4 największe mity o triathlonie

Czy naprawdę, by rozpocząć swoją przygodę z triathlonem, trzeba zainwestować w sprzęt ogromne pieniądze? Obalamy mity na temat tej niezwykłej dyscypliny.

1. Triathlon jest tylko dla herosów

To prawda, jednak kto powiedział, że ty takim herosem nie możesz się stać? Triathlon to nie tylko żelazne płuca i stalowe mięśnie. Najważniejsza jest siła psychiczna. Zaciekłość, nieustępliwość i silna potrzeba dotarcia do mety są równie niezbędne jak dobra sylwetka i kondycja. Załóż buty lub weź czepek i idź na pierwszy trening!

2. Triathlon jest bardzo drogim sportem

Takie stwierdzenie to nic więcej jak wymówka. Przecież nikt nie każe kupować od razu profesjonalnego roweru i najdroższej pianki. Rower można pożyczyć od znajomego, a pianka jest niezbędna tylko w trudnych warunkach pogodowych. Wystarczy dużo dobrych chęci i samozaparcia!

 

3. Do triathlonu niezbędny jest osobisty trener

Jeśli tylko potrafisz pływać i jeździć na rowerze, indywidualna opieka trenera nie jest ci niezbędna. Oczy-wiście łatwiej pracuje się pod okiem profesjonalisty, ale wystarczy, że rozpisze on trening na kilka tygodni do przodu. Nie będziesz go potrzebował codziennie. Coraz częściej można spotkać na basenach grupy przygotowujące się razem pod okiem trenera do zawodów triathlonowych. Jest to mniejsze obciążenie dla kieszeni, a w pakiecie dostaje się nutkę rywalizacji i grupę wsparcia.

4. Triathlon wymaga ogromnych nakładów czasu

Zależy, co jest naszym celem. Jeśli walczymy o kwalifikację na mistrzostwa świata, to rzeczywiście musimy wcisnąć w nasz tygodniowy kalendarz około 10 treningów. Natomiast jeśli walczymy sami ze sobą, a naszym celem jest ukończenie zawodów, to 5–6 treningów tygodniowo powinno wystarczyć. Jeden dziennie, to nie brzmi zabójczo, prawda?