Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteś posłuszny. Ten eksperyment zawstydza

Badania dowodzą, że gdy ci każą, jesteś gotów porazić obcych ludzi prądem
Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteś posłuszny. Ten eksperyment zawstydza

Centrum Historii Psychologii na Uniwersytecie Akron w Ohio można obejrzeć m.in. instrumenty i narzędzia używane w badaniach psychologicznych istotnych z historycznego punktu widzenia. Jednym z najważniejszych – jeśli nie najważniejszym – eksponatem muzeum, przy którym chętnie robią sobie zdjęcia odwiedzający, jest skrzynka z rzędem 30 przycisków i lampek opisana jako „Shock generator type ZLB”. Jest to urządzenie, którego w swoich badaniach nad posłuszeństwem wobec autorytetu używał Stanley Milgram. Jednak żeby ten aparat zobaczyć, trzeba do niego dojść.

Podłoga w pomieszczeniu wyłożona jest czarnymi i białymi kafelkami. Na ścianie znajduje się instrukcja, by przejść korytarz, stąpając wyłącznie po czarnych kafelkach. Odwiedzający stosują się do niej i można zobaczyć dziesiątki ludzi, którzy niczym bociany, pokonują korytarz, wyciągając nogi i starając się omijać białe kafelki. Na końcu korytarza znajduje się pytanie: „Dlaczego właściwie to zrobiłeś?”.

ZOSTAJESZ NAUCZYCIELEM

A teraz przenieśmy się do Stanów Zjednoczonych początków lat 60. XX w. na Uniwersytet Yale. Wydział psychologii poszukuje ochotników do badań, umawiasz się. Eksperymentator zaprasza was do laboratorium i wyjaśnia, że badanie dotyczy wpływu kary na szybkość i poprawność uczenia się. Wymaga ono podziału na role – jeden z was będzie uczniem, drugi nauczycielem. Losujecie i okazuje się, że będziesz nauczycielem. Eksperymentator wyjaśnia drugiemu mężczyźnie, że jego zadanie polega na wyuczeniu się na pamięć par słów, np. „niebieskie – pudełko”, czy „jasny – dzień”, a potem, w zasadniczej części badania, usłyszy tylko pierwsze słowo z tej pary (np. „niebieskie”) i będzie musiał wybrać jeden z czterech wyrazów (np. „niebo”, „pudełko”, „prześcieradło”, „migdały”).

Jeśli uczeń się pomyli i wybierze inne słowo, zostanie ukarany, bo eksperyment zaplanowany jest właśnie tak, by sprawdzić, jaki wpływ mają kary na procesy uczenia się i zapamiętywania. Karanie zaś to oczywiście domena nauczyciela. Ty będziesz te kary wymierzać, ale… nie będziesz decydować, jakie one będą. Eksperymentator pokazuje ci urządzenie, które jest generatorem prądu.

Znajduje się na nim 30 przycisków. Pierwszy oznaczony jest symbolem 15 V, drugi – 30 V, trzeci 45 V… Każdy kolejny to 15 woltów więcej. Pod ostatnim widnieje symbol 450 V. Kolejne grupy czterech przełączników mają też opisy: lekki wstrząs; umiarkowany wstrząs; silny wstrząs; bardzo silny wstrząs; poważny wstrząs; wstrząs o skrajnej sile; niebezpieczeństwo: ekstremalnie silny wstrząs. Dwa ostatnie przyciski nie są opisane słowami. Są tylko symbole xxx. Eksperymentator przykłada elektrody do twojej dłoni i wciska trzeci z przycisków oznaczony symbolem 45 V. Jest to nieprzyjemne, ale trudno mówić o bólu.

 

Eksperymentator pokazuje ci, że kable z generatora przechodzą przez otwór w ścianie do sąsiedniego pomieszczenia, w którym siedzi twój partner uczący się par słów. Potem przymocowuje elektrody do przedramienia ucznia i unieruchamia jego rękę, przypinając ją do oparcia fotela. Pomagasz mu. Wracacie do pomieszczenia, w którym stoi generator prądu. Zasiadasz przy urządzeniu, eksperymentator przy biurku. Zaczyna się eksperyment. Najpierw uczeń odpowiada bezbłędnie. Potem myli się i eksperymentator poleca ci wciśnięcie pierwszego przycisku. Kolejny błąd ucznia to polecenie wciśnięcia następnego przycisku, kolejny błąd i masz wcisnąć przycisk numer trzy. Gdy wciskasz przycisk numer pięć, uczeń chrząka, przy kolejnych przyciskach zaczyna pojękiwać z bólu. Później krzyczy. Jak się zachowasz?

WIELKA MISTYFIKACJA

Nie wiesz, że tak naprawdę człowiek siedzący za ścianą to współpracownik eksperymentatora. Losowanie było sfingowane, „uczeń” nie jest też uderzany prądem, ale ty jesteś przekonany, że sprawiasz mu coraz większy ból. Jeśli chcesz się wycofać, eksperymentator skłania cię do kontynuowania badania, choć nie może cię do niczego zmusić. Nawet pieniądze zainkasowałeś już na początku (to wynagrodzenie za samo przyjście na badanie). Powiedziano ci, że możesz zrezygnować w dowolnym momencie. Czy odmówisz już na początku, bo to przecież niemoralne uderzać niewinnego człowieka prądem elektrycznym? A może pierwsze przyciski wciśniesz, a odmówisz, gdy człowiek za ścianą zacznie jęczeć? A może dopiero wtedy, gdy zacznie krzyczeć? Jak głośno?

Dodajmy, że zgodnie ze scenariuszem badania po tym, gdy jego uczestnik wciska dziesiąty przycisk (oznaczony symbolem 150 V), osoba siedząca za ścianą nie tylko krzyczy z bólu, lecz także domaga się, by zakończyć eksperyment i wypuścić ją z laboratorium. Eksperymentator jednak ignoruje jej krzyki. Może więc dopiero wtedy podjąłbyś decyzję, że kolejnych przycisków wciskać nie będziesz? A czy potrafisz sobie wyobrazić, że mógłbyś wcisnąć wszystkie 30? Także ten oznaczony symbolem 450 V, który mógłby zabić? To właśnie interesowało Stanleya Milgrama. Jak bardzo ludzie są posłuszni, gdy autorytet, czy też ich przełożony (bo słowo authority może być różnie na język polski tłumaczone) wydaje im polecenia, których wypełnianie jest głęboko nieetyczne?

CO ZROBILI INNI?

Stanley Milgram przeprowadził serię eksperymentów tego typu, w każdym modyfikując nieco warunki badania. Scenariusz, który tu opisaliśmy, należy do często przytaczanych w podręcznikach psychologii. Oficjalnie określany jest jako eksperyment nr 5. Miałeś okazję zastanowić się, jak w tej sytuacji byś się zachował. Spróbuj też odgadnąć, jaki procent ludzi odmówił udziału w badaniu na samym początku, a jaki wcisnął wszystkie przyciski. Milgram w tym eksperymencie zbadał 40 osób. Byli to przeciętni zjadacze chleba z New Haven – mężczyźni w wieku 20–50 lat, wykonujący różne zawody. Żaden z nich nie odmówił wciśnięcia pierwszego przycisku, żaden też nie odmówił przy drugim błędzie rzekomego ucznia. Ani przy trzecim… Ani wtedy, gdy uczeń zaczynał chrząkać, jęczeć, ani gdy krzyczał z bólu.

 

Jedna osoba odmówiła wciśnięcia dziesiątego przycisku, oznaczonego symbolem 135 V, pięć innych wycofało się po tym, gdy przycisk dziesiąty wcisnęły, ale usłyszały, że uczeń domaga się zakończenia eksperymentu i wypuszczenia go z laboratorium. Istotniejsze jednak jest to, że 25 osób (62,5 proc. osób badanych) wypełniło wszystkie polecenia eksperymentatora, a więc wcisnęło wszystkie 30 przycisków, łącznie z tym, który był oznaczony symbolem 450 V.

Badani robili to wyraźnie wbrew sobie, zgłaszali liczne wątpliwości, wahali się. Eksperymentator musiał ich zachęcać, pokonywać ich opór. Przy pierwszych wątpliwościach osoby badanej mówił: „Proszę kontynuować”, przy drugiej takiej sytuacji: „Eksperyment wymaga, abyś kontynuował”, przy kolejnej: „Jest bezwzględnie konieczne, abyś kontynuował”, a ostatni argument brzmiał: „Nie masz wyboru, musisz kontynuować”. A przecież badanym powiedziano na wstępie wyraźnie, że w każdej chwili mogą zrezygnować z udziału w eksperymencie. Przecież eksperymentator nie miał nad nimi żadnej władzy, nie mógł ich ukarać ani do niczego zmusić. Przecież byli normalnymi ludźmi, a nie psychopatami.

Dlaczego więc zachowali się w ten sposób? To jest pytanie, które zadają sobie studenci pierwszego roku psychologii, gdy po raz pierwszy słyszą o tych badaniach. Stanley Milgram zwierzył się kiedyś swojemu asystentowi (obecnie znanemu profesorowi) Thomasowi Blassowi, że marzy o tym, by o jego eksperymentach mówiło się za sto lat. Upłynęła mniej więcej połowa tego czasu. Żadne badania z zakresu nauk społecznych nie są omawiane w podręcznikach psychologii społecznej tak obszernie, żadne też nie są tak szokująco odległe od tego, co w obszarze ludzkich zachowań laikom zdaje się oczywiste. Zadając pytanie o przyczynę powszechnego posłuszeństwa, stwierdzić należy, że nie ma na nie jednej prostej odpowiedzi i od ponad półwiecza wciąż zadają je sobie nie tylko studenci, lecz także badacze na całym świecie. My też się nad tym od wielu lat zastanawialiśmy. W ciągu ostatnich kilku zaczęliśmy ten problem badać w naszych eksperymentach.

prof. Dariusz Doliński, dr Tomasz Grzyb Psychologowie społeczni, wykładowcy Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu. Autorzy książki „Posłuszni do bólu”, której fragment przedrukowujemy powyżej (skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji)

NAGRADZANI ZA ULEGŁOŚĆ

W historii więcej zła wyrządzili ludzie posłuszni niż buntownicy, dowodzi prof. Dariusz Doliński, wykładowca Uniwersytetu SWPS, współautor badań dotyczących posłuszeństwa wobec autorytetu

Focus: W eksperymencie Milgrama i różnych jego wersjach badani są namawiani do rażenia innych ludzi prądem. Dlaczego ulegają tym namowom?

Prof. Dariusz Doliński: Absolutnie kluczowe wydają się dwa czynniki: osoby badane są całkowicie zaskoczone sytuacją, w której się znalazły. Spodziewały się przecież, że będzie badana ich pamięć, a dowiadują się, że mają uderzać prądem inną osobę, gdy ta popełnia błąd. Skłania ich do tego budzący zaufanie wyglądem i pewnością siebie profesor jednego z najlepszych uniwersytetów. W eksperymentach tych notuje się w związku z tym wyniki absolutnie szokujące – mało kto jest w stanie oprzeć się autorytetowi.

 

Skąd bierze się ta skłonność do posłuszeństwa? Jest wrodzona czy nabyta?

– Socjalizacja w naszej kulturze oparta jest na założeniu, że dziecko powinno być grzeczne i posłuszne wobec tzw. znaczących dorosłych (rodziców, nauczycieli, opiekunów, krewnych, dorosłego rodzeństwa itd.). Oczywiście samo w sobie nie jest to złe, ale często przybiera formę bezrefleksyjną. Dziecko nie dowiaduje się, w jakich warunkach wręcz nie powinno być posłuszne! Edwin Staub wykazał w swoim eksperymencie, że jeśli dziecku każe się siedzieć w pokoju i rysować, to nie rusza się ono z krzesła nawet wtedy, gdy zza ściany dobiegają dźwięki świadczące o tym, że komuś mogło stać się coś złego. Dzieci są nagradzane za to, że zachowują się posłusznie. Tendencja do tego, by nie myśleć, ale wypełniać polecenia np. przełożonych, staje się więc drogą do otrzymywania nagród także w późniejszym, dorosłym życiu.

Dlaczego to jest groźne?

– W historii więcej zła wyrządzili ludzie posłuszni, niż nieposłuszni. Przypadek nazizmu i Niemców całkowicie podporządkowanych i posłusznych Hitlerowi jest przykładem sztandarowym, ale w bliższej nam przeszłości mieśmy też konflikt w Rwandzie, gdzie lokalnym autorytetom udało się namówić obywateli do mordowania się nawzajem na masową skalę. Jakże łatwo i jakże skutecznie. Musimy o tym pamiętać!