Przewidział tak wiele, a jednak nie docenił pewnej ważnej cechu Polaków. Jakiej?

Autor „Przedwiośnia” przestrzegał Polaków i przed rewolucją, i przed stagnacją. Ale przecenił siły komunistów i konserwatystów. Nie docenił za to tęsknoty do rządów silnej ręki…
Przewidział tak wiele, a jednak nie docenił pewnej ważnej cechu Polaków. Jakiej?

„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego ukazało się w Warszawie pod koniec roku 1924, a datowane jest na rok 1925. Bezpośrednim impulsem do napisania tej powieści były strajki robotnicze, które wstrząsnęły Polską pod koniec 1923 r. Krwawo stłumił je centroprawicowy rząd premiera Wincentego Witosa. Głównym powodem wybuchu protestów była hiperinflacja. Podczas jednej z demonstracji w ramach strajku generalnego w Krakowie zginęło około 30 osób.

Powieść Żeromskiego, uchodzącego wówczas za autorytet moralny w kręgach postępowej inteligencji, stanowi zwieńczenie całego nurtu w ówczesnej prozie polskiej, zwanego rozrachunkowym. Określenie to obejmuje te książki, które ukazały się po odzyskaniu niepodległości i podejmowały bieżące tematy społeczno-polityczne. Konfrontowały idee i wizje niepodległej Polski, jakie pojawiały się w czasach zaborów, a które realizowano po 1918 r.

„Przedwiośnie” z jednej strony opisuje zagrożenia czyhają-ce na młodą polską demokrację; weryfikuje też mity i marzenia XIX-wieczne (choćby mit „szklanych domów”, symbolizujący sprawiedliwość dla wszystkich i jednocześnie nowoczesność). Z drugiej strony powieść zarysowuje trudności, jakie niesie codzienność życia w kraju, w którym trzeba wszystko budować od nowa: zarówno zręby systemu politycznego, jak i koegzystencję różnych grup społecznych mających własne ambicje, cele i marzenia. Książka daje wyraz rozczarowaniu kształtem polskiej niepodległości. Pisarz podkreślał, że jego intencją była krytyczna zaduma nad sytuacją Polski po odzyskaniu niepodległości oraz chęć scharakteryzowania zagrożeń dla niej. Warto jednak zauważyć, że wizja pisarza obfituje w liczne uproszczenia. Żeromski, sympatyk idei socjalistycznych, widział dwa główne zagrożenia dla Polski. Po pierwsze komunizm. Był on bardziej radykalny od pacyfistycznych, państwowotwórczych idei socjalistycznych (wyrażanych w powieści przez Szymona Gajowca), które nie satysfakcjonowały już jednak mas robotniczych. Te oczekiwały bowiem od niepodległej Polski znaczącej poprawy warunków pracy i życia. Komunizm mógł więc – przynajmniej według autora – dzięki swemu populizmowi liczyć na aplauz i poparcie społeczne. Nawet mimo że rewolucja  – co pokazują partie powieści dotyczące zdarzeń w Baku – to przede wszystkim triumf przemocy i chaosu.

Drugie sugerowane przez Żeromskiego zagrożenie to konserwatyzm, ukazany w partiach „Przedwiośnia” prezentujących Nawłoć. Jawi się on jako chęć ocalenia starego i nieadekwatnego do wyzwań nowoczesności porządku cywilizacyjno-kulturowego rodem z czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej.

A czego nie ma w powieści Żeromskiego? Brak portretu politycznych środowisk chłopskich, prawicowych i narodowych (np. Narodowej Demokracji), nie ma też refleksji nad tęsknotą do rządów silnej ręki. Zatem konflikt polityczny został sprowadzony przez autora do konfrontacji socjalizm–komunizm, choć ówczesna rzeczywistość polityczna była bardziej złożona.

Żeromski obawiał się, że społeczne protesty utorują polskim komunistom drogę do władzy. A wtedy kraj może czekać rewolucja podobna do bolszewickiej. To przesłanie niesie finałowa scena demonstracji robotniczej zmierzającej na Belweder. Jednak komuniści byli marginalną siłą polityczną w Polsce, bez realnych wpływów na życie społeczne. Lęki Żeromskie-go wypowiedziane w „Przedwiośniu” były nieuzasadnione. Polskim komunistom nie udało się przejąć władzy w kraju (nie mieli zwyczajnie na to szans), a perspektywa rewolucji okazała się mrzonką.

Za to przewrót majowy w 1926 r. okazał się  puczem wojskowym, który doprowadził do ukształtowania się w Polsce władzy prawicowej, która przetrwała do wybuchu II wojny światowej. Pisarz mylnie ocenił więc sytuację i mylnie rozpoznał zagrożenia w latach 20. XX w. W żadnym wypadku nie należy więc czytać „Przedwiośnia” jako portretu ówczesnej rzeczywistości społeczno-politycznej.