Dlaczego warto zostać jednozadaniowcem w czasach plagi multitaskingu?

Można mówić o pladze wielozadaniowości. Gdy staramy się odpowiedzieć na wszystkie e-maile, wpisy i prośby, bo jesteśmy stale podpięci do jakiejś sieci komunikacji z innymi, to stajemy się bardziej reaktywni niż proaktywni wobec spraw, które są dla nas najważniejsze.
Dlaczego warto zostać jednozadaniowcem w czasach plagi multitaskingu?

Kiedy byłem dzieckiem, widziałem, jak szkło powiększające może zapalić kartkę papieru, gdy promienie słońca przenikały przez nie w skupieniu. Płomień mógł się pojawić tylko wtedy, gdy wiązka promieni słonecznych skupiona była w małym punkcie. Gdy szkło powiększające było zbyt daleko lub zbyt blisko od kartki, promienie nie były wystarczająco skupione i nic się nie działo” – opowiada Remez Sasson, autor książki „The Power of Concentration” (Potęga koncentracji).

Ta historia, oprócz miłych wspomnień, przywołuje prosty mechanizm, jakim rządzi się nasza koncentracja na co dzień. Choć uważność (mindfulness) ma swe początki w buddyzmie, hinduizmie i tradycjach chińskich, ale dziś jest w mniejszym stopniu związana z duchowością, a w większym z koncentracją – rozumiana jako umiejętność wyciszenia umysłu, skupienia uwagi na teraźniejszości i odrzucenia spraw, które chcą nam ją odebrać. Nie trzeba jechać na miesiąc do klasztoru w Indiach, by móc działać w stanie koncentracji.

 

Teoria korzyści

Kilka dni temu zadzwoniła do mnie znajoma, żaląc się, że ma dziesięć spraw do załatwienia. Miała ich mniej, ale zaczęła dzień od e-maila, Facebooka i zaraz uzbierała się cała lista. Zabrała się za wszystkie naraz, skacząc z tematu na temat, a na koniec dnia była rozgoryczona, bo żadnego ważnego nie ukończyła. Chociaż posunęła się nieco do przodu, zmęczenie psychiczne wywołane pracą nad wieloma odmiennymi zagadnieniami było ogromne. No i to niezadowolenie z siebie, które pozostało. Nasz umysł może pracować w stanie relatywnie wysokiej koncentracji około dwóch, maksymalnie trzech godzin dziennie.

Czytaj więcej: 5 sposobów na lepszą koncentrację

Tymczasem wielozadaniowość stała się słowem kluczem, z którym spotykam się regularnie w coachingu kariery, w opisach ofert pracy czy CV. Koncentracja jest dla odmiany jak zakazany owoc. Można mówić już o pladze wielozadaniowości i trybu funkcjonowania, który się z nią wiąże. Gdy staramy się odpowiedzieć na wszystkie e-maile, wpisy i prośby, bo jesteśmy stale podpięci do jakiejś sieci komunikacji z innymi, to stajemy się bardziej reaktywni niż proaktywni wobec spraw, które są dla nas najważniejsze.

Teoria korzyści wynikających ze stanu koncentracji powstała w latach 70. XX wieku i została zaprezentowana po raz pierwszy przez psycholożkę Ellen Langer, która zwróciła uwagę, że skoncentrowany umysł może prowadzić do wzrostu wyników poznawczego funkcjonowania osób dorosłych. Dziś wiemy o tym z całą pewnością. Naukowcy dowiedli, że palenie marihuany obniża wydajność o 5 proc., tymczasem wielozadaniowość zmniejsza ją aż o 10 proc.! Czy z naukowego punktu widzenia wielozadaniowość w ogóle istnieje? To mit, bo to, co naprawdę robimy, gdy pracujemy w trybie wielu zadań, to ciągłe przeskakiwanie z jednego na drugie, bez stuprocentowego zaangażowania w którekolwiek z nich. W efekcie wielozadaniowość to efektowna, ale nie efektywna żonglerka i ogromny wydatek dla mózgu – mówi Michael Taft, nauczyciel medytacji. Naszemu mózgowi nie jest łatwo sobie z nią poradzić.

Każda zmiana piłeczki to koszt energetyczny i strata czasu potrzebna do ponownego wejścia w stan koncentracji. Takie zmiany mają istotny wpływ na efektywność wykonywanych zadań. W rezultacie robimy mniej i pracujemy gorzej, niż gdybyśmy wykonywali zadanie w skupieniu od początku do końca lub do określonego etapu. Ponoszone koszty należy więc pomnożyć przez liczbę zmian, którymi żonglujemy w ciągu dnia. Jeśli redukujemy liczbę zadań, redukujemy straty i zyskujemy jakość i czas. Jak podkreśla Remez Sasson, rozwijanie umiejętności koncentracji jest podstawowe dla każdego, kto chce wziąć życie w swoje ręce. To podstawowa umiejętność jeśli się chce odnosić sukcesy i osiągać ponadprzeciętne rezultaty.

Wielu z nas myśli, że koncentracja to ciężka i trudna do opanowania umiejętność, która wiąże się z dużym wysiłkiem i raczej nie jest przyjemna. To przekonanie tworzy się już w najwcześniejszych latach życia. Rodzice i nauczyciele oczekują od dzieci nauki, wykonywania prac domowych osiągania dobrych wyników. To sprawia, że dzieci czują się naciskane i przymuszane do czegoś, czego nie lubią robić. Gdy mówi się im zbyt często, że nie są wystarczająco skoncentrowane na zadaniu, rodzi się w nich wstręt do koncentracji i do nauki. Zaczynają postrzegać koncentrację jako przymus do czegoś nieprzyjemnego, jako ograniczenie ich wolności, działanie wbrew ich woli. Gdy dorastają, nawyki i uprzedzenia pozostają. Tymczasem to właśnie dzięki koncentracji zyskujemy dostęp do poczucia wolności, sprawstwa, efektywnego wykorzystywania każdej chwili naszego życia. Jeśli naprawdę chcesz korzystać z tego zasobu, zastanów się w skupieniu nad proponowanymi przeze mnie pięcioma przekonaniami, bez których koncentracja staje się utrudniona lub niemożliwa.

 

Zostań chirurgiem

Znajomej z dziesięcioma sprawami do załatwienia, o której wspomniałem na początku artykułu, opowiedziałem historię doktora Mani. Mani jest aktywnie zaangażowany w zdobywanie funduszy na operacje serca u dzieci z nieuprzywilejowanych rodzin w Indiach. Historia opowiedziana przez Maniego zmieniła moje podejście do koncentracji.

 

„Jestem kardiochirurgiem dziecięcym” – precyzuje dr Mani. „Kiedy jestem w sali operacyjnej, moja koncentracja musi być totalna. Absolutna. Nie ma miejsca na mniej. Gdy dzwoni telefon, ignoruję go. Gdy zaczynają boleć nogi, ignoruję je. Gdy swędzi głowa, ignoruję to. Gdy »bip« informuje o nadejściu nowej wiadomości, ignoruję to. Gdy słyszę sygnał przeciwpożarowy, nadal to ignoruję (ale operuję nieco szybciej!). I to właśnie dlatego, że nie mogę sobie pozwolić na utratę koncentracji. Życie małego dziecka balansuje na linie. Dosłownie. Tak, to może brzmieć dramatycznie, nawet nierealnie, bo prawdopodobnie nie jesteś chirurgiem, a z twoją pracą nie jest związane ryzyko życia i śmierci. To moja przewaga” – wyjaśnia dr Mani. „Tę absolutną koncentrację potrafię przenieść na każdą dziedzinę życia. Ty też tak możesz. To proste. Wszystko zaczyna się w wyobraźni. Każdy z nas może być chirurgiem serca, mózgu. Wyobraź sobie, że każde zadanie, którego się podejmujesz, jest jak operacja. To może być krojenie warzyw, czytanie raportu czy koszenie trawnika. Wyobraź sobie, że wiąże się ono z ryzykiem życia i śmierci. Jeśli skupisz się na nim, aż zostanie wykonane do końca, ratujesz życie. Jeśli tracisz koncentrację lub zostawiasz zadanie nieskończone, tracisz życie. Co sprawi, że stracisz koncentrację? SMS od kolegi, wyświetlająca się reklama? Nie. Trzęsienie ziemi? Tak!”.

Dr Mani chce ci powiedzieć, że nic prócz trzęsienia ziemi nie może cię wytrącić z koncentracji na zadaniu. W ten sposób czynisz swoją pracę ważną (nie robi tego ktoś za ciebie). Na tyle ważną, byś był w stanie ignorować inne rzeczy. Na tyle ważną, byś zdecydował się mówić „nie” innym sprawom, zanim ta jedna nie zostanie skończona. To podejście ma wspaniały efekt uboczny: zaczniesz robić tylko ważne rzeczy. „Zbyt często ludzie poświęcają miesiąc, rok, nawet całe życie, goniąc za niewłaściwymi sprawami, wspinając się po niewłaściwych drabinach. Pracują z ekstremalnym wysiłkiem, ale to nie prowadzi ich tam, gdzie chcieliby być” – kończy Mani. Czy możesz sobie pozwolić na dekoncentrację i zostawianie nieskończonych spraw? Ile jest warte twoje życie, gdy pomyślisz, że jesteś chirurgiem dla samego siebie – każdego dnia? Teraz, gdy wspomniana znajoma jest zajęta, mówi, że właśnie wykonuje ważną operację i musi już kończyć. A jakie ważne operacje czekają teraz na ciebie?


Zostań jednozadaniowcem!

Zacznij od planu najważniejszych zadań dnia.

Kalendarz ściśle wypełniony to zły kalendarz. Potrzebne ci są ok. 15-minutowe przerwy między zadaniami i spotkaniami – inaczej będziesz „skakać” między jednym a drugim stanem obniżonej koncentracji.

Pokonaj strach.

Zacznij od tego, czego się boisz i co z tego powodu odkładasz. Spójrz na listę zadań i zwróć uwagę na swoją reakcję na poszczególne punkty (emocjonalną i fizjologiczną). W ułamku sekundy będziesz widzieć, do którego z zadań czujesz niechęć, opór czy nawet wstręt. To najczęściej to zadanie, które jest ważne, niekoniecznie najtrudniejsze, ale wkrótce będzie bardzo pilne. Od niego zacznij. Jak skończysz, wydzielą się endorfiny i z większym impetem ruszysz dalej.

Uważaj na kaca!

Kac mentalny to stan, w który wpadamy, gdy nie zakończymy zadania i przeskoczymy do następnego. Kac mści się przez resztę dnia. Jeśli rzeczywiście nie możesz skończyć jakiejś pracy, ustal, na jakim etapie chcesz ją dzisiaj zamknąć. Mózg lubi działać sekwencyjnie, dlatego ukończenie nawet tego etapu będzie w jego ocenie sukcesem, gratyfikacją samą w sobie.

 

Trudne, proste, trudne.

Naukowcy z University of California odkryli, że uczestnicy ich badań byli bardziej kreatywni i wydajni, kiedy na przemian wykonywali zadania wymagające wysokiej oraz niskiej koncentracji. Wybieraj zadania wymagające raz wysokiej, raz niskiej uwagi i koncentracji, raz proste, raz trudne.

Odrzuć poboczne myśli.

Wykonując jedno zadanie, często myślimy o kolejnych. W takiej sytuacji notuj pojawiające się myśli na osobnej liście, a nie w głowie. Wrócisz do nich, kiedy skończysz to, co robisz teraz.

Zamknij pocztę, ścisz telefon.

Jeśli wykonujesz zadanie wymagające wysokiej koncentracji, nie pozwól, by przychodzące e-maile marnotrawiły twoją energię. Możesz postawić na biurku karteczkę: „Proszę nie przeszkadzać, robię ważne i pilne zadanie. Wrócę do ciebie, jak skończę”.

Sen i woda.

Sen jest niezbędny do regeneracji ciała i umysłu. W nocy twój mózg jest dosłownie oczyszczany. Wchodzi też w stan koherencji autonomicznego układu nerwowego. Staraj się chodzić spać o określonej porze i regularnie wstawać. O ile to możliwe, warto spróbować popołudniowej drzemki – nawet 15 minut wystarczy. Woda, o czym często zapominamy, umożliwia prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, czyli przewodzenie impulsów nerwowych. Nie wychodź do pracy bez szklanki wody i nie rozstawaj się z nią w ciągu dnia. Żeby zwiększyć koncentrację, zaleca się pić w regularnych odstępach około ośmiu szklanek wody w ciągu dnia.

Uświadom szefa, że chcesz być „jednozadaniowcem”,

bo wolisz dbać o efektywność i jakość pracy, a nie efektowność. Wytłumacz, jakie korzyści będą wynikać z takiego stylu pracy. Będziesz pracować w półtora-, dwugodzinnych przedziałach z 15-minutowymi przerwami. Jeśli szef zaakceptuje twój system pracy, będzie cię bronił też przed zewnętrznymi „najeźdźcami”.