Chiny „skłonne dostarczyć szczepionkę Polsce”, choć wciąż nie pokazały oficjalnych badań

Na początku tygodnia prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Chin Xi Jinpingiem o ewentualnej możliwości zakupu chińskiej szczepionki. Informacja wzbudziła zainteresowanie mediów i opinii publicznej, bo preparat nie został jeszcze dopuszczony do użytku przez Unię Europejską. Chiny wciąż też nie upubliczniły wyników badań nad szczepionką.
Chiny „skłonne dostarczyć szczepionkę Polsce”, choć wciąż nie pokazały oficjalnych badań

Po rozmowie prezydentów pojawiły się pogłoski, jakoby Polska już zdecydowała o zakupie szczepionki z Chin. Głos zabrało Ministerstwo Zdrowia, które  poinformowało, że decyzja jeszcze nie zapadła.

Mimo to Chiny deklarują, że są „skłonne dostarczyć Polsce szczepionki” – podaje chińska agencja informacyjna Xinhua. – Chiny przywiązują dużą wagę do relacji z Polską i są skłonne je zacieśniać, dostarczyć Polsce szczepionki na COVID-19 i wspierać import polskich towarów rolno-spożywczych – miał powiedzieć prezydent Chin w rozmowie telefonicznej z Andrzejem Dudą.

„Nie będziemy narażali obywateli”

– Nigdy nie będziemy narażali naszych obywateli na ryzyko, jeśli nie będziemy mieli konkretnych wyników badań. To wszystko jest warunkowane wynikami badań. To samo dotyczy szczepionki chińskiej – tak do pomysły zakupu szczepionki z Chin odniósł się minister zdrowia Adam Niedzielski na wtorkowej konferencji prasowej.

Szef resortu zdrowia podkreślił też, że prawdopodobnie Polska nie zdecyduje się na zakup szczepionek z Chin, dopóki te nie otrzymają akceptacji Europejskiej Agencji Leków (European Medicines Agency, EMA). 

Z kolei biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia nie jest tak stanowcze. N pytanie dziennikarzy gazeta.pl, czy resort potwierdza słowa ministra, odpowiedziano: „W imieniu rzecznika prasowego informuję, że w tej sprawie nie zapadła jeszcze żadna decyzja. Jeśli zostaną podjęte uzgodnienia, resort zdrowia poinformuje opinię publiczną”.

Chiny nie pokazują badań

W Chinach oficjalnie stosowane są szczepionki dwóch firm – Sinovac i Sinopharm. Szczepionko zostały dopuszczone do stosowania w kraju pod koniec 2020 r. Światowi eksperci ds. epidemiologii i wirusologii są zaniepokojeni faktem, że Państwo Środka nie ujawnia wyników swoich badań nad szczepionkami, podczas gdy inne koncerny farmaceutyczne dążą do współpracy, a nawet rozważają stosowanie szczepionek łączonych – przy użyciu dwóch różnych preparatów. 

Do międzynarodowej pasy przedostają się jedynie podstawowe dane. Dzięki temu wiemy, że szczepionka firmy biofarmaceutycznej Sinovac (nazwa leku to CoronaVac) jest inaktywowaną szczepionką. Oznacza to, że działa, wykorzystując zabite cząsteczki wirusa, aby wystawić układ odpornościowy organizmu na działanie wirusa bez ryzyka wystąpienia poważnej reakcji chorobowej. To bardziej tradycyjna metodą, która jest z powodzeniem stosowana w wielu dobrze znanych szczepionkach. Chiny twierdzą, że jedną z jej głównych zalet jest możliwość przechowywania w zwykłej lodówce, w temperaturze 2-8 st. Celsjusza. 

Brak natomiast oficjalnych danych o skuteczności szczepionki. Dotychczas opublikowane badania, których wyniki ukazały się w „The Lancet” zawierały jedynie informacje dotyczące pierwszej i drugiej fazy testów CoronaVac prowadzonych Chinach. Wyniki oparte na 144 uczestnikach badania fazy pierwszej i 600 fazy drugiej pozwoliły – zdaniem autorów – uznać, że „szczepionka jest odpowiednia do użycia w nagłych wypadkach”. Częściowe dane z późnych badań prowadzonych w Turcji i Indonezji wykazały, że szczepionka była skuteczna odpowiednio w 91,25% i 65,3%. Z kolei testy w Brazylii początkowo wykazały skuteczność na poziomie 78%, ale w styczniu 2021 r. skorygowano tę liczbę do 50,4% po uwzględnieniu większej liczby danych. 

Druga z chińskich szczepionek, produkowana przez Sinopharm,  również jest szczepionką inaktywowanymi, działającymi w podobny sposób jak Sinovac. Sinopharm ogłosił 30 grudnia, że trzecia faza testów szczepionki wykazała, że jest ona skuteczna w 79% – znacznie mniej niż w przypadku Pfizera i Moderny. Z kolei Zjednoczone Emiraty Arabskie, które zatwierdziły szczepionkę na początku lutego, stwierdziły, że szczepionka jest skuteczna w 86%, zgodnie z częściowymi danymi.

 

Rzeczniczka firmy Sinopharm odmówiła wyjaśnienia rozbieżności i powiedziała, że szczegółowe wyniki zostaną opublikowane w późniejszym czasie. Co ciekawe w grudniu Peru zawiesiło testy szczepionki Sinopharm z powodu „poważnego zdarzenia niepożądanego” dotyczącego jednego z ochotników przyjmujących szczepionkę. Później zniesiono zawieszenie badań.

Międzynarodowi eksperci w ostatnim tygodniu ponownie wezwali Chiny do ujawnienia pełnych wyników danych z testów szczepionek. „W przypowieści z filozoficznego tekstu dynastii Han Huainanzi, głupiec idzie na targ, aby kupić parę butów. Stwierdzając, że buty są za małe, zamiast przyznać, że nie pasują, odcina palce u nóg. Chiny robią podobne rzeczy ze swoimi szczepionkami COVID-19, które podobno nie radziły sobie tak dobrze w badaniach klinicznych, jak ich zachodni konkurenci. Obawiając się zawstydzenia, chińscy twórcy szczepionek zbierają dane, zamiast publikować je w całości” – stwierdził jeden z publicystów. 

Mimo że Chiny wciąż nie ujawniły pełnych danych, zapewniają o bezpieczeństwie i skuteczności swoich szczepionek. Tysiące dawek już teraz trafiły do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a ostatnio także do Węgier, które jako jedyne z krajów europejskich zdecydowały się na ich zakup. 

Zakup chińskich preparatów przed uzyskaniem przez producentów certyfikatu unijnych organów pozostaje pod znakiem zapytania także ze względu na plany wprowadzenia unijnych paszportów szczepionkowych, tzw. Cyfrowej Zielonej Karty. Dokument ma potwierdzać przyjęcie szczepienia, przebycie zakażenia lub negatywny test w kierunku COVID i uprawniać do podróżowania w granicach UE. Zgodnie z pierwszymi zapowiedziami honorowane mają być jedynie szczepionki zatwierdzone przez Unię.