Czy maseczki ochronią przed koronawirusem? Panika w Ameryce i Kanadzie

170 ofiar śmiertelnych i blisko 8 tys. zakażeń w 16 krajach – to bilans koronawirusa na czwartkowy poranek. Wciąż gwałtownie rośnie liczba zakażonych, a nadal nie wszystkie przypadki zostały odnotowane przez służby – alarmują media. Z aptek i sklepów na całym świecie błyskawicznie znikają maseczki higieniczne i środki przeciwwirusowe. Jednak czy ochronią nas one przed zakażeniem?
Czy maseczki ochronią przed koronawirusem? Panika w Ameryce i Kanadzie

Także w Polsce, choć wciąż nie ma potwierdzonego przypadku zakażenia koronawirusem, każdego dnia pojawiają się nowe doniesienia o podejrzeniach jego wystąpienia. Zaledwie wczoraj pisaliśmy o cudzoziemce, która trafiła do łódzkiego szpitala z objawami choroby układu oddechowe. Kilka godzin później, do tego samego szpitala trafił mężczyzna, który kilka dni temu przyleciał do kraju z Wuhan. Obydwoje pacjenci pozostają pod stała obserwacją.

– Mamy nadzieję, że nie potwierdzą się obawy związane z koronawirusem – mówi Dagmara Zalewska, rzeczniczka wojewody łódzkiego.

W Stanach Zjednoczonych, gdzie do tej pory odnotowano 5 potwierdzonych przypadków koronawirusa z Wuhan, z wielu aptek już zniknęły maseczki higieniczne. Podobna sytuacja ma miejsce w innych krajach na całym świecie. Szczególnie w dużych metropoliach, gdzie mamy do czynienia z dużymi skupiskami ludzi.

Także zdjęcia z Chin, gdzie znajduje się źródło epidemii koronawirusa, przedstawiają ludzi w maskach chirurgicznym bądź – bardziej zaawansowanych – maskach antysmogowych czy technicznych.

Maski nie działają?

Duża część lekarzy jest jednak sceptyczna, czy maseczki – noszone profilaktycznie przez osoby zdrowe – rzeczywiście wpływają na ograniczenie ryzyka zarażenia koronawirusem, czy jakimkolwiek innym wirusem.

– Nie ma wystarczających dowodów, aby sugerować, że noszenie maski na twarzy przynosi korzyści ogółowi społeczeństwa – ocenia m.in. rzecznik prasowy walijskiej służby zdrowia.

W rzeczywistości maseczki higieniczne mogą spełniać funkcję ochronną, gdy nosi je osoba chora – wówczas ograniczają rozprzestrzenianie się drobinek śliny zawierających wirusa, w czasie kichania lub kaszlu. Maseczki sprawdzają się także, kiedy chory przebywa w zatłoczonym miejscu – przychodni, szpitalu, autobusie. Ważna uwaga – właściwy sposób noszenia maseczek ochronnych to niebieską lub kolorową częścią na zewnątrz, a białym panelem do wewnątrz.

W Chinach wprowadzono wręcz obowiązek noszenia maseczek, ze względu na fakt, że chorzy mogą zarażać jeszcze przed pojawieniem się pierwszych objawów. Jednak noszenie maseczek profilaktycznie przez osoby zdrowe, praktycznie nie ma potwierdzenia. Szczególnie, gdy mówimy o maseczkach higienicznych. Lepsze efekty ochronne mogłyby dać profesjonalne maski, np. z filtrem N95. Ważne, aby maska mocno przylegała do twarzy, a filtr wyłapywał jak najwięcej drobinek z wdychanego powietrza.

Zakupowy boom na maseczki niepokoi m.in. służby medyczne w Stanach Zjednoczonych. Sklepy medyczne, a nawet hurtownie i producenci maseczek ostrzegają, że może zabraknąć masek dla szpitali i przychodni, gdzie są rzeczywiście niezbędne.

Dr Anita Patel z amerykańskiego centrum ds. zapobiegania i kontroli chorób zapewnia, że agencja pozostaje w stałym kontakcie z producentami sprzętu medycznego, aby upewnić się, że dostawy dla szpitali i organów służby zdrowia nie są zagrożone. – Widzimy tę narastającą panikę i wzrost zamówień i zakupów, które nie odzwierciedlają faktycznej potrzeby – mówi Patel.

Osoby zdrowe, aby ustrzec się przed zarażeniem, więcej uwagi niż maseczkom, powinny poświęcić higienie. Częste i dokładne mycie rok – przez co najmniej 20 sekund – wodą z mydłem to podstawa profilaktyki zakażeń. Jeśli korzystamy z transportu publicznego, warto w czasie podróży nosić rękawiczki, a po przyjściu do domu lub biura, od razu umyć dłonie.

 

Wirus od nietoperzy?

Gdy panika i lęk przed epidemią ogarnia coraz więcej ludzi, w laboratoriach medycznych trwają zakrojone na szeroką skalę badania nad wirusem. Ekspertom udało się już ustalić, że nosicielami wirusa 2019-nCoV z Wuhan są nietoperze. To z nich koronawirus przeszedł na ludzi. Wirus, śmiertelnie groźny dla ludzi, dla tych zwierząt nie stanowi zagrożenia. Te ustalenia potwierdzają dotychczasowe przypuszczenia, że źródłem zakażeń jest targowisko w Wuhan, gdzie handlowano różnymi dzikimi zwierzętami, a także ich mięsem.

Wirus najpewniej przeniósł się z nietoperzy na ludzi poprzez spożywanie zarażonego mięsa bądź hodowlę zarażonych zwierząt w bliskim otoczeniu ludzi. Teraz naukowcy chcą ustalić, jaki gatunek nietoperzy odpowiada za pojawienie się koronawirusa. Badania zwierząt i ich systemu immunologicznego mogłyby pozwolić na przyspieszenie prac nad szczepionką.

Uwagę ekspertów przykuwają nietoperze podkowcowate. Te niewielkie, bo ważące zaledwie 30 gramów ssaki, są najczęściej występującymi przedstawicielami rodziny nietoperzy Chiroptera w tej części Chin.

Pierwsze testy pozwoliły stwierdzić, że nietoperze te wykazują niezwykłą odporność na wirus 2019-nCoV.

Media przypominają, że epidemie SARS i MERS, do których porównuje się obecną epidemię koronawirusa z Wuhan, również rozpoczęły się od przeniesienia wirusa z nietoperzy na ludzi.

„Organizm jednego nietoperza może być schronieniem dla wielu różnych wirusów. Jednocześnie one same, mimo zarażenia, nie wykazują żadnych oznak choroby. Są naturalnym rezerwuarem wirusów: Marburga, żółtej febry, Kren Canyon czy Mount Elgon, które spowodowały wybuch ludzkich epidemii w Afryce, Malezji, Bangladeszu i Australii. Nietoperze uważa się także za naturalnych nosicieli i rozsiewców wirusa Ebola” – pisze Paweł Łepkowski z rp.pl.