Pompeje: Upadek antycznego Las Vegas

W sierpniu 79 roku Pompeje przykryła gruba warstwa osadów wulkanicznych. Zginęło 16 tysięcy ludzi. Naukowcy spierają się do dziś, co tak naprawdę spowodowało ich śmierć.

Do tej pory sprawa wydawała się jasna. Wybuch Wezuwiusza, jednego z najniebezpieczniej­szych wulkanów świata, w nie­spełna trzy dni pokrył pyłem trzy miasta: Pompeje, Herkulanum i Stabie. 16 tys. ludzi, którzy nie zdążyli się ewakuować, zginęło. Według powszechnego przekonania uśmierciły ich trujące gazy wulkaniczne. Jed­nak coraz częściej wysuwana jest zupełnie inna teoria. Być może nieszczęśników, którzy niecałe 2 tysiące lat temu znajdowali się w pobliżu We­zuwiusza, zabiło iście piekielne gorąco.

Rzym bez Słońca

Jednym ze świadków pompejańskiej trage­dii był siedemnastoletni Gajusz Ceciliusz, dziś lepiej znany jako Pliniusz Młodszy, rzymski mówca i polityk. Dramat pompejańczyków opisał w korespondencji z Tacytem, która zachowała się do naszych czasów. Pierwsze­go dnia katastrofy młodzieniec przebywał wraz z wujem Pliniuszem Starszym w mieście Misenum oddalonym o zaledwie 35 kilomet­rów od Pompejów.

Czytaj także: SODOMA I GOMORA POD WEZUWIUSZEM

24 sierpnia około 7 rano do mężczyzn dotarła matka Gajusza z niepokojącymi wia­domościami. „Nadchodzi chmura niezwykłej wielkości i o dziwnym kształcie” – ostrzegała. Obaj Pliniusze spojrzeli w niebo. Widok był niezwykły – cały nieboskłon przysłoniła czerń. „Przypuszczam, że chmurę wypchnął słup po­wietrza, które pierwsze buchnęło z wnętrza wulkanu” – pisał po latach Gajusz. Przez kil­ka godzin w okolicy panowała niezwykła o tej porze dnia ciemność. Atmosferę niepokoju potęgowała niezmącona cisza.

Eksplozja nastąpiła niemal dokładnie w południe. Z wulkanu co rusz wystrzeliwały kolejne słupy ognia. Na Pompeje i okoliczne miasta spadł deszcz popiołów i kamieni. Po­żary trawiły kolejne gmachy publiczne i domy. U podnóży Wezuwiusza rozpętało się piekło.

Dowiedz się więcej: PANDEMONIA I KATASTROFY ŚWIATA ANTYCZNEGO

Według relacji Gajusza jedną z pierwszych poszkodowanych była niejaka Rektyna, znajo­ma Pliniuszy, zamieszkująca willę u podnóża Wezuwiusza. Kobieta miała wysłać do Mise­num posłańca z błaganiem o pomoc. Pliniusz Starszy zorganizował wyprawę ratunkową. Młodemu Gajuszowi nakazał pozostać w bez­piecznym schronieniu. Decyzja ta najpewniej uratowała młodzieńcowi życie – zwłoki Pliniu­sza Starszego znaleziono bowiem następnego dnia w okolicach Stabii (4,5 km od Pompejów). „Jego ciało było bez jednej rany, w ubraniu, jakie miał na sobie w chwili śmierci. Raczej wyglądał na śpiącego niż martwego” – pisał Gajusz. „Zbyt gęsta mgła utrudniła mu oddech i zamknęła krtań”.

Korespondencja Pliniusza Młodszego nie jest jedynym źródłem opisującym dramat Pom­pejów. Kasjusz Dion, autor „Historii rzymskiej”, pisał, że jeszcze wiele dni po wybuchu „w po­wietrzu było tyle pyłu, że wkrótce Słońce zosta­ło zaćmione nad samym miastem Rzym, a część kurzu dotarła nawet nad Egipt i Syrię”. Z kro­nik innego rzymskiego historyka, Swetoniusza, możemy się natomiast dowiedzieć, jak wobec tak wielkiej katastrofy zachowały się władze w Rzymie. Zgodnie z postanowieniem cesarza Tytusa dobra materialne tych ofiar, które nie miały prawnych spadkobierców, po zakończe­niu katastrofy powinny zostać przekazane na specjalny fundusz na odbudowę zniszczonych miast.

 

Wszystkie źródła starożytne zawierają opis katastrofy. Przez trzy kolejne dni na ziemiach rzymskiej prowincji Kampanii trwała nieprze­rwana wulkaniczna erupcja. Potężne niegdyś Pompeje zostały na kilkanaście setek lat przy­kryte dwudziestoma pięcioma metrami popio­łu wulkanicznego.

 

Wybuch z zaskoczenia

Wezuwiusz eksplodował na wysokość 33 kilometrów, wyrzucając w ciągu sekun­dy przeszło 1,5 miliona ton materiału wulkanicznego. Tak ogromny i szybki wyrzut wyzwoli energię termicz­ną 100 tysięcy razy większą niż zrzucenie bomby at0mowej na Hiroszimę w 1945 roku.

1. GODZINA 10.00 – Zwyczajny poranek. Lekkie wstrząsy ziemi, kołyszące się lampy, przesuwające meble i pęknięcia w murach odczuwano już od wczesnego rana. Pompejańczycy, przyzwyczajeni do trzęsień ziemi w tym regionie, kontynuowali codzienne zajęcia.

2. GODZINA 13.00 – Wybuch nastąpił niespodziewanie. Nagle Wezuwiusz wyrzucił do góry ogromny słup dymu, lawy i popiołu. Ludzie zaczęli uciekać we wszystkich kierunkach. Niekorzystne warunki na morzu uniemożliwiły schronienie się na statkach.

3. GODZINA 21.00 – Wieczorem spływające języki lawy wulkanicznej były bardziej widoczna, a przez to jeszcze bardziej przerażały. Kolejnego dnia chmura popiołu całkowicie zasłoniła Słońce. Pliniusz wspomina o deszczu kamieni i wszechobecnym zapachu siarki, co zmusiło ludzi do szukania schronienia na plaży.

Wykopane po latach

Na pierwszy ślad zapomnianego antyczne­go miasta natrafiono pod koniec wieku XVI podczas budowy sieci kanalizacyjnej. Jednak na dokładniejsze wykopaliska Pompeje musiały poczekać jeszcze trzy wieki. W roku 1860 ze­spół włoskiego archeologa Giuseppe Fiorellego odnalazł i skatalogował kolejne antyczne mone­ty, rzeźby i fragmenty fresków. Ze starożytnego miasta ocalały jednak nie tylko artefakty. Osad, który pokrył Pompeje, okazał się świetnym środkiem konserwującym. To dlatego prze­trwały fragmenty zabudowy całych dzielnic. Najbardziej wstrząsające było odkopanie do­skonale zachowanych ciał pompejańczyków.

Krok po kroku jak układankę z puzzli dopasowywano kolejne znaleziska, od­twarzając plan Pompejów w przededniu katastrofy i codzienne zwyczaje miesz­kańców imperium rzymskiego sprzed prawie dwóch tysięcy lat.

Ulokowane u stóp Wezuwiusza Pompeje stanowiły w I wieku modelowy rzymski ośrodek średniej wielkości. Mia­sto zamieszkiwało 20 tysięcy ludzi. Pobli­ski wulkan nie zniechęcał do osiedlania się w okolicy. Ostatnia erupcja Wezuwiusza zdarzyła się trzy wieki wcześniej. Częściej występujące trzęsienia ziemi, owszem – niedogodne – uważano za stały element miejscowego krajobrazu.

Miasto rozpusty

Pompeje tworzyło dziewięć dzielnic. Za sprawą portu i nadrzecznej lokalizacji mia­sto stało się ośrodkiem wymiany handlowej pomiędzy Grecją a Rzymem. Pompejańczycy szybko się bogacili, w mieście powstawały kolejne gmachy i świątynie. Centrum mia­sta stanowiło forum. Na północ od forum stanęła monumentalna Świątynia Jowisza.

Na południe wzniesiono siedzibę władz miejskich. Funkcje handlowe pełniła hala targowa – Macellum. Wschodnią pierzeję wieńczył ufundowany dla rzemieślników budynek Eumachii.

 

Około I wieku n.e. miasto zaczęło otwie­rać się poza mury. Na ich skraju znajdował się amfiteatr z koszarami gladiatorów. Wzdłuż ulic wznoszono domy mieszkalne, często łą­czone i rozbudowywane. Wypoczynkowi słu­żyły termy i domy publiczne. Tym ostatnim, których liczbę szacuje się na ponad trzydzieści, miasto zawdzięcza opinię antycznej stolicy roz­wiązłości i grzechu.

Pompeje to takie rzymskie Las Vegas – twierdzi profesor Mary Beard, historyczka z University of Cambridge. Trwające od stu lat badania wykopaliskowe wskazują, że poważ­ną gałąź lokalnej gospodarki stanowiły usługi seksualne. Liczne domy publiczne składały się przeważnie z ciasnych klitek. Ślady odcisków butów na ścianach wskazują, że nawet rozpro­stowanie nóg sprawiało niekiedy spory kłopot. Burdele otwierano również w tawernach, gdzie w atmosferze pijaństwa i hazardu funkcje kurty­zan pełniły kelnerki. Do korzystania z ich usług zachęcały napisy reklamowe.

O swobodnym podejściu do spraw seksu świadczyły również obelżywe teksty i rysunki malowane na ścianach budynków.

Ile prawdy, ile mitów?

Tak wyglądały Pompeje na chwilę przed katastrofą. Kolejne odkrycia archeologiczne stawiają przed badaczami nowe pytania o oko­licznościach zniszczenia miasta. Według badań z2010 r. prowadzonych przez wulkanologa Giu­seppe Mastrolorenza główną przyczyną śmierci pompejańczyków mógł być żar wydobywający się z Wezuwiusza.

Erupcji wulkanu towarzyszyła tzw. lawina piroklastyczna (gorejąca chmura) – mieszanina gorących gazów, popiołów i materiału skalnego, która najprawdopodobniej osiągnęła zawrotną prędkość 150 km/godz. Składała się z sześciu fal; Pompeje zalała fala czwarta. Miała jednak stosunkowo małą prędkość, nie mogła więc bezpo­średnio zagrozić ludziom. „Miasto znajdowało się zaledwie na skraju fali uderzeniowej, dzięki czemu zachowała się infrastruktura budowlana” – mówi Mastrolorenzo.

Śmiertelnie niebezpieczny okazał się za to żar o temperaturze sięgającej 550 st. C. Fale gorą­ca doprowadziły według Włocha do natychmia­stowej śmierci tysięcy ludzi, nawet tych, którzy zdołali schronić się w budynkach. „Już 300 st. C to wystarczająco wysoka temperatura, aby w ułamku sekundy zgładzić całą populację” – twierdzi badacz. Nagły zgon ofiar potwierdzają również skurczone, powykręcane pozycje, w ja­kich odnaleziono zwłoki.

 

Aby udowodnić tę teorię, naukowcy wyko­nali eksperyment przy użyciu dzisiejszych kości ludzi i koni. Szczątki poddano działaniu ekstre­malnie wysokiej temperatury. Tak jak przypusz­czano – kolory i pęknięcia kości odpowiadały tym ze szczątków pompejańczyków.

Naukowcy podważają też samą datę kata­strofy – 24 sierpnia. Erupcja nastąpiła najpew­niej dwa-trzy miesiące później – w październiku lub listopadzie. Stroje ofiar uznano za zbyt ciepłe jak na lato. Zachowane w sklepach owoce i wa­rzywa były typowe dla pory jesiennej, a owoce letnie odnaleziono suszone. Odkopane kadzie służące do fermentacji wina stały zapieczętowa­ne, co czyniono dopiero pod koniec paździer­nika. Najbardziej frapująca wydaje się jednak kwestia pieniądza znalezionego w sakwie jednej ze zmarłych kobiet. Wybite na monecie wydarzenie – piętnasta imperatorska aklamacja cesarza Tytusa – odbyło się dopiero jesienią 79 roku, a monety tego typu nie znajdowały się w obiegu przed drugim tygodniem września.

Jak więc było naprawdę? Pytań w sprawie Pompejów wciąż jest wiele, a prowadzone dys­kusje emocjonują badaczy i pasjonatów antyku. Niewiele jest bowiem całych miast tak doskonale zatrzymanych w czasie.

ERUPCJA

1. Po pierwszym wybuchu słup dymu rósł ku górze, aż powiewy wiatru skierowały go na południowy wschód.

2. Chmura dymu osiągnęła 100 km długości. Opadający z niej popiół spadał na miasto przez cały dzień.

3. Pod wieczór kolejnego dnia lawina piroklastyczna o temperaturze 550 st. C. dotarła do Pompejów.