Cała prawda o finansach Watykanu

Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogacz dostanie się do nieba. Chyba że ma konto w watykańskim banku – to przepustka do raju (finansowego).

Zgodnie z rankingiem magazynu Panorama Economy najbogatszym państwem świata jest Watykan. W 2011 roku dochód krajowy brutto per capita wynosił w nim 407 tysięcy dolarów. W plasującym się na drugim miejscu Katarze na głowę mieszkańca przypada niecałe 103 tysiące dolarów.

Finansami Watykanu zajmują się cztery instytucje – najważniejszą z nich jest Instytut Dzieł Religijnych, IOR, zwany potocznie bankiem watykańskim. Otoczony aurą skandalu IOR w lipcu 2012 roku nie został wpisany na tak zwaną „białą listę” działającego pod egidą Rady Europy Komitetu Moneyval (który ocenia systemy walki z praniem brudnych pieniędzy i finansowaniem terroryzmu). Eksperci  Komitetu Moneyval stwierdzili, że IOR nie spełnił połowy wymaganych warunków. Watykan obiecał poprawę. Ale za spiżową bramą istnieją ścierające się ze sobą frakcje i lobby. Przejrzystość finansowa nie dla wszystkich jest priorytetem. Choć to państwo religijne, które głosi pochwałę ubóstwa – o władzy stanowią pieniądze. Papież Jan Paweł I, który chciał powrotu Kościoła ubogiego, zakończył swój pontyfikat po zaledwie 33 dniach. Jego śmierć osłania woal mrocznej tajemnicy. Czy tym razem próba reformy IOR zwieńczy się sukcesem?

Powołany w 1942 roku przez papieża Leona XII IOR mieści się w czternastowiecznej wieży więziennej. Jednak to nie surowej siedzibie zawdzięcza on swoją czarną legendę. Przyczynił się do niej głównie najsłynniejszy dyrektor banku watykańskiego, pochodzący z USA kardynał Paul Casimir Marcinkus, mianowany na to stanowisko w 1971 roku przez Pawła VI. Osiemnastoletnie rządy uwielbiającego grę w golfa i hawańskie cygara duchownego przebiegały pod hasłem – samymi zdrowaśkami nie napełni się pustej kasy. Dlatego Marcinkus otworzył podwoje banku dla przestępczych organizacji. Pomógł mu w tym jego partner do pokera Licio Gelli, założyciel i wielki mistrz loży masońskiej Propaganda Due, P2, deponując w IOR pieniądze Toto Riny, szefa słynnego sycylijskiego klanu Corleone. Marcinkus grał też główne skrzypce w bezprecedensowym w historii Włoch, opiewającym na dwa miliardy dolarów krachu prywatnego katolickiego banku Ambrosiano. Dyrektora banku Ambrosiano Roberto Calvi’ego znaleziono powieszonego pod londyńskim mostem Czarnych Mnichów (Blackfriars) na Tamizie. Marcinkusowi nigdy nie spadł włos z głowy, ale po śmierci Pawła VI w sierpniu 1978 roku, gdy papieżem został wywodzący się z biednej, wielodzietnej rodziny robotniczej patriarcha Wenecji Albino Luciani, był blisko utraty stanowiska.

Jan Paweł I zapowiadał reformy w łonie rzymskiej kurii i w IOR, bo jak twierdził – to niemoralne, żeby kardynał był dyrektorem banku. Nocą trzydziestego trzeciego dnia pontyfikatu zwierzchnik Kościoła zmarł nagle na atak serca. Jak kamfora ulotnił się zeszyt z notatkami dotyczącymi zmian personalnych, który miał przy sobie, kładąc się do łóżka. Nic dziwnego, że natychmiast pojawiły się hipotezy o morderstwie. Jakkolwiek potoczyły się wydarzenia owej nocy – śmierć przyszła w porę. Zagrożeni purpuraci, wśród nich dyrektor IOR Marcinkus, zachowali swe funkcje.

Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek

Ettore Gotti Tedeschi, przyjaciel papieża Benedykta XVI, był jego konsultantem podczas pisania encykliki „Caritas In Veritate” – o tym, że logika rynku i dyktat banków prowadzą ludzkość na manowce, jest pierwszym w historii dyrektorem IOR, na którego przesłuchanie zgodził się Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej. Dla wielu obserwatorów to widomy znak „różnic” między papieżem a potężnym kardynałem Tarcisio Bertone, sekretarzem stanu i członkiem komisji kardynalskiej nadzorującej Instytut Dzieł Religijnych. Gotti Tedeschi miał odpowiedzieć na pytania rzymskich prokuratorów dotyczące zaszyfrowanego konta numer 1365 w banku J.P. Morgan w Mediolanie, otwartego przez IOR, przez które podczas niespełna 18 miesięcy przepłynęło ponad miliard euro. Zanim do przesłuchania doszło, sekretne konto zostało zamknięte, a Tedeschi otrzymał wotum nieufności, bo rzekomo nie sprawdził się jako menadżer. On utrzymuje, że za bardzo zbliżył się do prawdy.          

Dlatego tydzień przed głosowaniem, obawiając się o swe życie przygotował list (trzy kopie miały trafić do trzech bliskich mu osób, w tym papieskiego sekretarza Georga Gänsweina), w którym opisał swe doświadczenia od momentu, gdy we wrześniu 2009 roku stanął na czele IOR. Zgodnie z wolą papieża miał rozpocząć nowy, bazujący na przejrzystości etap w historii watykańskiego banku. Według Tedeschiego, zdecydowanie nie podobało się to konserwatywnemu skrzydłu IOR z kardynałem Bertone na czele. Do każdego z trzech listów dołączył też dokumenty, w tym dekret papieża o powołaniu wewnętrznego organu kontroli finansowej AIF oraz korespondencję z watykańskimi adwokatami: Amerykaninem Jeffery’em Leną, formalnie zajmującym się akredytacją IOR na „białej liście” Komitetu Moneyval, i Michelem Briamonte. Zdaniem wyrzuconego dyrektora obaj adwokaci uniemożliwili zaproponowaną przez niego reformę banku watykańskiego. Faktycznie Lena zmniejszył uprawnienia AIF, a Michele Briamonte go poparł. Udało im się wywalczyć, że jawność w IOR nie obejmuje okresu przed kwietniem 2011.

 

W domu Tedeschiego rzymska prokuratura zarekwirowała 47 opasłych segregatorów. Zawierają listy, emaile, podobno znajduje się tam kompletny spis klientów IOR. Może idąc tym tropem, uda się wyjaśnić zagadkę tajnych kapitałów przepływających przez watykański bank.

Świętopietrze i wieczne zbawienie

Stolicę Apostolską, powiązaną prawnie i finansowo w sposób nie zawsze jasny z Państwem Watykańskim, trudno porównać z jakimkolwiek innym krajem. Jedną ze specyficznych cech jej ekonomii jest świętopietrze, zwane też denarem św. Piotra – datki, które składa się bezpośrednio papieżowi.

Znany włoski dziennikarz Bruno Vespa, przesyłając sekretarzowi Benedykta XVI Georgowi Gänsweinowi 10 tysięcy euro, dopisał w postscriptum – kiedy możemy liczyć na spotkanie z Ojcem Świętym? Większość ofiarodawców jednak zachowuje anonimowość. Niektórzy, w nadziei na wieczne zbawienie, poświęcają parę miedziaków, inni dorobek całego życia. Matka Teresa z Kalkuty żyła w mizerii jak jej ubodzy podopieczni, a jednak trudno o bogatszą świętą. Na jej konto wpłacano miliony dolarów, a ona nigdy nie pytała, skąd pochodzą. Ta rzeka pieniędzy płynęła później do Watykanu.

Źródeł pieniędzy nie badają też obdarowani. Gdy w 2008 roku włoski prokurator Luca Tescaroli, prowadzący dochodzenie w sprawie śmierci dyrektora banku Ambrosiano Roberto Calviego, zapytał Lecha Wałęsę, czy wie, skąd pochodziły przekazywane związkowcom przez Watykan fundusze, słynny elektryk odpowiedział, że nikt się tym nie interesował, pieniądze były wyrazem solidarności. Świętopietrze jest przeznaczone przede wszystkim na pomoc dla biednych diecezji, emigrantów, ofiary wojen i różnego rodzaju kataklizmów. Oprócz denara św. Piotra na cele charytatywne idą też zyski IOR. Jak to jest obecnie suma, nie wiadomo.

Błogosławione lobby

W ubiegłym roku Rycerze Kolumba, największa w świecie katolicka organizacja świecka o charakterze charytatywnym, przekazali papieżowi 158 milionów dolarów świętopietrza. Ale to bratnie stowarzyszenie założone w 1991 roku przez Michaela J. Mc Givney’a zajmuje się nie tylko dobroczynnością, świadczy też usługi ubezpieczeniowe i rentowe, mając najwyższe notowania Standard &Poor. Od dwunastu lat najwyższym rycerzem, czyli przywódcą stowarzyszenia z roczną pensją ponad 1,1 miliona dolarów jest, Carl. A. Anderson, także członek zarządu watykańskiego banku.

Przykładów instytucji mających religijne nazwy, ale robiących bardzo ziemskie interesy, można podać wiele. Prawdziwym potentatem finansowym jest prałatura papieska Opus Dei, która ma pomagać wiernym w poszukiwaniu świętości poprzez pracę. Ogromne wpływy w rzymskiej kurii i w polityce zyskał zakon o nazwie Legion Chrystusa. Chociaż jego założyciel Marcial Maciel Degollado głosił potrzebę edukowania młodzieży do życia w świętości – temu służy sieć szkół i instytutów utrzymywanych dzięki hojnym datkom i darowiznom – sam prowadził podwójne życie, spłodził pięcioro dzieci z czterema kobietami i wykorzystywał seksualnie swego 7-letniego syna oraz 30 nieletnich seminarzystów. Zmarły w 2008 roku fałszywy prorok zostawił swej córce i jej matce nieruchomości warte około 12 milionów euro. 

Przedsiębiorca Luigi Maria Verze założył szpital San Rafaele w Mediolanie, uniwersytet Vita-Salute San Rafaele, którego był rektorem, oraz – w 1958 roku – fundację o nazwie Centro San Rafaele del Monte Tabor. W sumie powstał potężny holding finansowy, który załamał się w 2011 roku z powodu dziury w budżecie w wysokości blisko miliarda euro. Czystość, posłuszeństwo i ubóstwo ślubują rekrutujący się z rzymskiej śmietanki politycy z prawa i lewa, ministrowie należący do kongregacji o nazwie Dzieci Niepokalanego Poczęcia – jej założyciel, ojciec Franco Decaminada, pod koniec 2008 roku kupił luksusową, osiemnastopokojową posiadłość w Toskanii, podczas gdy dwóm rzymskim szpitalom fundacji grozi krach z powodu 600 milionów zadłużenia.

 

Stowarzyszenia, kongregacje i różnego rodzaju religijne fundacje to potężne lobby, które robią milionowe interesy, promują polityków, są trampoliną do kariery – mają swoich kardynałów w Watykanie, swoich biskupów w episkopacie, swoich posłów i senatorów w parlamencie i swoich urzędników na każdym szczeblu administracji. Bardzo trudno odróżnić ich aktywność religijną od działalności ekonomicznej – hierarchiczność, przysięga posłuszeństwa tego nie ułatwiają. Ich strategia inwestycyjna bardziej przypomina agresywne i spekulacyjne fundusze hedgingowe aniżeli działające dla dobra i pożytku publicznego religijne stowarzyszenia non profit. Każde z tych stowarzyszeń ma swe wpływy w IOR.

W wydanej niedawno książce, traktującej o watykańskich finansach od Piusa XI po Benedykta XVI, akredytowany przy Watykanie od 1951 roku, mający 87 lat dziennikarz Benny Lai napisał, że Joseph Ratzinger nie lokuje swych honorariów i tantiem z tytułu praw autorskich w watykańskim banku, lecz założył specjalną fundację z siedzibą w Niemczech. To kontrowersyjny wybór, zważywszy, że IOR formalnie mu podlega, ale dużo mówi o przejrzystości, do której jest jeszcze chyba daleko.