Wynalazki, które zmieniły nasz świat

Trudno wyobrazić sobie dzień bez pomocy tych drobnych urządzeń. Mimo że każdy z nas ich używa, rzadko zastanawiamy się, jak powstały.


Baterie

Mało kto wie, że historia ich wynalezienia wiąże się z amerykańskim prezydentem i żabami. Pierwsze użycie nazwy „bateria” przypisuje się Benjaminowi Franklinowi, który określił w ten sposób zestaw butelek lejdejskich. Były to proste kondensatory, w których obie strony ścian butelki pokrywała warstwa metalu. Z takich elektrycznych butelek pod koniec XVIII w. korzystał włoski fizyk i lekarz Luigi Galvani, przepuszczając ładunki elektryczne przez nogi martwych żab. Obserwowane drgawki udało mu się wywołać także bez zewnętrznego źródła elektryczności, podłączając ciało płaza do dwóch różnych, stykających się kawałków metalu. Działały one jak elektrody, a ciało drgającej żaby pełniło rolę elektrolitu i jednocześnie czujnika prądu. Pracami Galvaniego zainteresował się Alessandro Volta, który w 1800 roku żabę zastąpił roztworem solanki. Zanurzone w niej cynkowe i miedziane dyski dostarczały stabilnego napięcia. Niecałe 40 lat później brytyjski chemik i meteorolog John Frederic Daniel ulepszył wynalazek Volty, tworząc baterię, której zaczęto powszechnie używać do zasilania m.in. telegrafów. W 1866 roku francuski chemik Georges Leclanché opracował ogniwo z nowym rodzajem elektrolitu i elektrod. Wynalazek wkrótce ulepszono, zamieniając wodny roztwór na pastę. W ten sposób powstała pierwsza „sucha” bateria.

Pilot zdalnego sterowania

Przez niektóre wynalazki stajemy się leniwi. Do takich na pewno należy pilot do telewizora. Historia urządzenia rozpoczęła się w 1950 roku, gdy firma Zenith Radio Co. wprowadziła zdalny kontroler o wymownej nazwie Lazy Bone (zwrot określający lenia). Gadżet pozwalał włączać i wyłączać odbiornik oraz zmieniać kanały. Miał jednak tę wadę, że wymagał kabla. Szybko zaczęto szukać lepszego rozwiązania. Już po pięciu latach Zenith wypuścił Flash-matic. Jego działanie opierało się na zastosowaniu czterech fotoczujników na rogach telewizora, w które świeciło się pilotem. Niestety światło z otoczenia mogło zmienić kanał albo wyłączyć odbiornik. Dlatego wprowadzony rok później Zenith Space Command korzystał z zupełnie innej technologii – emitował ultradźwięki. Co ciekawe, fale powstawały w czterech schowanych w pilocie metalowych drutach, w które się stukało. Ten wynalazek ulepszano aż do lat 80. Stukanie w końcówki drutów zastąpiono ostatecznie układami elektronicznymi. Nowe funkcje telewizorów takie jak teletekst potrzebowały jednak bardziej skomplikowanych urządzeń do sterowania. Ale dopiero w 1980 roku kanadyjska firma Viewstar przedstawiła pilota wykorzystującego podczerwień, czyli urządzenie, z którego korzystamy dzisiaj.

Myszka

Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie sukces, jaki odniosłyby komputery osobiste, gdyby ktoś ich kiedyś nie wyposażył w myszkę? Nawet tak banalne czynności jak kopiowanie pliku czy uruchomienie programu wielu by pewnie odstraszyły, nie wspominając o przeglądarkach internetowych, które zapewnie nigdy by nie powstały. Zdając sobie sprawę z konieczności uproszczenia sterowania komputerem, wynalazca Douglas Engelbart już w 1964 roku skonstruował drewniane urządzenie z dwoma kółeczkami. Poruszanie gadżetem po stole pozwalało na sterowanie prostym graficznym interfejsem – praprzodkiem Windowsa. Urządzenie zawdzięcza nazwę przypominającemu mysi ogon przewodowi. Engelbart miał też udział w rozwoju innych technik komputerowych, w tym popularnego dziś hipertekstu.

Superklej

Fachowa nazwa tej klejącej wszystko substancji to cyjanoakrylan metylu. Po raz pierwszy w 1942 r. otrzymał ją pracujący dla Eastman Kodak Harry Coover, szukając materiału do produkcji przezroczystych celowników do broni. Cyjanoakrylan odrzucono ze względu na zbyt lepkie właściwości. Dopiero dziewięć lat później Coover z kolegą Fredem Joynerem wpadł na pomysł wykorzystania nowego związku w charakterze uniwersalnego kleju. Tak powstał Eastman #910 wprowadzony na rynek w 1958 roku. W czasie wojny w Wietnamie stosowano go nawet do tamowania silnych krwawień u rannych żołnierzy. Modyfikacje cyjanoakrylanu doprowadziły później do opracowania nowoczesnych klejów stosowanych w chirurgii. Harry Coover to wyjątkowo płodny wynalazca, zdobywca wielu ważnych nagród i posiadacz ponad 460 patenów. Jego nazwisko znajduje się w National Inventor’s Hall of Fame.

Zamek błyskawiczny

Ten pomysł naznaczony jest śmiercią i żałobą. Jego pierwowzór powstał już w 1851 roku, kiedy twórca maszyny do szycia Elias Howe opatentował „automatyczny, ciągły system zapinania ubrań”. Dopiero po czterdziestu latach znany już z pomysłu pneumatycznej kolei ulicznej Whitcomb Judson spróbował wprowadzić na rynek zamek wzorowany na wynalazku Howe’a. Był to skomplikowany system haczyków i oczek, który miał być stosowany do zapinania butów. Tak powstała firma Universal Fastener, w której zatrudniono pochodzącego ze Szwecji inżyniera Gideona Sundbacka. Duże zdolności i ślub z córką menedżera pomogły mu zostać głównym projektantem. Jego zadaniem było ulepszenie produktu, który dotąd pozostał praktycznie niezauważony. Przełom nastąpił po śmierci pani Sundback. Pogrążony w żałobie projektant całkowicie poświęcił się pracy, a jej efektem była pierwsza wersja nowoczesnego zamka.

Karteczki samoprzylepne

Przyklejane karteczki na notatki zawdzięczamy przypadkowi i pewnemu kościelnemu śpiewnikowi. Kiedy pracując w koncernie 3M chemik o nazwisku Spencer Silver poszukiwał supermocnego kleju, w jednej z nieudanych prób otrzymał słabo klejącą substancję, której siła klejąca była wrażliwa na nacisk. Można też było jej używać kilkakrotnie. Mimo usilnych prób autora zainteresowania firmy odkryciem, wynalazek zignorowano. Wszystko się zmieniło, kiedy współpracownik badacza nazwiskiem Arthur Fry zauważył, że mógłby posmarować nowym klejem część zakładki do swojej książki z kościelnymi pieśniami, tak aby zakładka nie wypadała. Wkrótce pracownicy firmy zaczęli za pomocą podklejanych kartek przekazywać sobie informacje, co już zwróciło uwagę odpowiednich osób w firmie. W 1977 roku rozpoczęto produkcję karteczek pod nazwą Press ’n Peel. Początkowo zainteresowanie produktem było znikome, ale kiedy rozesłano darmowe próbki do potencjalnych użytkowników, aż 90 proc. z nich stwierdziło, że chciałoby kupić taki produkt. Wkrótce nastąpiła eksplozja sprzedaży na całym świecie.