Czaszki z Wasserburg-Buchau

Mieszkańcy nadalpejskich jezior bronili się przed zalewami, ofiarując bogom czaszki dzieci.

O makabrycznym rytuale świadczą znaleziska w alpejskich osadach z epoki brązu położonych tuż nad wodą. Na stanowisku Siedlung-Forschner (XVIII– XVI w. p.n.e.) nad jeziorem Feder, ok. 50 km na północ od niemieckiego brzegu Jeziora Bodeńskiego, odkryto 4 fragmenty kości czaszki należące do jednego dziecka; w Wasserburg-Buchau, zaledwie 500 m od Siedlung-For- schner (XI—IX w. p.n.e.) – pozostałości czaszek pięciorga dzie­ci: 2-6-latka i 4-10-latka, dwójki 8-latków oraz nastolatka, którego wieku nie udało się ustalić. Z kolei w Urschhausen-Horn (IX w. p.n.e.) nad brzegiem jeziora Nussbaum oprócz czaszki 6-7-letniego dziec­ka archeolodzy odkryli 2 kości udo­we, 2 kości piszczelowe, 2 kości ra- mienne należące prawdopodobnie do tego samego dziecka.

Dwie czaszki z Wasserburg-Buchau zachowały się na tyle dobrze, że udało się ustalić, iż 8-letnie dzieci zginęły gwałtowną śmiercią: chłopiec otrzymał cios w bok głowy obiektem o zaokrąglo­nych krawędziach, a dziewczynka została uderzona w czubek głowy ostrym przedmiotem – być może jednym z typowych dla tego regio­nu toporów.

Archeolodzy wiążą znaleziska dziecięcych czaszek z pogorszeniem się warunków klimatycznych w rejonie alpejskich jezior. W 2. poł. IX w. p.n.e. wzrosła wilgotność i ilość opadów, poziom wód jezior zmieniał się nieustannie i osady często ulegały zalaniu. Podobna sytuacja zaistniała w XVI w. p.n.e.

Zazwyczaj ludzie bronili się przed pogarszającym się klimatem w sposób praktyczny: wokół osad wznosili palisady, które zapobie­gały przedostawaniu się wody na teren domostw. Budowali również domy na palach lub – jeśli osada była położona nieco dalej od jezio­ra – na drewnianych izolowanych platformach. Wygląda jednak na to, że w późnej epoce brązu wal­czono z wodą także symbolicznie – dziecięce czaszki znaleziono niedaleko granic osad, w pobliżu ochronnych palisad. Wszystkie złożono w ziemi w okresie, kiedy zwiększyło się ryzyko powodzi.

Badacze na łamach czaso­pisma „Antiquity” sugerują, że dziecięce kości stanowiły dar dla bóstw i miały chronić mieszkańców przed zalewami. Mimo że na dwóch czaszkach z Wasserburg-Buchau odkryto ślady po uderzeniach, ar­cheolodzy są zdania, że gwałtowna śmierć nie miała związku z ofiarą dla bóstwa. Choć na stanowiskach odnaleziono fragmenty szkieletów (w większości czaszki, jedynie w Urschhausen-Horn trzy pary ko­ści długich), na żadnej z kości nie ma śladów ćwiartowania ani spa­lenia. Kości przeznaczone na ofiarę nie zostały więc oderwane od reszty szkieletu tuż po śmierci, kiedy łą­czyły je mięśnie i ścięgna; nie zo­stały też spalone w celu oddzielenia tkanek miękkich od szkieletu.

Badacze przypuszczają, że większość dzieci – z wyjątkiem dwójki z Wasserburg-Buchau – zmarła z naturalnych przyczyn. Na podstawie analizy stosunku izo­topów strontu 87Sr/86Sr oraz pier­wiastków śladowych w kościach z Wasserburg-Buchau ustalili, że dzieci cierpiały na liczne chro­niczne schorzenia: zapalenie dróg oddechowych, anemię i zaawan­sowaną próchnicę. Choroby te ce­chują populacje zasiedlające wil­gotne brzegi jezior – przedwczesna śmierć kilkuletnich dzieci nie była więc czymś niezwykłym. Ciała nie­których z nich spoczywały w ziemi do momentu, kiedy tkanki uległy rozkładowi. Wówczas wydobyto kości i ofiarowano je bóstwom.

Szczątki dzieci nie były jedyną ofiarą, za której pomocą mieszkań­cy nadjeziornych alpejskich osad próbowali przebłagać bogów i zapobiec powodzi. W pobliżu palisady w Wasserburg-Buchau odnaleziono również „skarb”: bransolety, ostrze włóczni i toporek z ok. 1000-900 r. p.n.e. Symbolicz­na walka z zalewami skończyła się w VIII w. p.n.e., kiedy mieszkańcy zdecydowali się ulokować swoje osiedla z dala od wody


ZDANIEM EKSPERTA

Dr Benjamin Jennings, archeolog z uniwersytetu w Bazylei, jeden z uczestników projektu badań dziecięcych czaszek

Focus Historia: W artykule w „Antiguity” wspólnie z kolegami twierdzi pan, że dzieci nie zostały złożone w ofierze, a ich kości pochodzą z wcześniejszych pochówków. Jednak dwie czaszki noszą ślady ciosów. Może dzieci zostały specjalnie zabite, aby przebłagać bogów, a następnie ich ciała poćwiar­towano i tylko niektóre części umieszczono w rejonie palisad?

Benjamin Jennings:: Oczywiście nie możemy całkowicie wykluczyć takiej możliwości. Jednak na żadnej z kości nie ma śladów, które potwierdzałyby, że tak się stało. Na czaszkach z Wasserburg-Buchau nie znaleźliśmy żadnych nacięć, które sugerowałyby, że głowy zostały odcięte od tułowi albo żuchwy od czaszek. Ich brak sugeruje, że ciała uległy naturalnemu rozkładowi aż do momentu, kiedy poszczególne części szkieletu mogły zostać rozdzielone.

Nie wyklucza to jednak rytualnego zabicia tych dzieci – jak wiemy z późniejszych źródeł pisanych, w przypadku składania ofiar chodzi raczej o symboliczny akt odebrania życia. To on jest właś­ciwą ofiarą dla bogów, nie zaś ciało ofiary. W rzymskich źródłach znajdujemy opisy składania w ofierze dzieci, ale ich szczątków nie umieszczano w jakichś specjalnych miejscach.

FH: czy wiemy, jakich bogów próbowali przebłagać mieszkańcy alpejskich osad?

B.J.: Nie dysponujemy żadnymi źródłami pisanymi z tego rejonu Alp z tego okresu (mówimy o środkowym i późnym brązie, po między ok. 1760-1480 p.n.e. i ok. 1050-800 p.n.e.). Nie mamy opisów bogów ani nawet ich przedstawień na skałach czy ceramice. Wiemy jednak sporo o ówczesnych religijnych rytuałach. Wiele z nich ma związek z wodą. W rzekach centralnej Europy często znajdowane są cenne przedmioty z brązu, złożone w ofierze. W różnych częściach Europy w tym okresie czczono bóstwa, których symbolami były Słoń­ce, wodny ptak i statek. Prawdopodobnie w rejonie alpejskich jezior nie można mówić o jednym uniwersalnym bóstwie. Niewykluczone, że mieszkańcy każdej z osad czcili własne bóstwo, które próbowali obłaskawić, ofiarując mu kości dzieci.

FH : Niektóre fazy osadnicze w nadjeziornych osiedlach trwają bardzo krótko, zaledwie kilka lat, potem dane miej­sce zostaje na kilkanaście-kilkadziesiąt lat opuszczone. Dlaczego mimo powodzi ludzie mieszkali tak blisko wody?

B.J.: Jedna z teorii głosi, że domy łatwiej wznosić na pod­mokłym gruncie niż na kamienistej alpejskiej glebie. Niewyklu­czone też, że przysuwając się jak najbliżej jeziora, mieszkańcy osady pragnęli zachować jak najwięcej terenu pod uprawę. Nie bez znaczenia były zapewne względy obronne oraz łatwy dostęp do świeżej wody. No i trzeba pamiętać, że rzeki i jeziora stanowiły wówczas najłatwiejszą i najbezpieczniejszą drogę transportową. Z drugiej strony częste zalewy niszczyły zapewne nie tylko domy, ale i pola, a bliskość wody wiązała się z chorobami związa­nymi z wilgocią. Natomiast krótki czas funkcjonowania osad mógł wynikać z ro­dzaju budulca: w wilgotnych warunkach drewno szybko niszczało. Zamiast stawiać nowe osiedle na miejscu starego, przesuwano je nieco. Po jakimś czasie powracano na dawne miejsce. Chociaż więc poszczególne fazy zasiedlenia mogą wydawać się krótkie, osadnic­two trwało w tym regionie nieprzerwanie przez ponad 3,5 tys. lat.