Wymyślić siebie od nowa. Wybrać dla siebie nowy zawód, nowe miejsce do życia, może nowego partnera. Poczuć, że się jest wolnym, że ciągle przed nami tysiące drzwi, które można otworzyć, i tysiące dróg, którymi można pójść. I co, czy lżej mi z tym poczuciem?
Okazuje się, że wielu z nas, mogąc dokonywać codziennie setek wyborów, wcale nie czuje się lekko. Psycholog Barry Schwartz w książce „Paradoks wyboru” przekonuje, że duży wybór nie oznacza wolności – gdy mamy zbyt wiele opcji do wyboru, najchętniej uciekamy przed podjęciem decyzji. W dodatku każdy wybór oznacza stratę niewybranych możliwości, a to rodzi lęk – na co zwraca uwagę filozofka Renata Salecl w „Tyranii wyboru”.
Nie znam prostej recepty na ten lęk, ale przynajmniej nie będę mieć do siebie pretensji, że nie zawsze mi od wybierania lepiej. Tak jak nie zawsze trzeba patrzeć na świat przez różowe okulary, o czym pisze Krystyna Romanowska w tekście okładkowym. Chociaż oczywiście warto się nauczyć, jak optymistycznie interpretować rzeczywistość.