Wołoszański: Czarny dym nad Watykanem

Ustąpienie Benedykta XVI, skandal z Bankiem Watykańskim, zamach na Jana Pawła II – wokół Tronu Piotrowego dzieje się wiele niewyjaśnionych rzeczy…

Po raz kolejny okazało się, że w wielkiej światowej polityce tajemnica łączy się z lepiej lub gorzej spreparowaną wersją wydarzeń. A ogromna większość tych wersji w znacznym stopniu mija się z prawdą. Do takiego wniosku można było dojść, obserwując konklawe.

Wybór papieża Franciszka w naturalny sposób sprowokował pytanie, dlaczego Benedykt XVI tak niespodziewanie zrezygnował? Od razu pojawiły się następne: czy jego decyzja miała związek z aferą kamerdynera Paolo Gabriele – aresztowanego i oskarżonego o  wyniesienie tajnych dokumentów z Watykanu, a następnie skazanego na półtora roku więzienia?

A było w tych materiałach coś szczególnie ważnego, gdyż dobrze  poinformowana włoska prasa pisała, że Benedykt będzie musiał uporać się z  gigantyczną aferą. Co ujawnił Gabriele?

Nie należy się spodziewać, że odpowiedzi padną w ciągu najbliższego tysiąclecia, ale to pół biedy. Gorzej, gdy opinia publiczna otrzymuje wyjaśnienia tak naiwne, że nawet Kubuś Puchatek – miś o małym rozumku – by nie uwierzył.

Tak było wiele lat temu, gdy o świcie 17 czerwca 1982 roku znaleziono zwłoki mężczyzny, zwisające na nylonowej lince z przęsła londyńskiego mostu Blackfriars (Czarnych Mnichów). Ręce miał związane na plecach, do nóg przytroczony worek z cegłami i kamieniami, a w kieszeniach kilka tysięcy funtów – kwotę na owe czasy na tyle dużą, że nie nosiło się jej w portfelu. Wisielec, Roberto Calvi, nazywany był bankierem Boga. Do niego należał wielki i wpływowy mediolański Banco Ambrosiano, w którym największe udziały miał watykański IOR (Istituto per le Opere di Religione), Instytut Dzieł Religijnych nazywany w skrócie Bankiem Watykańskim.

Calvi pojechał do Londynu w poszukiwaniu wyjścia z beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znalazł, gdy odkryto, że w jego banku brakuje prawie… półtora miliarda dolarów.  Co gorsza, nie były to ani pieniądze porządnych ludzi, ani uczciwie zarobione przez bank. To były pieniądze mafii i tajnej organizacji, która uzyskała ogromne wpływy we włoskiej polityce i gospodarce: Propaganda Due, nazywanej również P2.

Na jej czele stał faszysta Licio Geli (który w czasie wojny był łącznikiem między rządem Mussoliniego a niemiecką dywizją SS „Hermann Göring”). Tymczasem policja – mimo oczywistych śladów zabójstwa – przyjęła wersję o samobójstwie Calviego i akta sprawy odłożono na półkę. Co ciekawe, nazwa IOR, łączona z wielkimi skandalami finansowo-politycznymi, pojawiła się ponownie przy okazji niespodziewanej rezygnacji Benedykta XVI.  Czy to jest właśnie ten problem, z którym będzie się musiał uporać nowy papież?

Możemy to uznać za brudy świata wielkich finansów i polityki lub spekulacje prasy żądnej sensacji. Ale skierowanie na manowce śledztwa w sprawie zamachu na Jana Pawła II musi boleć nas, Polaków.  Szybko i sprawnie ustalono, że zamachowcem był Ali Agca, wynajęty przez bułgarskie tajne służby. Pozornie wszystko się zgadzało.

Muzułmanin Agca nie miał moralnych oporów przed wymierzeniem lufy w stronę papieża. Nawet opublikowano zdjęcie jego ręki, trzymającej ten pistolet wysoko nad głowami ludzi. To oczywiste, że bułgarskie służby – oczywiście działając na polecenie Moskwy – mogły być zainteresowane usunięciem papieża Polaka. Jan Paweł II mógł przecież doprowadzić (i doprowadził) do rewolucji w Polsce, co mogło zapoczątkować (i zapoczątkowało) upadek socjalizmu w Europie. Aresztowanie w Rzymie pracownika bułgarskich linii lotniczych, jako oficera prowadzącego Agcę, uprawdopodobniło całą intrygę. Niczym w dobrym kryminale był motyw i sprawcy.

Wszystko się zgadzało. Pozornie. Bo jak Agca, członek ultraprawicowej organizacji „Szare Wilki”, mógł podjąć współpracę z bułgarską tajną służbą?

Wcześniej, kierując się nienawiścią do komunistów, zastrzelił redaktora naczelnego lewicowego pisma. Jego organizacja miała na koncie wiele morderstw lewicowych działaczy. I oni mieliby przyjąć zaproszenie do współpracy wystosowane przez komunistyczne tajne służby?!

Co jeszcze ciekawsze, „Szare Wilki” założono w Turcji w 1952 r., gdy państwo to wstąpiło do NATO. Oznacza to, że od początku były kontrolowane przez CIA. KGB i bułgarska Drżawna Sigurnost, zlecając przeprowadzenie zamachu takiej grupie, równie dobrze mogły wysłać list do kolegów z USA, informujący o planach.

Nawet zdjęcie ręki z pistoletem wymierzonym w papieża było całkowicie niewiarygodne. Spróbujcie tak oddać celny strzał! To jest absolutnie niemożliwe, o czym Agca musiał wiedzieć. A jednak świat szybko uwierzył w dość partacko skleconą wersję zamachu…

Ostatnie konklawe w naturalny sposób ściągnęło uwagę na Watykan, ale w światowej polityce wciąż pojawiają się kolejne wypaczone obrazy wydarzeń. W rezydencji pod Londynem zmarł Borys Bieriezowski. Człowiek, który podobno wykreował Putina. Popełnił samobójstwo czy został zamordowany? Czy kiedykolwiek poznamy prawdę?