Napoleon czy jego sobowtór? Kto został zastrzelony pod pałacem w Schonbrunn

Do dziś nie wiadomo, kto w 1823 r. został zastrzelony pod pałacem w Schonbrunn – sobowtór cesarza czy on sam… 2 lata po ogłoszeniu jego śmierci na Wyspie Świętej Heleny.

Był 4 września 1823 r. W podwiedeńskim pałacu Schönbrunn przebywał pod strażą chory syn Napoleona Bonaparte i austriackiej arcyksiężnej Marii Ludwiki – Napoleon François Charles Joseph, powszechnie nazywany Orlątkiem. Zamek był dość starannie pilnowany – po śmierci Bonapartego (zesłanego na Wyspę Świętej Heleny) nadal istniało mnóstwo pronapoleońskich stowarzyszeń, które chciały osadzić na tronie Francji cesarskiego syna.

Strażnik, pełniący tego dnia wartę, spokojnie spacerował dookoła zamku. Okolica była spokojna, nie spodziewał się problemów. Szelest, który usłyszał, nie zaniepokoił go – przypuszczał, że to tylko jakieś zwierzę. Jednak odgłos się powtórzył i strażnik ujrzał sylwetkę kogoś skradającego się w stronę zamku. „Stój!” – krzyknął. Postać nie zareagowała. Widząc to, żołnierz krzyknął ponownie i podszedł bliżej.

Ale intruz nie reagował na ostrzeżenia. Wtedy zaniepokojony strażnik wystrzelił. Intruz upadł. Ciężko ranny zdołał tylko wyszeptać: „Syn… syn…”, po czym stracił przytomność. Z pomocą kolegi strażnik przeniósł go do zamkowej izby, gdzie nieznajomy zmarł. Kiedy ujrzano w świetle lamp jego twarz, wszyscy cofnęli się przerażeni. Podobnie zareagowała Maria Ludwika, gdy pokazano jej nieboszczyka. Jego twarz jeszcze kilka lat temu wzbudzała postrach w całej Europie. To był martwy Napoleon Bonaparte!

Preludium

Cofnijmy się w czasie do roku 1815. Napoleon, po ucieczce z Elby i krótkotrwałym powrocie na cesarski tron, przegrywa bitwę pod Waterloo i decyzją sprzymierzonych państw zostaje zesłany na położoną znacznie dalej od Europy Wyspę Świętej Heleny. Obecność brytyjskiego garnizonu oraz odległość od kontynentu ma stanowić gwarancję, że ucieczka się nie powtórzy.

Nie przeszkadza to jednak kilku grupom planować uwolnienia Napoleona. Zarówno jego towarzysze z wyspy, jak i frakcje: amerykańska (w Nowym Orleanie wybudowano nawet dom, w którym miał zamieszkać po rejteradzie) oraz europejska prześcigały się w pomysłach na wydostanie cesarza. Z najciekawszych inicjatyw warto przytoczyć próbę wywiezienia Napoleona łodzią podwodną oraz balonem (przez Polaków!). Wiele z tych projektów miało nawet szanse powodzenia.

Według aktualnej wiedzy Napoleon po uwięzieniu żył jeszcze sześć lat. W niewoli zaobserwowano syndromy postępującej choroby, którą później, długi czas po jego zgonie, zdiagnozowano jako raka żołądka. Nie jest jednak wykluczone, że Bonaparte padł na wyspie ofiarą mordu. Analiza kosmyków włosów cesarza wykazała, że zawierały sporą dawkę arszeniku, którym długo i regularnie podtruwano francuskiego wodza.

Fakt, że na wyspie w 1821 r. zmarł sam Bonaparte, wydaje się niepodważalny. Kogo zatem zastrzelił strażnik dwa lata później w ogrodach Schönbrunn?

Robeaud

Przyjrzyjmy się aktorom, którzy przypuszczalnie brali udział w tej sprawie. Pierwsza z osób prawdopodobnie zamieszanych w tę aferę to Franciszek Robeaud. Był to ni mniej, ni więcej tylko „urzędowy” sobowtór Napoleona. Urodzony w roku 1771 mężczyzna był tak podobny do Bonapartego, że szybko dostał propozycję od cesarskich agentów i ochoczo z niej skorzystał.

 

Z sobowtórów chętnie korzystają ważniejsi przywódcy, obawiający się o życie. Nawet dzisiaj, w dobie wszechobecnych mediów, nieraz zdarzało nam się oglądać sobowtórów Saddama Husajna, Kim Dzong Ila czy Osamy bin Ladena. Łatwo sobie wyobrazić ich przydatność w czasach, gdy nie było jeszcze telewizji, a nawet fotografii. Wielkie postacie tamtej epoki znano jedynie z opowiadań lub – co najwyżej – z obrazów albo rzeźb, często zresztą podkoloryzowanych.

Sam Napoleon miał wielu sobowtórów. Korzystał m.in. z usług polskiego zakonnika Stefana Błażejewskiego. Duchowny pomógł udaremnić piekielnie sprytną operację porwania cesarza przez angielski wywiad na terenie Polski (tzw. operacja Szachista, opisana w książce Waldemara Łysiaka). O ile większość z dublerów wykorzystywano sporadycznie, o tyle kilku – jak choćby jego majordomusa Ciprianiego czy wymienionego Robeauda – obdarzano znacznie większym zaufaniem: byli koronnymi asami w cesarskiej talii kart.

I zapewne Robeaud pozostałby w pamięci potomnych tylko jako jeden z sobowtórów cesarskich, gdyby nie kilka faktów. Po pierwsze zniknął nagle wraz z siostrą w roku 1818. Kilka miesięcy wcześniej widziano, jak pod jego dom zajechała bogato zdobiona kareta, a sam Robeaud nie chciał wyjaśnić, kto go odwiedził.

Tymczasem na osiem tygodni przed tą wizytą z wyspy, na której więziono cesarza, wyjechał gen. Gourgaud – łącznik między Napoleonem a silną opozycją pronapoleońską. Sprawa zniknięcia Robeauda stała się jeszcze bardziej tajemnicza, gdy dwa lata później odnaleziono jego siostrę w Paryżu. Otrzymywała spore sumy pieniędzy od lekarza, którego rzekomo była utrzymanką, ale który w ogóle jej nie znał.

Gdzie zniknął Robeaud? Nie wiadomo, ale jeden szczegół jest intrygujący. W księdze parafialnej wioski, w której mieszkał, zapisano przy jego nazwisku: „Franciszek August Robeaud, urodzony w 1771 r. w Baleicourt. Zmarł na Wyspie Świętej Heleny”!

Revard

Drugą z postaci, występujących w tej niesamowitej układance, jest niejaki Revard. Nie wiemy o nim zbyt wiele. Pojawił się pod koniec 1818 r. w Weronie i przedstawiał się jako kupiec. Za spore pieniądze nabył zakład optyczny. Wyróżniał się wśród mieszkańców dość ostentacyjnymi wielkopańskimi manierami. No i, co ciekawe, był bardzo podobny do Napoleona. Nic dziwnego, że zyskał sobie przydomek „Imperatore”, chociaż wypierał się jakiegokolwiek pokrewieństwa z cesarzem i jego rodziną.

Zaprzyjaźnił się z pracującym niedaleko jubilerem Petruccim. To właśnie jemu powierzył zagadkowy list, gdy pod koniec sierpnia 1823 r. przed zakład optyczny zajechała bogato zdobiona kareta. Po tej wizycie Revard był wyjątkowo podniecony, nawet wzburzony. Wręczając list Petrucciemu, powiedział, że gdyby sam nie wrócił w ciągu trzech miesięcy, ma on doręczyć to pismo do rąk własnych króla Francji Ludwika XVIII, za co zostanie wynagrodzony.

 

Po trzech miesiącach po Revardzie nie było śladu, więc Petrucci postąpił zgodnie z zaleceniem przyjaciela, wysyłając list do Paryża. Nie wiadomo, jaka była jego treść, ale włoski jubiler, dzięki wizycie królewskiego wysłannika, który odwiedził go wkrótce potem, stał się posiadaczem okrągłej sumki. Co stało się z Revardem? I kim naprawdę był? Dokąd mógł się udać? Na to ostatnie pytanie odpowiedź chyba znamy. Revard wyjechał z Werony 23 sierpnia 1823 r. Tajemnicza osoba podobna do Napoleona (ale także do Robeauda i Revarda) została zastrzelona w ogrodach Schonbrunn dwanaście dni później.

Można zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że Napoleon, Revard i Robeaud byli w jakiś sposób zamieszani w tę zagadkę. Ale kto był kim? I – co najważniejsze – kto całą tę akcję zmontował?

Wszelkie poszlaki zdają się układać w jedną całość. Nieprawdopodobną całość.

Intryga

Czy Napoleon w 1818 r. uciekł z Wyspy Świętej Heleny? I jaki związek miał z tym generał Gourgaud?

Spróbujmy zrekonstruować tę historię (cały czas pamiętając, że są to jedynie przypuszczenia). A zatem mamy marzec 1818 r. Wyspę Świetej Heleny, na której uwięziono cesarza, opuszcza generał Gourgaud. Oficjalnie udaje się na emeryturę, jednak natychmiast po powrocie nawiązuje kontakty z podziemiem, działającym na rzecz przywrócenia cesarstwa.

Dwa miesiące później przed domem sobowtóra Napoleona Robeauda pojawia się dziwna kareta. Robeaud znika z siostrą (którą potem, solidnie zaopatrzoną finansowo, ktoś spotyka w Paryżu). Jesienią – jak podają niektóre źródła – żona generała w jednym z listów pisze: „Odnieśliśmy sukces. Napoleon opuścił wyspę!”.

Kilka miesięcy po zniknięciu Robeauda pojawia się w Weronie niejaki Revard. Jest łudząco podobny do Napoleona i – siłą rzeczy – do Robeauda. Stara się ułożyć sobie w miarę normalne życie, lecz, co ciekawe, wcale nie maskuje swego podobieństwa do cesarza. Czyżby to zagrywka va banque zbiegłego cesarza? A może to Robeaud (bądź inny gracz w tej układance) oczekujący na rozkazy od tajemniczej osoby, dyrygującej całą intrygą?

Więzień na Wyspie Świętej Heleny umiera w roku 1821. Dwa lata później, pod koniec sierpnia 1823 r. znika Revard, a w ogrodach Schönbrunn ginie tajemniczy, łudząco podobny do Bonapartego mężczyzna. Nie ulega chyba wątpliwości, że był to Revard. Tylko kto ukrywał się pod tym pseudonimem?

 

Za Robeaudem przemawia fakt, że najprawdopodobniej to Napoleon spoczywa w swoim grobie. Co prawda w XX w. niejaki Georges Retif de la Bretonne przedstawił osiemnaście punktów mających świadczyć, że to nie cesarz znajduje się w sarkofagu (co doskonale komponowałoby się z przedstawioną tu historią), ale inni badacze w większości zbili jego argumenty. Niemniej jak dotąd – ze względu na brak zgody strony francuskiej – nie przeprowadzono badań DNA zwłok Napoleona, co mogłoby ostatecznie potwierdzić, że jest to ciało cesarza…

Co zamierzał osiągnąć tajemniczy konspirator, wysyłając sobowtóra Napoleona do rodziny? Wszak Orlątko, gdy uwięziono Bonapartego, miało zaledwie cztery lata, wątpliwe jest więc, by dziecko pamiętało ojca. Z kolei żona zapewne bez problemów odgadłaby, że to nie mąż przed nią stoi. Znacznie więc ciekawsza (i kusząca) wydaje się hipoteza, że to sam Bonaparte próbował się dostać do zamku.

Weźmy pod uwagę słowa konającego o synu, pochowanie intruza z Schonbrunn przez Marię Ludwikę w grobie rodzinnym oraz tajemniczy zapisek dotyczący śmierci Robeauda na Wyspie Świętej Heleny. Dodajmy do tego fakt, że Napoleon mógł (w przeciwieństwie do Robeauda) znać jakieś tajne przejście do komnat, a nawet sam je wybudować (urzędował w Schonbrunn w roku 1805 – 1809). Wszystko to układa się w logiczną całość. Pozornie logiczną – bo to przecież najprawdopodobniej Napoleon spoczywa w swoim grobie. Więc w ogrodach Schonbrunn on pojawić się nie mógł…

Poza tym czy ucieczka Napoleona z niewoli pozostałaby całkowicie niezauważona? Owszem, jest kilka listów zawierających informacje, jakoby Bonapartemu udało się uciec. Z drugiej jednak strony można prześledzić regularny przebieg choroby cesarza od roku 1816.

Ponadto – wbrew niektórym twierdzeniom – Napoleon na wyspie zachował trzeźwość umysłu i wiedzę, którą najbardziej nawet podobny sobowtór nie mógł dysponować. Kto więc był kim w tej rozgrywce?

Trzecia hipoteza

Istnieje jeszcze jedna możliwość. Dosyć nieprawdopodobna (jak wszystko w tej sprawie), ale wyjaśniająca prawie wszystkie zagadki. Skoro Robeaud, według notki w kronice wiejskiej, zmarł na Wyspie Świętej Heleny, a w grobie Napoleona spoczywa ciało cesarza, można spróbować przyjąć założenie, że Robeaud rzeczywiście dostał się na wyspę (i tam zmarł), ale zastąpił nie Bonapartego, lecz kogoś innego. Kogoś, kto był na tyle podobny do Robeauda i Napoleona, że taka sztuczka mogła się udać. Może nie do końca, ale na te kilkanaście dni potrzebne do dotarcia tajemniczego gościa do Europy.

 

Po co? Wyjaśnienie jest dość proste – Napoleon nie chciał już wracać na tron. Marzył za to o koronie dla swojego syna. Probonapartystowska opozycja mogła mu w tym pomóc. Ale Orlątko więziono w Schonbrunn. Na wy- | spie przebywał jednak ktoś, komu Napoleon i mógł zaufać. Ktoś, komu cesarz mógł przekazać wiadomość o tajnym przejściu w Schonbrunn i kto jednocześnie był dość podobny i do cesarza. No i mógł on rzeczywiście mówić w malignie słowa „syn…”, jednakże nie chodziło mu o własnego syna, lecz o potomka cesarza. O następcę tronu, którego przyszedł uwolnić.

Jean-Baptiste Francescho Cipriani, bo o nim mowa, stanowił jednoosobowy wywiad i kontrwywiad Napoleona na wyspie. Był podobny do cesarza na tyle, że do dziś nie ustają dyskusje, czy maska pośmiertna Bonapartego nie została w istocie wykonana na zwłokach Ciprianiego (oczywiście, jeśli przyjąć hipotezę, że Cipriani zamienił się z Robeaudem, musimy mówić raczej o masce tego drugiego). Ucieczka Napoleona była raczej niemożliwa, nawet przy pomocy sobowtóra. Ale ucieczka Ciprianiego? Warto dodać, że choć Cipriani (Robeaud?) zmarł na wyspie, jest jedyną osobą, której grobu tam nie znaleziono. Być może dlatego, że zginął w ogrodzie Schönbrunn?

Niestety, hipoteza ta, choć spójna, ma bardzo poważny feler. Otóż Cipriani, według zdecydowanej większości źródeł, zginął (prawdopodobnie otruty) w lutym 1818 r. A więc na kilka miesięcy przez rzekomą podmianą. Jednak niektóre źródła przesuwają tę datę śmierci na rok 1819. Co idealnie współgrałoby z hipotezą zamiany Cipriani-Robeaud. Nawet prawdopodobne otrucie sługi Napoleona, gdyby zdarzyło się w 1819 r., byłoby konsekwencją tego, że Anglicy połapali się w „podmiance”.

Władca marionetek

O ile o aktorach biorących udział w intrydze wiemy co nieco (choć nie potrafimy porozstawiać figurek na właściwych miejscach szachownicy), o tyle o pomysłodawcy i zleceniodawcy nie wiemy zupełnie nic. Choć sprawą zajmowali się najwybitniejsi bonapartyści, żadnemu z nich nie udało się trafić na trop osoby, która pociągała za sznurki.

Kandydatów jest wielu. As napoleońskiego wywiadu Karl Ludwig Schulmeister. Genialny, ale zawsze żyjący w cieniu cesarza marszałek Louis Nicolas Davout? A może – co nie jest wcale takie nieprawdopodobne – zafascynowany Bonapartem angielski general sir Robert Wilson? Niestety, żaden z historyków nie był w stanie ustalić, kim mógł być organizator całej tej intrygi. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można tylko przypuszczać, że stał na czele jakiejś potężnej organizacji.

Nie wiemy, kto przygotował akcję. Nie wiemy, kto zginął w ogrodach Schönbrunn, kim był tajemniczy Revard, co stało się z Robeaudem. W tej tajemniczej sprawie nic nie jest jasne, ale czyż nie takie zagadki tworzą ów mistyczny woal, za którym chowa twarz tajemnicza Pani Historia?