Zamieszkaj w pudle

Z Azji nieprzerwanie płyną do krajów Zachodu statki wyładowane pełnymi dóbr kontenerami. Kontenery po opróżnieniu można odesłać z powrotem, ale bardziej opłaca się je zostawić i wykorzystać w inny sposób. Na przykład w nich zamieszkać.

SWOJSKA BLASZANA SZOPA

Nowoczesna architektura kontenerowa nie ma nic wspólnego z prowizorką: to domy wygodne, a nawet luksusowe. Najlepszy przykład stanowią projekty Amerykanina Adama Kalkina. Jego własny dom Bunny Lane House w New Jersey to pomieszanie industrialnej estetyki z tradycyjnie rozumianą przytulnością. Architekt „opakował” typowy amerykański dom o dwuspadowym dachu dwukondygnacyjną blaszaną strukturą.

W innym domu, nazwanym przez Kalkina od ilości zastosowanych elementów 12 Container House, architekt powtórzył ten sam zabieg „opakowywania”. Na pomarańczowe portowe kontenery nałożono przypominającą hangar strukturę ze szkła i blachy. Wewnątrz domu są dwa kominki, ogrzewanie całości – podłogowe. Dom przewidziano na letnią rezydencję. I niewątpliwie w tym wnętrzu pełnym trapów, stalowych schodów i innych industrialnych elementów jest coś zachęcającego do przygody i zabawy.

KAWIARNIE I AKADEMIKI

Jedną z najciekawszych prac Adama Kalkina jest Push Botton House, choć to bardziej artystyczna prowokacja, niż poważna propozycja domu mieszkalnego. Całość wyposażenia domu została zamknięta wewnątrz kontenera. Po naciśnięciu przycisku boczne ściany rozkładają się, tworząc wygodną, w pełni umeblowaną, choć pozbawioną ścian przestrzeń mieszkalną. Niezwykły pomysł: boczne ściany kontenerów, za sprawą hydraulicznych podnośników, stają się bocznymi tarasami. Przypomina trochę wynalazki z animowanego serialu o rodzinie Jetsonów. Jak się jednak okazało, rozwiązanie to znalazło już praktyczne zastosowanie. Tego typu kontenery świetnie sprawdzają się w roli sezonowych mobilnych kawiarni. Wszak do tego kontenery są właśnie stworzone – by móc je łatwo przenosić w dowolne miejsce.

Na świecie budownictwo kontenerowe dawno wyszło już poza fazę eksperymentu. Takim przykładem działań na wielka skalę jest chociażby amsterdamski zespół Keetwonen złożony z 12 kilkupiętrowych akademików zbudowanych z jaskrawoczerwonych starych kontenerów. W bardzo tani sposób zapewniono każdemu z mieszkających tu kilkuset studentów bez mała luksusowe warunki – każdy dysponuje własną łazienką, kuchnią i balkonem.

NAJTAŃSZY SUROWIEC

Warto wspomnieć, że w historii budownictwa pojawiły się już, w latach 60. i 70., próby tworzenia domów z gotowych kubaturowych prefabrykatów. Jak gdyby wersją rozwojową wielkiej płyty były tworzone w wytwórniach całe pomieszczenia, składane potem na placach budowy. Najbardziej znanym przykładem tego typu budynków jest montrealski Habitat 67 autorstwa Moshe Sadifa.

Słabością tego pomysłu była konieczność stworzenia kosztownej infrastruktury otaczającej cały system. Prefabrykacja kubaturowa nie miała ekonomicznego uzasadnienia – inaczej więc niż w przypadku recyklingu morskich kontenerów. Po pierwsze dlatego, że kontenery są produkowane masowo. Po drugie wszystkie produkty, przypływające do Europy i USA z Chin, transportowane są właśnie w kontenerach, a same kontenery to też tani produkt azjatycki. Ważne jest również to, że na całym świecie rozmiary blaszanych pojemników są znormalizowane. Tak więc w praktyce wystarczy kontenery po prostu ze sobą zestawić, wstawić drzwi i okna, i dom jest gotowy. Można się tym samym obejść bez tego wszystkiego, co w tradycyjnym budownictwie jest takie kosztowne i pracochłonne: bez betonowania, bez robót ziemnych, bez ustawiania rusztowań.