała mu w przyszłości dawać prawdziwą seksualną rozkosz.

W roku 1929 dokonał serii okrutnych morderstw na dziewczynkach i dorosłych kobietach. Bywało, że ofiary miały rozerwane pochwy pokłute nożyczkami piersi i poderżnięte gardła. Schwytany Kürten do wszystkiego się przyznał. Skazany na ścięcie zapytał, czy usłyszy przed śmiercią przyjemny dźwięk jaki wydaje krew, wypływająca z szyi…

Il Mostro

Jak Ameryka zmagała się ze sprawą seryjni zabójcy „Zodiaka”, tak włoskie organy ścigania długo poszukiwały „potwora z Florencji”. Zamordował on 16 osób w latach 1968–1985. Na ofiary często wybierał pary zakochanych, oddających się miłosnym igraszkom w zaparkowanych autach. Zwłoki kobiet kaleczył w okolicach części intymnych.

Za zbrodnie skazano trzech mężczyzn: Pietro Paccianiego, Mario Vanniego i Giancarlo Lottiego. Ale wątpliwości  pozostały. Zdesperowana policja zatrzymała nawet pisarza Douglasa Prestona, pracującego nad książką o tej sprawie i mającego własnego podejrzanego.

Dusiciel z Bostonu

Grasował w latach 1962–1964.  W Bostonie i okolicach zamordował 13 kobiet w wieku od 19 do 85 lat. Po dokonaniu gwałtu dusił je, m.in. rajstopami. Na podstawie zeznań niedoszłej ofiary policja ujęła niejakiego Alberta de Salvo. Wszedł do mieszkania kobiety, udając detektywa. Potem związał ją i zamierzał zgwałcić.

Nagle jednak zrezygnował. Powiedział “przepraszam” i zniknął. De Salvo skazano na dożywocie. Nie wiadomo, czy faktycznie odpowiada za wszystkie zbrodnie, ale sam nic już nie wyjaśni. W więzieniu został zasztyletowany.

Marc Dutroux

Skazany za porwanie, gwałty i tortury, jakich dopuścił się na sześciu nastolatkach. cztery z nich nie przeżyły, dwie umarły w piwnicy, podczas gdy policja nieudolnie tropiła porywacza. Po zatrzymaniu pedofila, wśród Belgów mnożyły się teorie spiskowe. Dutroux nagrywał bowiem filmy z dziecięcą pornografią, na które nie brakowało w Europie zbytu.

Kiedy więc w 1998 r. w drodze do sądu obezwładnił strażnika i zbiegł, cała Belgia zastanawiała się, czy to domniemana „pedofilska siatka” pomogła mu w ucieczce? Został jednak zatrzymany i w 2004 r. skazany na dożywocie.

Ted Bundy

Przystojny, miły, wykształcony. Kto by pomyślał, że to seryjny morderca? W latach 1973–1978 zgwałcił i zabił przynajmniej 30 młodych kobiet, najczęściej przypominających jego dawną sympatię. Dopuszczał się nekrofilii. Ofiarom odcinał głowy, potem kopulował z bezgłowymi ciałami…

Skazany na krzesło elektryczne, próbował uniknąć kary śmierci, podejmując współpracę z FBI przy odnalezieniu „zabójcy z Green River” (okazał się nim niejaki Gary Ridgway, ostatecznie skazany na dożywocie za zamordowanie przynajmniej 50 kobiet). Bundy nie pomógł policji ani sobie. Stracono go  24 stycznia 1989 r.

Gilles de Rais

Mając dwadzieścia kilka lat, walczył u boku Joanny d’Arc. Sam jednak święty nie był. Zafascynował się okultyzmem. Zaczął składać ofiary z dzieci. Mówi się o kilkudziesięciu lub nawet kilkuset ofiarach. Podczas procesu de Rais przyznał, że dusił ofiary, kaleczył, gwałcił, onanizował się na konających dzieciach, a potem porównywał „piękno” głów i członków zamordowanych.

Skazany, został stracony wraz ze swymi wspólnikami 26 października 1440 r. Powieszono go, a następnie spalono. Dziś niektórzy próbują bronić de Raisa, twierdząc, że był niewinną ofiarą polowania na czarownice…