Otóż paradoksalnie – nie. Bo tęsknoty wyrażają istotę życia – im bardziej dajemy sobie prawo do własnych tęsknot i potrzeb, tym mniej dotkliwie przeżywamy trudne uczucia, które towarzyszą poczuciu braku. Gdy już nawiążemy z nimi kontakt, zaczynamy mieć do nich dostęp z poziomu esencji.
Ponadto gdy pozwalamy sobie odczuć jakiś brak i wsłuchać się w to, za czym tęsknimy – pojawia się silna wizja nie tylko potrzeb, lecz także działań, które mogą nas do tego doprowadzić. Pojawia się rodzaj ruchu między brakiem a pełnią, uruchamia się naturalny przepływ życia i silna wewnętrzna motywacja do działania.
Z poziomu umysłu (i siły woli, którą dysponuje umysł) nie jesteśmy w stanie wykrzesać tak silnej chęci i odwagi do działania, jak z poziomu tęsknoty serca i wizji jej zaspokojenia.
Dlatego warto – bezwzględnie warto nawiązać znów kontakt z naszymi tęsknotami a poprzez nie – z naszą esencją, prawdziwą naturą, która jest radosna, twórcza, odważna, pełna miłości i akceptacji.
Warto wpuścić i wysłuchać posłańców, jakimi są trudne emocje, i zobaczyć stojące za nimi pozytywne intencje.