Metalowe stodoły atakują

Przed 150 laty, w marcu 1862 roku, na zatoce Hampton Roads w okolicy Norfolk w Stanach Zjednoczonych, starły się dwa okręty, których nikt wcześniej nie widział na oczy – protopancernik CSS Virginia i pancernik USS Monitor

Podczas wojny domowej (1861–1865) między stanami północnymi zrzeszonymi w wiernej prezydentowi Unii a zbuntowanymi konfederatami ze stanów południowych, zatoka Hampton Roads miała ogromne znaczenie strategiczne. Uchodząca do niej rzeka James prowadziła do stolicy południowców Richmond, a poprzez pobliską zatokę Chesapeake można było dostać się do Waszyngtonu i na Atlantyk. Kiedy stan Wirginia wystąpił z Unii, w ręce konfederatów dostały się stocznie i doki w okolicy Norfolk. Wcześniej Południe praktycznie nie miało własnej floty. Blokada zatoki wprowadzona przez Unię miała zapobiec swobodnemu przemieszczaniu broni i wojska w głąb stanu drogą wodną. Mogło to zagrozić stolicy Unii Waszyngtonowi. Blokada portów Południa miała ponadto pomóc w natarciu na stolicę konfederatów Richmond.

Stodoła na tratwie

Aby uzyskać przewagę na morzu, konfederaci zbudowali na bazie dawnej drewnianej fregaty parowej USS Merrimack protopancernik CSS Virginia. Merrimack został spalony i zatopiony w 1861 r. w Norfolk przez wojska Unii, by nie wpadł w ręce wroga. „Opancerzona stodoła” konfederatów – jak niektórzy nazywali Virginię – miała ochronny pancerz z żelaza grubości 102 mm, 10 dział oraz – jak rzymskie galery! – taran na dziobie. Co ważne, ochronny pancerz kończył się na linii wody, pod nią kadłub był drewniany. Przypominała „metalowy dach stodoły postawiony na tratwie”. Była ciężka, powolna, ale odporna na pociski armatnie.  Wieści o nowej broni konfederatów rozeszły się błyskawicznie. Unia musiała szybko zbudować jednostkę, która mogłaby stawić czoło Virginii. 

Z pomocą jankesom przyszedł szwedzki emigrant John Ericsson, utalentowany inżynier i wynalazca. Pracując w Ameryce, opatentował w 1836 r. śrubę napędową, która zastąpiła w statkach parowych koło łopatkowe. Wynalazek zwiększył prędkość i wydajność jednostek pływających. Ericsson przystąpił do konkursu Komisji Marynarki Wojennej na przygotowanie modelu prototypowego pancernika. Jednak w Waszyngtonie jego propozycję odrzucono. „Zabierz tę małą rzecz do domu i oddawaj jej cześć – jeden z oceniających powiedział do Ericssona. – Nikt nie widział niczego podobnego w niebie, pod wodą i na ziemi”. Dla konstruktora mógł być to komplement… Nie wiązały się z nim jednak żadne korzyści.

Ericsson spróbował zdobyć przychylność samego prezydenta Lincolna. Wysłał do niego list, podkreślając, że jego wiedza i zdolności praktyczne przewyższają umiejętności innych inżynierów… Początkowo nawet osobista interwencja prezydenta nie przekonała Komisji Marynarki Wojennej. W końcu jednak Ericsson wygrał. Po długich negocjacjach unioniści postanowili zrealizować projekt budowy niezwykłego pancernika, ale na rygorystycznych warunkach chroniących interesy marynarki wojennej. Zgodzili się wyłożyć 275 tys. dolarów pod warunkiem, że okręt zda test, czyli wygra bitwę… Gdyby Monitor zatonął, konstruktor pozostanie z masą „żelastwa” i zostanie obciążony kosztami budowy. Okręt zbudowano w błyskawicznym tempie – w 108 dni.

Ogniem i taranem

Bitwa na zatoce Hampton Roads rozpoczęła się 8 marca 1862 r. około 13. Protopancernik Virginia razem z pomocniczymi drewnianymi jednostkami: Raleigh, Beaufort, Patrick Henry, Jamestown i Teaser wyruszyły na blokującą porty Konfederacji flotę Unii. Jankesi nie spodziewali się ataku. Nad pokładami powiewało mokre pranie, rozleniwieni marynarze siedzieli na burtach. Dopiero widok zbliżającego się w szybkim tempie nieprzyjaciela wywołał pełną, choć spóźnioną mobilizację. 

Gdy okoliczni mieszkańcy dostrzegli flotę konfederatów z Virginią na czele, tłumy ludzi na lądzie i w małych łodziach spieszyły, by przyjrzeć się nieuchronnej bitwie. Zachowane z okresu bitwy źródła, głównie „Historia militarna Konfederatów”, wspominają, że wszystkie okoliczne środki wodnej lokomocji – od holowników do małych łódek – zapełniły się widzami. Panowała jednak absolutna cisza, potęgująca grozę sytuacji.

„Pływająca stodoła” zaatakowała najpierw dwa klasyczne drewniane okręty USS Congress i USS Cumberland. Dowódca pierwszego Joseph Smith wierzył, że salwa z dział burtowych zniszczy żelazny okręt. Był więc zaskoczony, widząc, jak pociski odbijają się od burt, nie wyrządzając szkody kadłubowi Virginii. Naoczny świadek, oficer Unii Austin Pendergrast w raporcie z bitwy napisał, że wszystko działo się tak błyskawicznie, iż fregata Congress nie zdążyła użyć nawet swoich rufowych dział, ponieważ „szybko zostały one unieruchomione, a ich obsługa zmieciona za burtę strasznym ogniem z dział nieprzyjaciela”. Załoga drugiego okrętu miała nadzieję, że nowe rufowe gwintowane działa obrotowe zdołają przebić pancerz Virginii. Niestety wystrzelone pociski nie wyrządziły pancerzowi żadnej szkody i eksplodowały w powietrzu, odbijając się od burt. Ogień Virginii zaś był piorunujący, niszcząc wrogie jednostki. Ponadto po zbliżeniu się okręt uderzał w drewniane burty taranem umieszczonym na dziobie. W ten sposób poszedł na dno Cumberland. Jeden ze służących na nim oficerów George Morris napisał we wspomnieniach: „Po staranowaniu woda w ładowniach podnosiła się tak szybko, że pompy nie nadążały z jej usuwaniem, okręt przechylił się na lewą burtę, wybuchł ogień, każdy próbował się ratować, skacząc za burtę. Nie można było nawet uratować rannych i cierpiących (…). Mogę powiedzieć, że wszyscy wykonali swoją powinność i tonęliśmy, mając na topie amerykańską flagę”. 

 

Użycie taranu było ryzykowne. O jego wykorzystaniu zdecydował kapitan Franklin Buchanan, dowodzący flotą konfederatów i prowadzący do boju Virginię. Najpierw sprawdził, czy taki manewr nie uszkodzi żelaznego okrętu. Główny inżynier Ashton Ramsay we wspomnieniach z bitwy napisał, że kapitan zapytał go wprost, co się stanie z silnikami i boilerami w momencie zderzenia. „Mam zamiar staranować Cumberlanda” – wyjaśnił Buchanan. Ramsay zapewnił, że w przypadku kolizji cała maszyneria powinna wytrzymać uderzenie i nie przemieścić się. Buchanan wykonał więc ryzykowny manewr. W momencie uderzenia Ramsay poczuł, że cały ciężar Cumberlanda zwisł na taranie, a to groziło zatonięciem pancernika. Virginia jednak w końcu uwolniła się, wyrywając taran z ofiary. „Zostawiliśmy nasz żelazny kolec w boku Cumberlanda. Jak osa, mogliśmy użądlić tylko raz, pozostawiając ofiarę z raną” – napisał Ramsay.

Niszczycielskie pociski posyłane w stronę jankeskich okrętów rozbijały w drzazgi relingi, burty, maszty i zabijały setki marynarzy. Z 376 załogantów Cumberlanda zginęło 121, a ponad 80 odniosło rany. Naoczni świadkowie mówili, że pokłady okrętów dosłownie „ociekały krwią”. Nie była to w tych czasach normalna sytuacja. Z reguły walczono do momentu utraty około 10 proc. załogi i honorowo ogłaszano kapitulację. Nie dążono do totalnego wyniszczenia nieprzyjaciela. W tym jednak heroicznym braterskim boju dowódcy drewnianych okrętów nie chcieli zbyt szybko poddać jednostek. 9-calowe działa Virginii dewastowały pokład jankeskiego okrętu do momentu, kiedy dowodzący nim porucznik Smith wywiesił białą flagę. 

Niemal całkowicie zmieniony we wrak Congress szukał schronienia na przybrzeżnej płyciźnie. Tam żelazny potwór nie mógł podpłynąć. Buchanan rozkazał zbliżyć się do zniszczonego żaglowca w dwóch uzbrojonych łodziach, żeby przejąć należne łupy. Grupę abordażową z lądu przywitał grad kul, uniemożliwiając łupienie okrętu. „Strzelajcie w niego i nie przestawajcie, dopóki nie spłonie!”– rozkazał wściekły Buchanan. Zrobił to, zdając sobie sprawę, że na pokładzie znajduje się jego brat, także oficer marynarki McKean Buchanan! Bratobójcza wojna nabrała tu szczególnego, okrutnego znaczenia…

Z trzech innych okrętów Unii, które ruszyły w pościg za Virginią – jeden USS Minnesota osiadł na mieliźnie i łatwo stałby się łupem pancernika z Południa, gdyby nie odpływ i zbyt niska woda. Dowódca Virginii postanowił zająć się dokończeniem dzieła zniszczenia floty Północy następnego dnia. Ciężka rana w pachwinę zmusiła jednak Buchanana do opuszczenia jednostki. Nocą został zabrany na ląd i przetransportowany do szpitala.  

Wejście monitora

Nocą na zatokę Hampton Roads wpłynął tajemniczy okręt. USS Monitor był dużo mniejszy i zwinniejszy od żelaznego okrętu z Południa. Miał małe zanurzenie, rozwijał dwukrotnie większą prędkość i dysponował dwa razy mniejszym promieniem skrętu. W innowacyjnej obrotowej wieży działowej znajdowały się dwie 11-calowe armaty. Sprawne manewrowanie okrętem nie było więc w czasie walki kluczowe. Dopóki wieża się obracała, okręt nie musiał krążyć i nawracać w poszukiwaniu celu. To innowacyjne rozwiązanie stało się ogromną zaletą późniejszych jednostek tej klasy. 

9 marca dowodzący Monitorem porucznik John Worden miał ratować resztki floty Unii, w tym osiadłą na mieliźnie Minnesotę. Bitwa między pancernikami była niezwykła. Kiedy zastępujący Buchanana oficer Catesby Jones ujrzał na swej drodze dziwny żelazny okręt, blokujący drogę do Minnesoty, zdecydował się go staranować. Z rozpędem uderzył w Monitora, ale manewr się nie udał. Po zatopieniu poprzedniego dnia Cumberlanda, taran był lekko uszkodzony. Zderzenie z Virginią spowodowało jednak mały przeciek w kadłubie okrętu Unii, który szybko udało się zatamować. Z kolei Monitor próbował opłynąć nieprzyjacielski okręt i uszkodzić mu ster. Także bezskutecznie. Kanonada z obu stron trwała, ale żaden okręt nie mógł uzyskać przewagi. Strzały z małej odległości nie odnosiły zamierzonego skutku. Wydawało się, że żelazne potwory są niezatapialne. Dopiero celny strzał kanonierów z Południa w sterówkę Monitora spowodował wycofanie się okrętu na płytszą wodę. W ataku ciężko ranny został jego dowódca John Worden. Z kolei przeciek na dziobie Virginii i znaczne wynurzenie okrętu z powodu spalenia dużej ilości węgla spowodowały konieczność wycofania się do Norfolk, by dokonać napraw. Czterogodzinna bitwa zakończyła się remisem. Strategicznie Unia zyskała jednak więcej. Nie tylko uratowała resztki swojej floty, ale także dzięki Monitorowi zatrzymała pancernik konfederatów. Do tego momentu wojska Północy nie odnosiły w wojnie domowej znaczących sukcesów. 

Po zakończonej bitwie główny inżynier na Monitorze Alban C. Stimers napisał do konstruktora Johna Ericssona: „Gratuluję sukcesu. Tego dnia tysiące błogosławiły Pana. Cała załoga wznosiła okrzyki radości. Każdy czuł, że Pan uratował to miejsce dla narodu wyposażając nas w okręt, który przeciwstawił się pancernej fregacie …”.

Post Scriptum

Oba okręty już się nie spotkały na polu walki, a ich żywot był nader krótki. Dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Newport News Bill Cogar, oprowadzając mnie po niezwykłym interaktywnym Centrum USS Monitor, podkreślił, że ani Virginia, ani Monitor nie zatonęły w czasie walki. Po zajęciu Norfolk przez żołnierzy Unii w maju 1862 roku, stojącą w porcie Virginię wysadził w powietrze jej dowódca Catesby Jones. Załoga nie chciała, aby jednostka wpadła w ręce wroga. Drugi okręt poszedł na dno podczas sztormu, gdy holowano go koło przylądka Hatteras w grudniu 1862 roku. 16 członków załogi zginęło. Ciała dwóch marynarzy odnaleźli archeolodzy, wydobywając w 2002 r. obrotową wieżę artyleryjską. Jej rekonstrukcja stanowi kluczową część wystawy w Centrum USS Monitor. Oryginalną, ważącą 120 ton wieżę można obejrzeć przez szybę w centrum konserwacji. Wraz z działami czeka na umieszczenie na wystawie. Stanie się to za ponad 10 lat, kiedy skończy się proces jej konserwowania. Kurator wystawy Anna Holloway twierdzi, że ten niezwykły wynalazek zamontowano po raz pierwszy i użyto z powodzeniem właśnie na Monitorze. Miała formę obrotowego walca, w środku którego umieszczono dwa działa. Trudno wyobrazić sobie warunki, w jakich pracowali marynarze na pierwszych pancernikach. W środku było gorąco, duszno i wilgotno. Hałas rozsadzał bębenki w uszach. Dym drażnił gardła. W razie pożaru nie było szans na ucieczkę. Jeśli okręty tonęły, zazwyczaj na dno szła cała załoga. 

 

Sukces USS Monitora był tak duży, że dowództwo floty zamówiło następne 41 okrętów tego typu. Dziewięć z nich wyposażono już nie w jedną, ale w dwie obrotowe wieże. Całą serię od nazwy pierwowzoru zwykło się nazywać Monitorami. Z czasem powstała klasa ciężkich przybrzeżnych okrętów określanych tą samą nazwą. Początkowo wykorzystywano je do celów obronnych, głównie do ochrony wybrzeża, ujść rzek, wód śródlądowych. Pancerniki te dopiero podczas I wojny światowej przekształcono w jednostki ofensywne. 

W miejscu, gdzie zatonął Monitor, ustanowiono chronione prawem podwodne sanktuarium morskie. Mimo wydobycia tysięcy zabytków obszar, w którym spoczywa ten wyjątkowy pancernik, wciąż kryje przed archeologami wiele tajemnic. Na kolejne badania wraku czekają kolejki chętnych.