Sztuczne światło zabija przyrodę

Ludzie cieszą się z jasno oświetlonych ulic i mieniących się kolorowymi refleksami fasad budynków. Dla wielu zwierząt sztuczne światło oznacza jednak zagładę.

Pojedyncze organizmy i całe ekosystemy znają naturalny rytm dnia i nocy, światła i ciemności. Wyznacza im pory na sen, jedzenie, polowanie, rozmnażanie, hibernację. Ten porządek zaburza sztuczne oświetlenie. Miasta pochłaniają coraz większe obszary, które nocą nie są już ciemne. Łuny nad zurbanizowanymi terenami widać nawet z kosmosu. Naukowcy oceniają, że sztuczne światło jest dziś najbardziej rozpowszechnionym i najszybciej zwiększającym swój zasięg zanieczyszczeniem środowiska naturalnego. Przyroda cierpi na ciężki niedobór ciemności.

Lampy prowadzą na manowce

Najwcześniej zauważono, że światło dezorientuje i zabija całe stada ptaków. Wieże telewizyjne i radiowe, kominy, wysokie budynki są dla nich wielkim zagrożeniem. Krytyczne okresy to wiosna i lato, gdy miliony ptasich podróżników ruszają w drogę. Księżyc i gwiazdy są dla ptaków punktami orientacyjnymi. Kiedy trafią w rejon jasno oświetlony, zderzają się ze sobą, wpadają na skąpane w świetle konstrukcje albo krążą wokół nich aż do wyczerpania. Ornitolodzy podejrzewają, że maszty radiowe dodatkowo zakłócają funkcjonowanie ptasiego zmysłu magnetycznego.

Jeden z najbardziej spektakularnych wypadków zdarzył się w 1981 roku, w Kanadzie w stanie Ontario. Ponad 10 tys. ptaków rozbiło się tam o komin elektrowni Hydrox. Na świecie straty wśród małych gatunków w okresie mi-gracji liczone są w milionach. Ptaki morskie także nie są bezpieczne.

Zwłaszcza takie jak nawałnik duży, żywiący się planktonem, który emituje światło (to tzw. bioluminescencja). Blask bijący z platform wiertniczych czy latarni morskich jest dla niego fałszywą zapowiedzią posiłku.

Już w latach 60. XX w. uwagę naukowców przyciągnęły plaże Florydy, na których rok w rok rozgrywa się inny dramat. Są to tereny lęgowe trzech gatunków żółwi: karetta, skórzastego i zielonego. Jaskrawe światło pochodzące z hoteli wyrastających tuż za plażą zniechęca samice do wychodzenia na ląd. Dla małych żółwików jest nie mniej groźne. Im szybciej po wykluciu się z jaja trafią do morza, tym dla nich lepiej. Tam gdzie nie ma ludzkich osiedli, radzą sobie świetnie z wyborem drogi. Po prostu odwracają się tyłem do najciemniejszej strony, czyli roślinności porastającej wydmy. Woda odbija światło, więc jest zawsze jaśniejsza. Na terenie nadmorskich kurortów zdezorientowane żółwie pełzną jednak w głąb lądu lub wzdłuż plaży. Czasami ta wędrówka trwa aż do rana, a wtedy są zjadane przez ptaki, miażdżone przez samochody lub wysychają na słońcu.

Z roku na rok żółwi jest coraz mniej. Jak można je uratować? „Montowane są czujniki ruchu, które włączają światło tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdują się ludzie. Stosuje się też żarówki o słabszej mocy i osłony na zewnętrzne oświetlenie, by nie było go widać z plaży. Te rozwiązania są skuteczne tam, gdzie zaludnienie jest niewielkie, ale nie w miastach, w których jest tak wiele źródeł światła, że niebo nad nimi rozjaśnia łuna widoczna z daleka” – wyjaśnia „Focusowi” prof. Michael Salmon z Florida Atlantic University.

 

Jednych przyciąga, innych płoszy

Kolejnym dobrze znanym przykładem są owady, które giną wokół lamp. W Niemczech oszacowano, że podczas każdego lata latarnie miejskie doprowadzają do zguby setki miliardów najróżniejszych stworzeń: ciem, chrząszczy, sieciarek, chruścików, komarnic, os, pasikoników.

Światło przyciąga wiele zwierząt, ale równie wiele najzwyczajniej w świecie odstrasza. Niektóre gatunki gryzoni żerują tylko podczas nowiu, a najmniej jedzą podczas pełni Księżyca, bo wtedy noce są najjaśniejsze. Nic dziwnego – światło pomaga drapieżnikom znajdować ofiary. Aktywne w nocy są również węże, salamandry i żaby. Niektóre gatunki żerują tylko tuż po zmierzchu. Światło, którym człowiek rozprasza ciemności, powoduje, że te zwierzęta pozostają w ukryciu o kilka godzin dłużej. Właśnie w ten sposób reagowały salamandry badane przez dr Sharon Wise i prof. Bryanta Buchanana z Utica College. Niestety, w niektórych regionach nigdy nie panują korzystne warunki – w rezerwacie w okolicach San Diego wyginęły wszystkie polujące nocą węże z gatunków Arizona elegans i Rhinocheilus lecontei.

Prof. Buchanan odkrył, że nawet krótki błysk światła może spowodować, że rzekotki  – niewielkie płazy spędzające większość życia na drzewach – na długo nieruchomieją. „To skutek przystosowań ich oczu do nocnego trybu życia. Nagły rozbłysk może je oślepiać. Niekiedy potrzebują dużo czasu, by znów ostro widzieć. Marc Mazerolle udowodnił w czasie eksperymentów, że żaby przestają się poruszać, gdy pada na nie światło samochodu. Być może to jest właśnie przyczyna ich wysokiej śmiertelności na drogach” – opowiada „Focusowi” prof. Buchanan.

Polowanie pod latarnią

Są też gatunki, które nauczyły się wykorzystywać sztuczne światło dla własnych korzyści. Foki w Kanadzie bardzo sprytnie łapią migrujące młode łososie. Nocą tworzą szpaler, ustawiając się „ramię w ramię” w nurcie rzeki Puntledge blisko jej ujścia do morza. Miejsce na zasadzkę wybierają starannie – zawsze czekają pod oświetlonym mostem. Łososie płyną do Pacyfiku tuż pod powierzchnią wody i foki chwytają je z łatwością. Wygaszenie świateł na moście skutecznie utrudnia im zdobycie pokarmu.

W południowej Szwecji sprawdzano, które z nietoperzy żywią się owadami gromadzącymi się wokół ulicznych lamp. Okazuje się, że potrafią to tylko szybko latające gatunki, które mają długie wąskie skrzydła i namierzają owady w otwartej przestrzeni z dużej odległości. Do tej grupy należą borowiec wielki, mroczek posrebrzany, mroczek pozłocisty oraz karlik malutki. Spotykano je na terenie wsi, na przedmieściach, a nawet w miastach. Zupełnie inaczej zachowują się nietoperze o szerokich i krótkich skrzydłach, które latają wolno, sprawnie manewrują w powietrzu i potrafią wyszukać pokarm wśród gęstej roślinności i nad powierzchnią wody. W Wielkiej Brytanii badano, jak światło działa na podkowce małe – bardzo już rzadki w Europie gatunek nietoperza. Podkowiec lata powoli, więc bardziej niż innym gatunkom zagrażają mu drapieżne ptaki. Nie tylko nie próbuje chwytać owadów gromadzących się w świetle lamp, ale wręcz omija je z daleka.

Co innego pająki. Te specjalnie rozsnuwają sieci pod lampami. Podczas badań odkryto, że nawet w laboratorium, gdzie nie ma żadnych owadów, robią swoje sieci w oświetlonych miejscach. Ta umiejętność jest więc cechą dziedziczną. Ale ponieważ elektryczne oświetlenie pojawiło się zaledwie sto lat temu, takie ewolucyjne przystosowanie mogło się wykształcić tylko u gatunku, który bardzo krótko żyje. Także dla gekonów i jaszczurek światło oznacza bardziej udane polowanie.

Obfitość pokarmu jednak nie zawsze jest dobra. Łabędzie, które zimują w Wielkiej Brytanii, mają w niektórych miejscach dość światła, by jeść przez całą noc i cały dzień. W efekcie szybciej odkładają zapas tłuszczu i są gotowe do przelotów na tereny lęgowe. Docierają tam wcześniej niż normalnie, a wówczas trafiają na gorszą pogodę i mniej pokarmu.

 

Kto nie lubi seksu przy świetle?

Sztuczne oświetlenie wpływa także na rozmnażanie ptaków. W Wiedniu przez kilka lat badano pięć gatunków ptaków: ziębę zwyczajną, sikorę modrą, sikorę wielką, kosa i rudzika. Sprawdzano, jak zachowują się w lesie, a jak w pobliżu lamp. W oświetlonych miejscach samice sikory modrej wcześniej składały jaja. Nie jest to bez znaczenia, bo może prowadzić do rozmijania się okresu, w którym młode w gnieździe mają największy apetyt, ze szczytem obfitości pokarmu, który rodzice mogą znaleźć.

Sztuczne oświetlenie powodowało także, że samce wszystkich badanych gatunków zaczynały wcześniej rano śpiewać. Śpiew u ptaków jest miernikiem ich kondycji i jakości genów. Im lepiej samiec śpiewa, tym lepiej się zapowiada jako ojciec przyszłego potomstwa i tym chętniej przyjmują go samice. Poranne trele przekładały się na więcej „skoków w bok” i dwukrotnie większą liczbę potomstwa z nieprawego łoża niż w przypadku samców mieszkających w głębi lasu. Oświetlenie sprawia więc, że część samców dostaje niezasłużone fory.

Natomiast samice żaby Physalaemus pustulosus obniżają wymagania wobec partnerów. Zwykle są bardzo wybredne, ale pod wpływem światła latarni szybko dokonują wyboru. Prawdopodobnie nie chcą przeciągać zachowań godowych, by nie narażać się na niebezpieczeństwo. Niektóre płazy po prostu rezygnują z rozmnażania. Tak działo się podczas eksperymentu prowadzonego przez prof. Buchanana. Żaby w zagrodzie przestawały kopulować, gdy na pobliskim stadionie trwały wieczorem mecze piłki nożnej. Zwierzęta reagowały na łunę, która rozjaśniała niebo w okolicy. Z kolei samce rzekotek w pobliżu światła milkną, zamiast kumkaniem wabić samice. Nie łączą się więc w pary.

Zwierzęta żyjące cały czas w wodzie także są wrażliwe na zanieczyszczenie światłem. Małe skorupiaki zwane rozwielitkami wypływają w nocy na powierzchnię jeziora i wyjadają glony. Za dnia opadają w głąb zbiornika. Sztuczne oświetlenie zatrzymuje je kilka metrów od powierzchni wody, gdzie są pożerane przez ryby. W konsekwencji może dochodzić do zakwitów glonów, a jakość wody się obniża. Takie zjawisko częściej obserwuje się w zbiornikach na terenach zabudowanych.

Kłopoty mają również koralowce. Sztuczne światło może zakłócać rytm ich rozmnażania, w naturze wyznaczany przez fazy Księżyca. Blask dobiegający nocą z metropolii, pól naftowych czy łodzi rybackich szkodzi rafom koralowym m.in. w Morzu Czerwonym, Zatoce Perskiej, u wybrzeży Tajlandii i Chin. To kolejny przykład na to, że w większości przypadków sąsiedztwo człowieka nie jest dobre dla przyrody.