Bomba w pigułce

Wyścig zbrojeń wcale się nie skończył – po prostu zszedł do podziemia i jest mniej nagłaśniany medialnie niż kiedyś. Świadczą o tym chociażby prace prowadzone we Francji, która musiała zaprzestać prób z bronią jądrową po licznych międzynarodowych protestach i podpisaniu Układu o Całkowitym Zakazie Prób Jądrowych w 1996 r. Od tamtej pory francuska armia postawiła na symulacje, dzięki którym jej arsenał – 350 głowic nuklearnych – ma być stale „na czasie”.

Cywilizowane kraje respektują zakaz wykonywania prób jądrowych – co nie znaczy,
że przestały pracować nad nowymi bombami. Teraz robią to w laboratoriach

EKSPLOZJA ZIARENKA

Największe z tych przedsięwzięć to program Simulation. Obejmuje on zarówno modelowanie komputerowe, jak i przeprowadzanie miniaturowych wybuchów termojądrowych. Temu ostatniemu celowi ma służyć Laser Mégajoule, który – gdy zostanie ukończony w 2012 r. – będzie jedną z dwóch instalacji tego typu na świecie. Drugą, pod nazwą National Ignition Facility, budują oczywiście Amerykanie, zresztą ściśle współpracujący z Francuzami zwłaszcza przy kluczowych dla powodzenia eksperymentów technologiach laserowych.

Cały budynek Laser Mégajoule ma mieć długość 300 metrów, ale jego centrum to 10-metrowa kulista komora, kryjąca w sobie jeszcze mniejszą, bo zaledwie dwumilimetrową kulkę – tzw. mikrocel. Naukowcy umieszczą w niej 0,3 miligrama mieszaniny ciężkich jąder deuteru i trytu, a następnie z pomocą 240 bardzo silnych ultrafioletowych wiązek laserowych ścisną je tak, że temperatura w mikrocelu na chwilę sięgnie milionów stopni Celsjusza. To wystarczy, by doszło do połączenia się deuteru i trytu, czyli fuzji termojądrowej. W efekcie powstanie energia równoważna wybuchowi pięciu kilogramów trotylu – 10 razy większa, niż potrzebna była do zdetonowania tej bomby w pigułce.

Eksplozja potrwa zaledwie nanosekundę, ale to wystarczy, by umieszczone w komorze czujniki zebrały dane i przekazały je do superkomputera Tera-10. To jedna z najszybszych maszyn obliczeniowych na świecie, napędzana 10 tys. procesorów dających łącznie moc rzędu 52 teraflopów. Dzięki cyfrowej obróbce danych naukowcy będą mogli do woli analizować przebieg zdarzenia, symulować podobne eksplozje i na tej podstawie ulepszać istniejące głowice termojądrowe lub projektować nowe.

WOJNA ZAMIAST PRĄDU

W sumie projekt Simulation, kierowany przez francuską Komisję Energii Atomowej (Commissariat a l’énergie atomique), ma pochłonąć blisko sześć miliardów euro. Wojskowi twierdzą, że to i tak o 60 proc. taniej w porównaniu z klasycznymi próbami jądrowymi, nie wspominając o skutkach ekologicznych (do 1996 r. armia przeprowadziła 200 testów nuklearnych na atolach Polinezji Francuskiej, co trwale skaziło środowisko i doprowadziło do wzrostu liczby przypadków raka tarczycy wśród miejscowej ludności). Warto jednak pamiętać, że zupełnie pokojowy projekt ITER, w efekcie którego ma powstać pierwsza elektrownia termojądrowa, przez lata nie mógł wystartować właśnie z powodu braku finansów – a jego koszt szacowany jest na 10 mld euro. Pozostaje mieć nadzieję, że rezultaty badań prowadzonych w Laser Mégajoule znajdą też jakieś pokojowe zastosowania. Francuzi zapowiadają bowiem, że ośrodek co prawda będzie miał charakter militarny, ale być może zostanie udostępniony całej społeczności naukowców. W sumie byłoby to mile widziane w kraju, w którym żyła i dokonywała odkryć Maria Skłodowska-Curie…

Jan Stradowski