Co czwarty millenials nie ma ani jednego przyjaciela. Najbardziej samotne pokolenie w historii

Urodzeni między ‘81 a ‘96 r. , w nowym badaniu, okazują się najbardziej samotnym pokoleniem Amerykanów. Jedni do swojego życiowego ”kąta” trafili z wyboru, inni z przypadku. Łączy ich to, że budząc się rano nie mając do kogo ust otworzyć.
Co czwarty millenials nie ma ani jednego przyjaciela. Najbardziej samotne pokolenie w historii

Poczucie samotności towarzyszy 3 na 10 z nich, a 22 proc. przyznaje, że nie ma nawet jednego przyjaciela. Dla porównania, to samo mówi 16 proc. ludzi z pokolenia X (mających dziś między 39 a 54 lata) oraz 9 proc. urodzonych między rokiem 1943 a 1960.

Choć w badaniu rozmawiano z osobami powyżej 18 roku życia, w raporcie brak wyszczególnionych danych dla tzw. pokolenia Z. Najmłodsza grupa, czyli urodzeni po 1995 roku w innych ankietach też wypadają na bardzo samotnych. Nie ma też danych o najbardziej zaawansowanych wiekiem seniorach, wśród których problem samotności jest szczególnie dotkliwy. W efekcie, w opracowaniu firmy marketingowej YouGov to millenialsi wydają się najmocniej cierpieć na brak przyjaciół.

– Jeżeli to pokolenie faktycznie jest tak bardzo samotne, to istnieje powód do niepokoju. I to z kilku przyczyn. Po pierwsze, wcześniejsze badania dowiodły, że ryzyko życia w samotności rośnie z wiekiem. Co stanie się z millenialsami, gdy posiwieją? Czy postęp technologiczny i tendencja do wirtualnych jedynie znajomości pogłębią stan izolacji? – zastanawia się serwis VOX

Naukowcy nie są jednoznacznie przekonani, że znajomości zawierane w internecie są mniej ważne od tych w ”realu”.  Z jednej strony, dostrzegają związek mediów społecznościowych z występowaniem uzależnień i depresji. Z drugiej jednak, zaczynają np. traktować serwisy randkowe jako amortyzatory chroniące przed popadaniem w samotność.

Zajmujący się samotnością eksperci patrzą na to zjawisko jako rodzaj powracającej fali. W latach 90-tych ubiegłego wieku meta-analiza badań nad życiem 25 tys. osób wykazała, że ”samotność najczęściej pojawia się w grupie tzw. młodych dorosłych, maleje w średnim wieku u powraca na starość”. Nowsze, niemieckie badanie z 2016 roku pierwszy ”szczyt samotności” umieszcza w okolicach 30. roku życia, kolejny koło 50. a trzeci gdy dobiega się 80-ki. 

– Nie wiemy, czemu tak się dzieje. Większość dotychczasowych prac skupiała się na sędziwym wieku badanych, bo faktycznie wówczas samotność doskwiera najmocniej. Ważniejsze jednak jest, że zupełnie ignorowano fakt, że samotność może przydarzyć się w każdym wieku – VOX cytuje psycholożkę Maike Luhmann z Ruhr-Universität Bochum.

To dość ważne, bo samotność zabija. Odkryto, że szkodzi jak paczka papierosów dziennie. Może nam dosłownie złamać serce – o 26 proc. podnosi bowiem ryzyko śmierci. Nawet depresja nie ma tak złej mocy – daje 21 proc. większe ryzyko przedwczesnego zgonu. Dodatkowo, nieprzerwany stan osamotnienia prowadzi do częstszych stanów zapalnych organizmu. Te z kolei do wystąpienia raka czy chorób serca. 

– Kiedy jesteśmy sami, włączamy instynkt samozachowawczy i jednocześnie podnosi nam się poziom lęku. Pomijając samą dolegliwość, braku kontaktu ze światem zewnętrznym, karcer czy izolatka same z siebie wytwarzają ból na poziomie fizycznym. Odosobnienie jest karą niewyobrażalną – tłumaczy psychoterapeuta Robert Rutkowski.

Rodzimy specjalista nie narzeka na brak klientów cierpiących z powodu samotności. Już dziś mamy w Polsce 5 mln jednoosobowych gospodarstw domowych. To co 4. gospodarstwo. Za 15 lat tak wyglądać będzie co trzecie. Wydaje się więc uzasadnione, że tygodnik ”Polityka” opisując wyniki najnowszego polskiego spisu powszechnego, nazywa osamotnienie ”dżumą współczesności” a jej występowanie nad Wisłą mianem ”epidemii”.